12-04-2017, 18:35
|
#487 |
| Telchar Ziraka powoli podnosił się z ziemi. Splunął obficie krwią, a na jego twarzy pojawił się złowrogi uśmiech. Nie urwało mu ani ręki ani nogi, mógł więc iść ku przeznaczeniu. Rwało go całe ciało, ale to oznaczało, że jeszcze żyje i może dorwać skurwieli. Poprawił chwyt na stylisku topora i momentami chwiejnym krokiem zaczął zmierzać w stronę chaty. W między czasie Khazad wyciągnął butelkę spirytusu, zębami ją otworzył i nie zwalniając kroku wypił.
Wiedział, że jego towarzysze o czymś dyskutują, ale nie bardzo ich słyszał. Z uszu płynęła mu krew i trochę w nich dzwoniło. Ale to nie powód do zmartwień, przejdzie samo, albo spotka się z przodkami.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
| |