Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2017, 19:41   #42
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Przeciągnęła się rankiem rozkoszując pobudką. Nowe łóżko i dobrze znany kochanek.
Wtulona w niego czuła się jak dłoń w dobrze dopasowanej rękawiczce.


Przyciskał ją do siebie zaborczo podczas snu, jakby odruchowo bał się, że mu umknie. Tulił do siebie, czasami muskając jej ciało ustami przez sen. Wczoraj Jarvis nie powiedział wyraźnie kim dla niego jest.
Nie powiedział… ale czyż czyny nie są ważniejsze od słów? Czyż nie był jej towarzyszem ostatnich nocy, przewodnikiem po tym mieście, obrońcą (choć czasem przesadnie nachalnym) i opiekunem ?
Czyż nie pożądał jej żarliwie i pragnął mocno ? I sprawiał tym pożądaniem przyjemność i satysfakcję. Po co miałaby więc wydostawać się z jego objęć, skoro w nich było jej tak przyjemnie. Skoro nie czuła się samotna i nie musiała martwić o nic?
Po co więc miała skracać te chwile, które upajały jak słodkie wino?


Rozdzielili się acz Jarvis wspomniał bardce, gdzie jest miłe miejsce do zjedzenia obiadu i że tam będzie na nich czekał. No i że Godiva proponuje wyskoczenie wspólnie na kolację we trójkę lub czwórkę. Tawaif znała już nieco rytm miasta na tyle by poruszać się w nim sama, acz Jarvis nalegał by trzymała się raczej tych bardziej zatłoczonych jego części.
- Z dala od cywilizowanego centrum La Rasquelle staje się coraz bardziej dzikie i niebezpieczne. Na tyle, że nawet on wahałby się samemu zapuszczać w labirynty niektórych zapomnianych dzielnic.


Ale po co miała się tam udawać skoro to ludzie są ciekawsi od martwych murów? Czarownik udał się do Dartuna, by pogadać z nim na temat wspólnych interesów i załatwienia misji dla Godivy ( i może dla Nveryiotha).
Sama bardka zaś wyruszyła na zakupy. Potrzebowała wszak paru przedmiotów dla siebie i dla swego smoka. Wyruszyła więc do sklepiku zbrojmistrzowskiego, który to czarownik polecał wielce. Zwłaszcza że tam właśnie sprezentował Godivie nową włócznię. I trzeba było przyznać, że rzeczywiście mały chudy zbrojmistrz z brodą zaplecioną za pomocą trójkolorowe jwstążki zasypał biedną tawaif propozycjami. Zbroję ze skóry dzika, krokodyla, skałołazuna… czarną, czerwoną, innego koloru? Ze schowkami lub nie, nabijaną ćwiekami czy nie?
Wybór był jeszcze większy przy łukach. Biedna Chaaya musiała przetestować małe łuki łowieckie, łuki relfeksyjne przypominające te z jej rodzinnych stron (których nie używała z braku wprawy i siły), wreszcie bojowy łuk sprężynowy i jego kilka ustawień. Cudeńko za cenę, która zwalała z nóg, podobnie jak strzały które przeszywały tarczę. Kilka rodzajów bełtów o różnych działaniach, kilkanaście rodzajów strzał. Jakby zwykłe proste strzały w tym mieście nie były wystarczające. Nie… tu wszystko musiało być niezwykłe i pełne zdobień.


Podczas przerw w pracy Nveryioth miał okazję dorwać księgę o tytule: Encyklopedyja vampirica, zapisana w kupieckim języku i zawierającym sporo wiedzy


