A niby wszystko miało być takie proste - iść, zdobyć skarb, wrócić... I, niestety nie wyszło jak w balladach, śpiewanych przez pieśniarzy, co to dni i noce przy winie spędzali, Mroczną Puszczę znali tylko ze słyszenia, a skarby widzieli tylko w swej wyobraźni.
Zero złota, horda kłopotów. I zmęczenie. I strach, bo kto by chciał zakończyć swój żywot jako przekąska krwiożerczych bestii. Cud jakiś chyba sprawił, że bestie w końcu się zniechęciły i zaprzestały pościgu.
Chyba zaprzestały, bo póki człek drzwi za sobą nie zamknął, niczego nie mógł być pewien. A potem i tak wszystko zależało od tego, gdzie się trafiło.
Kolejne kłopoty nie ich, o dziwo, dopadły.
Kłopoty przybrały postać trzech opryszków, którzy usiłowali (w mało skuteczny jak na razie sposób), pozbawić kogoś majątku, a może i nie tylko tego. Rozsądny bandyta nie traktuje zbyt poważnie słowa 'albo', znajdującego się między słowem 'pieniądze' a słowem 'życie'. Zabranie jednego i drugiego zapewniało zysk bez obaw, że ofiara będzie szukać sprawiedliwości.
Erland bez okazywania emocji spoglądał na rozgrywającą się przed jego oczami scenę. Nie pierwszy to raz i nie ostatni na tych ziemiach, że ktoś sięgał po cudzą własność, a on wszak nie był przedstawicielem prawa. Czasami, nie da się ukryć, bywał nawet na bakier z niektórymi fragmentami prawa. To jednak nie znaczyło, że miał się bezczynnie przyglądać rabunkowi.
Pozostali kompani mieli podobne zdanie. Nikt jakoś nie zechciał wysłuchać słów trójki opryszków, którzy wykrętnymi tłumaczeniami i w końcu niedoszli bandyci odeszli - bez łupów i bez broni, na dodatek dalecy od skruchy, hojnie szafując obietnice zemsty.
Nie do końca w taki sposób wyobrażał sobie Erland zakończenie tego spotkania. Jego złotouści kompani ocalili majątek (a zapewne i życie) kupca, lecz przysporzyli sobie wrogów. Najwyraźniej ich niewielkiej kompanii nie towarzyszyło szczęście. No ale nie wypadało wpakować bezbronnym paru strzał w plecy...
Jedynym w tym momencie działaniem było, zdaniem Erlanda, doprowadzenie sprawy do końca i udzielenie kupcowi pomocy. Jako że inni popierali tę opinię, mała karawana ruszyła w stronę Sal Thranduila. |