Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2017, 15:00   #96
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Nadeszła walka, której nikt nie chciał, ale wszyscy się spodziewali. Roland zmyślnie splótł magię obklejając nikczemne potwory pajęczą siecią. Część z nich zwinnie wyswobodziła się z tego ataku gnając w kierunku uśpionych. Jeden tylko zdołał zaatakować Bazylię nim reszta drużyny rzuciła się w wir walki. Wiotka Johanna siekła nieumarłego swoimi sztyletami mimo krzyków Asmodana chcącego ją powstrzymać. Demon pożądania obiecał chronić dziewczynę i o dziwo wciąż dotrzymywał słowa samemu atakując kwasowym czarem tego samego nieumarłego. W tym czasie osowiała Bazylia odpowiedziała na zadane jej rany miażdżąc zombie na mokrą plamę swoim młotem bojowym. Nowo poznana Aurora zamierzała wypełnić plan wiedźmiarza, lecz magia płynąca w różdżce odmówiła jej posłuszeństwa wybuchając prosto w twarz. Szczęściem sam przedmiot ostał się i Roland czując wciąż zawartą w nim magię sam go użył. Wybuch i ogień trawiący spalającą się pospiesznie pajęczynę przypiekł wszystkie zombie sprawiając, że każdy z nich wył z pośmiertnego bólu. Walka była jednak daleka do skończenia. Tazok zamierzał wyprowadzić kilka ciosów lecz jego uwaga bardziej spoczęła na tłumaczeniu Johannie co ma robić niż na własnym ataku. Ostatni zaatakował Shade ewidentnie nie mając niajmniejszej chęci na prowadzenie potyczki.

Wymiana ciosów pomiędzy zombie a uśpionymi trwała dalej. Tazok, Roland i Bazylia zostali obskoczeni przez zombie i musieli się bronić. Hopgoblin wymachiwał rękoma czyniąc nieco mniejszą szkodę niż zamierzał. Wiedźmiarz starał się uśpić potworzy lecz jego wysiłki również spełzły na niczym. Diabelstwo zaś położyło kolejnych dwóch przeciwników. Johanna również dobiła zombie, a Aurora uleczyła rany Rolanda. Asmodan nie zamierzał tym razem atakować skupiając się na czarach ochronnych dla Johanny. Przez Shade'a przemawiało coraz mniej chęci gdy jego strzał spudłował.

Dwa zombie rzuciły się na Tazoka. Gdy jeden z nich trafił Hopgoblina, ten poczuł jak w jego trzewiach budzi się dziwne uczucie, chorobliwe i obezwładniające. Zazdrość zawładnęła jego emocjami, co sprawiło, iż ledwo trafi przeciwnika. Szczęściem przy okazji go powalił. Mniej szczęścia miał Shade. Nieumarły dotkliwie go poszarpał i mimo, że Johanna z Bazylią dobiły ostatnich przeciwników, ze sklepienia odpadł przedziwny stwórz przypominający stalaktyt pozbawiając łucznika przytomności. Roland rzucił się na ratunek mężczyźnie lecząc go czarami lecz samemu wystawiając się na atak. Szczęściem dla wiedźmiarza, Aurora strzegła go dodając sił swoją własną magią. Shadeowi nie pozostało nic więcej jak odsunąć się od bestii nie mając siły go atakować.

W obliczu nowego przeciwnika wszyscy wzmogli swoje starania aby przeżyć. Jakiekolwiek by one nie były. Nawet Asmodan zranił dotkliwie potwora swoją magiczną błyskawicą. Wszystko zdawało się jednak mało skuteczne gdyż przeciwnik wciąż stał, a uśpieni byli coraz bardziej okaleczeni i zmęczeni. Asmodan ponownie wykazał się sprytem i uśpił bestię. Niestety otępiała Bazylia zamiast dać czas wytchnienia dla reszty uderzyła uśpionego przeciwnika z nadzieją wykończenia go. Niestety tylko go obudziła i sprowadziła jego gniew na siebie. Gdy już zdawało się, że nadzieja jest stracona Tazok z podwójną furią zaatakował bestię ostatecznie powalając ją na ziemię.

Mieli chwilę czasu. Chwilę aby odpocząć, aby zrozumieć że wygrali. Aurora była dziwnie posiniaczona, jakby atak potwora miał na nią jakiś dodatkowe działanie. Shade ledwo stał słaniając się przy każdym kroku. Johanna tak samo. Reszta nie była w specjalnie lepszym stanie pomijając Asmodana, który nie został ani razu zaatakowany przez potwory zazdrości. Co nie było dziwne, ale na pewno irytujące.

Musieli gdzieś się schować, albo zobaczyć gdzie udała się Zazdrość. Było to o tyle problematyczne, że zapewne spotkanie z nią oznaczałoby kolejną walkę, a na to nikt nie miał sił. Wypadało się jednak nie cofać. Jakby się cofnęli wpadliby ponownie w objęcia ruchomego labiryntu, który nie wiadomo kiedy ponownie otworzyłby dla nich swoją drogę. Więc poszli. Ostrożnie spoglądając na sklepienie, zaglądając w przepaść, robili co mogli aby nie dać się zaskoczyć. Szli tam gdzie zniknęła Zazdrość patrząc czy gdzieś po drodze nie przyjdzie im znaleźć odnogi dobrej do ukrycia się i odpoczynku. Bazyli dzielnie niosła Rognira, choć już nie z powodu miłości jaką do niego żywiła. Półork mimo wszystko był dodatkową osobą, która w przyszłości mogła ich wspomóc swoją siłą. Jednak umysł Bazylii nie był jeszcze w stanie do tak złożonych przemyśleń. Skoro niosła go już tak długo, to mogła i nieść go do momentu jego przebudzenia.
 
Asderuki jest offline