Wedle niej jest wiele różnych “rodzajów” wampirów. Niektóre z nich to kusiciele inne to potworne, mordercze bestie a jeszcze inne trudno odróżnić gołym okiem od zwykłego śmiertelnika. Może wydawać się, że po śmierci wampir wydaje się prawie taki sam jak za życia, jednak posiada on bardzo wiele nowych cech, zarówno pozytywnych jak i negatywnych, których nie miał, gdy wędrował po świecie pośród żyjących.
Przywiązane są do swych grobów, zmuszone do żywienia się krwią niewinnych. Egzystencja wampira, jest ciężka i mroczna. Pomimo nie zwracającego uwagi wyglądu, mogą zostać szybko dostrzeżeni nawet przez niewprawne oko. Wampir, jest jednym z najpopularniejszych rodzajów nieumarłych. Jego sposoby działania i słabości są powszechnie znane. Łowcy wampirów krążą po świecie, od wioski do wioski w poszukiwaniu zaprzysiężonego wroga. Ponad to, wampir musi ciągle żywić się krwią, jeżeli tego nie robią ich nieśmiertelność zwiędnie i zniknie razem z “życiem” krwiopijcy. Wampiry w odróżnieniu od innych nieumarłych muszą jeść. W większości przypadków, zamiana w nieumarłęgo zatrzymuje wszelkie procesy biologiczne, w tym potrzebę jedzenia. Niestety, wampiry nie są tak szczęśliwe, a za to nieszczęście płacą inni, ponieważ wampir musi gasić swój głód piciem krwi żywych istot
Każdej nocy wampir musi karmić się krwią. Za każdy dzień, w którym to wymaganie nie zostaje spełnione, wampir ulega osłabieniu, a i jego moce mogą zaniknąć. W drastycznych przypadkach wygłodzony wampir traci na pewien czas swe “człowieczeństwo”. Jeżeli coś takiego nastąpi, wampir zmienia się w dzikie zwierzę, które nie może myśleć o niczym innym niż krwi, jeżeli w ciągu dnia nie zaspokoi tego głodu, umiera.
Wampiry wolą żywić się na inteligentnych humanoidach, jednak gdy muszą, mogą także pożywić się krwią dowolnej bestii lub zwierzęcia. Co prawda krew z tych źródeł nie zaspokaja głodu tak dobrze i liczy się jako połowa normalnej dawki.
Kolejną wampirzą cechą niespotykaną u innych nieumarłych, jest wymaganie snu. Gdy słońce wschodzi, wampir wpada w coś w rodzaju transu i nie może zostać obudzony aż do zachodu. Hałasy, szturchania ani nawet agresywne ataki, nie mogą obudzić tej istoty. Naturalnie, jest to najwygodniejszy stan dla łowców chcących napaść wampira. Jednak gdy tylko słońce zajdzie, wampir momentalnie odzyskuje pełną świadomość i czujność.
Z tych powodów, wampir wybiera miejsce spoczynku bardzo ostrożnie, szukając miejsca, które da mu maksymalną ochronę.Wampiry stają się tym potężniejsze, im są starsze. Oczywiście nie chodzi tu o biologiczne starzenie się. Wampir zawsze wygląda na ten sam wiek, w którym umarł. Im dłużej ta istota trwa w stanie nie-życia tym silniejsze jest jego połączenie z planem negatywnej energii. To często wielki problem dla łowców wampirów, ponieważ często nie zdają sobie sprawy jak stary naprawdę jest wampir a co za tym idzie jak silny z niego przeciwnik.
Potem książka opisywała cały arsenał wampirzych mocy. Od zauroczenia spojrzeniem, przez latanie i czytanie w myślach, tworzenie wampirzych sług (choć proces tworzenia takiego sługi akurat został mętnie wytłumaczony) oraz zamianę w mgłę (o zamianie w zwierzęta w ogóle tu nie wspomniano).
Po tych opisach nastąpiła część dotycząca słabości tych nieumarłych oraz sposobów ich zabijania.
Wampiry ponoć nie wejdą do budynku jeśli nie zostaną zaproszone do środka, lub jeśli nie jest to gmach publiczny. Unikają luster, poświęconej ziemi, płynącej wody i bardzo jasnego światła (np słonecznego). Ponadto dotyk srebra, wody święconej, błogosławionych przedmiotów, i świętych symboli sprawia im ból. Do dwóch ostatnich nie zbliżą się dobrowolnie na około półtora metra. Alergicznie reagują na zapach czosnku.
Poza tym wampiry mogą przez pewien czas ukrywać swoją naturę przed śmiertelnikami, jednak wiele szczególnych cech może zdradzić ich prawdziwą naturę. Ich skóra jest nienaturalnie blada i zimna. Nie jedzą ani nie śpią, najchętniej prowadzą nocną egzystencję unikając światła słonecznego i innych zagrażających im, wymienionych wcześniej czynników. Nie da się ich zabić tak po prostu. Wampir którego ciało zostanie poważnie uszkodzone traci przytomność, ale nie ulega zniszczeniu. Można go jednak unicestwić za pomocą słońca, ognia, wbicia w serce osinowego kołka i odcięcia głowy. Zniszczony wampir rozpada się w proch, który powinien być rozsypany jeśli chce się uniemożliwić mu powrót.


Koniec świata… temat delikatny. I nie tak często poruszany przez niskie warstwy społeczeństwa. No bo kto by się tam martwił przepowiedniami, gdy trzeba czynsz opłacić i miejscową ochronę lokalnego gangu.
Pytanie o koniec świata najczęściej wywoły śmiech, zdziwienie i.. ostatecznie czasami sugestię, by spytać Oko Wieczności.
Czymże było owo Oko? Ot, miejscowe stowarzyszenie różnej maści proroków i badaczy przyszłości. Nobliwe wiekiem, lecz niezbyt poważne. Ot, taki lokalny klub dla starych stetryczałych magów, których reumatyzm i skleroza pozbawiły możliwości aktywnego działania. Więc siedzieli w swojej siedzibie i radzili między sobą.
Z czasem jednak tawaif dowiadywała się ciekawszych informacji. Plotek o karczmach takich jak Pijany Węgorz, gdzie zbierali się miejscowi by słuchać opowieściach o upadku starego świata i nadejściu nowego porządku. O aresztowanym niedawno bardzie Galorainie, który to głosił nadejście nowego świata i przewodził “Świetlistym”... grupie uliczników szukających sposobów przygotowania się na niego lub ucieczki na inny plan egzystencji.
Plotkach o armii barbarzyńców, która w tej chwili pustoszyła granice cywilizowanych imperiów zmieniając zdobyte ziemie w piekielnie pustkowia i to dosłownie. To nieprzyjemnie kojarzyło się jej z Synami Plagi. Więc pocieszały ją wieści, że po porażce swojego smoczego wodza na pustyni Zerrikanu, owi barbarzyńcy się cofnęli.
No i jeszcze tajemnicze kulty końca świata i Vantu. Nikt na ich temat nie wiedział… choć wszyscy się bali. Zwłaszcza wspomnienia Vantu. Sam dźwięk tego słowa wywoływał paniczne spojrzenia i niemal rytualną wypowiedź.- Ja tam nic nie wiem. Nic a nic.-
A podpytywanie o miejsce awanturnicze gildie, wywołało lawinę opowieści o bohaterach La Rasquelle. Takich grup najemników i awanturników było w mieście od groma. Wszak La Rasquelle żyło ze skarbów ukrytych wśród niebezpiecznych ruin. Było ich więc wiele, od małych grupek uliczników, po małe prywatne armie dla najbogatszych.
I właśnie stała przed siedzibą Purpurowych Strzał jednej z najsłynniejszych grup awanturniczych, które obecnie mniej zajmowała się eksploracją ruin miasta, a bardziej usługami ochroniarskimi.


O wiele gorzej szło Nveryiothowi przepytywanie antykwariusza na temat polityki miasta, znaczących rodów i innych ciekawostek. Po pierwsze dlatego, że nie był Chaayą i nie miał jej talentów dyplomatycznych. A poza tym stary antykwariusz był opryskliwym gburem, który niechętnie się wypowiadał. A już na temat polityki… w ogóle. Nie chciał gadać o wampirzych rodach, polityce… ani słuchać o powrocie Vantu. Dał jednak jedną radę swemu pracownikowi.
- Chcesz żyć to zamykaj się w pokoju w nocy, pamiętaj o czosnku i unikaj ciemnych zaułków. A jeśli usłyszysz wołanie o pomoc, to przyspiesz kroku i oddal się jak najszybciej. Ciekawość to pierwszy stopień do Piekła i wierz mi… nigdzie to powiedzenie nie jest tak prawdziwe jak właśnie w La Rasquelle.-
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline