Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2017, 04:37   #2
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 1 2/2


- Dlaczego nie? Przecież jesteś Pazurem*. Najemnikiem, można cię więc wynająć prawda? - blond nastolatka trochę obserwowała a trochę przysłuchiwała się jak wujek Zordon rozmawia z tym obcym facetem. Rozmawiali już dłuższą chwilę. Ale już była świadkiem z kilka razy jak różni ludzie podobnie rozmawiali z wujkiem. Chcieli go jak i właśnie ten tutaj wynająć go i miała wrażenie, że właśnie dlatego, że jest Pazurem. Często widziała jak ludzie zerkają na naszywkę na rękawie wujka. Tarcza przecięta na skos śladami trzech szponów. Oznaka Pazurów. Wujek przecież był jednym z nich. Wujek wydawał się taki mądry i tyle wiedzieć rzeczy. Na przykład gdzie powinni pójść. Zawsze wiedział gdzie trzeba iść. Nawet jeśli wcześniej musiał się zastanowić, pooglądać “mapę”, porozmawiać z ludźmi albo jak coś zauważył i mówił, że muszą wysiąść, schować się, poczekać albo, że coś mu się nie podoba i tędy nie idą.

Czasem wiedziała dlaczego, gdy dostrzegała oczywiste dla niej zagrożenia jak groźne zwierzęta albo trudne do przebycia przeszkody. Ale ludzie stanowili dla niej zagadkę. Bo do jednych wujek zbliżał i rozmawiał śmiało bez chwili wahania nawet jeśli mieli widoczną broń a z innymi nie. Gdy była okazja tłumaczył jej jeśli spytała, a przecież prawie zawsze pytała, a on zawsze tłumaczył. Ale jednak i tak to wszystko wydawało jej się strasznie skomplikowane i trudne. Najgorzej było z “Nowojorczykami”. Wujek mówił, że “muszą na nich uważać” i to tak, że gdy uznał, że “oni są z Nowego Jorku” to albo ich omijali albo starali się zejść im z drogi i nie rzucać się w oczy. Tyle, że z tymi z Nowego Jorku też nie było jasne kto to właściwie jest. Bo czasem to byli tacy podobnie ubrani jak i wujek a czasem jak każdy inny. To w końcu skąd można było wiedzieć, że ktoś jest z tego całego Nowego jorku albo nie? Nawet sam Nowy Jork wujek mówił, że to miasto. Co to jest miasto to już chyba wiedziała bo przez parę miast zdążyli przejechać. No i ten Nowy Jork miał być na wschodzie i daleko.

Ten świat też był taki nowy i dziwni jak ci wszyscy ludzie. A jak dużo ich było! W ciągu pierwszego tygodnia podróży z wujkiem Zordonem widziała więcej ludzi niż wcześniej przez całe życie! A przecież podróżowali długo. Długo więcej niż tydzień. Najpierw przez pustynię. Tu akurat Angie czuła się wyśmienicie i “jak w domu”. Ale potem ruszyli w góry. Widziała te góry od dziecka ale z daleka i nigdy tam nie była. Jakie dziwne były te góry! Wydawały się ciągnąć w nieskończoność! Znaczy jak się stało na górze góry. Bo jak na dole to było widać bardzo mało. Górę przed i za sobą i dolinę po bokach. A w nocy było zimno jak w nocy na pustyni może nawet zimniej. Ale w dzień na pewno było zimniej niż w dzień na pustyni. I śnieg! Widziała i dotykała śnieg! Taki biały i sypki jak piach na pustyni ale dawał się lepić w kulki które można było rzucać! Albo lepić barany. Albo bałwany. No i był zimny.

Po górach przyszła kolej na równiny. Te były płaskie jak i pustynia. Ale zamiast piachu miały trawy. Czasem spalone i suche sięgające ledwo kostek. A czasem soczyste i wysokie sięgające tak, że ledwo głowa wystawała. Wtedy prawie cały czas wędrowali na wschód. Wujek jej po drodze tłumaczył, że powinni się udać na południe. Ale na południu było “Vegas” i “Hegemonia” i nie mówił za dużo o tych miejscach ale nie miał o nich dobrego zdania. Mówił, że są niebezpieczne. Zwłaszcza dla takiej młodej, niewinnej dziewczyny jak ona. Dlatego nie jechali bezpośrednio na południe tylko na wschód właśnie.

W końcu jednak ruszyli na te południe. Mieli dotrzeć do Teksasu. Wędrowali na te południe aż dotarli do rzeki. Tu chyba wujek się ucieszył bo “już było blisko”. Zaczęli znów wędrować mniej więcej wzdłuż tej rzeki. Mieli dotrzeć do “Pendelton”. Wujek mówił, że co prawda wcześniej tam nie był ale jak zwykle wiedział jak trzeba tam iść czy jechać. Tam mieli czekać na kuriera i wysłannika od cioci Ellie do której docelowo mieli się udać do tego Teksasu. Niestety nie wiedzieli jak sam kurier wygląda poza tym, że ma błękitny samochód kombi. Czyli taki z zamykaną klapą z tyłu i wujek nawet pokazał Angie na paru mijanych wrakach jakie samochody są kombi a jakie nie więc już teraz blondyna wiedziała jaki samochód powinien to być.

Sam kurier miał nazywać się Puzzle i co było bardzo dobrym znakiem rozpoznawczym miał mieć opaskę na jednym oku. Przybyli “tutaj” gdzie było to “Pendelton” wczoraj. Wujek wyraźnie odprężył się gdy dość szybko potwierdziło się, że jakiś Puzzle jest tutaj handlarzem, faktycznie ma przepaskę na oku i ma błękitne kombi. Ale akurat wczoraj gdzieś pojechał więc go nie było na miejscu więc spotkać się z nim nie udało. No ale wujek wydawał się tym nie przejmować bo byli umówieni na dzisiaj. Za to wynajęli pokój i mogli się wyspać całą noc w łóżkach, wujek zamówił kąpiel i pranie więc dziś w południe większość rzeczy mieli czystych i suchych.

Dzisiaj też poznała paru fajnych kolegów. Chyba byli w podobnym wieku i fajnie się z nimi bawiła i rzucali się kołpakami i Angie miała wrażenie, że bardzo ją lubią i oni też wydawali się fajni. Ale jak zrobili sobie przerwę by odsapnąć to Danny poprosił ją by usiadła mu na kolanach i bardzo mu się podobała jej koszulka, mówił, że jest świetna i mu sie podoba i chciał dotknąć chociaż ale właśnie jakoś wówczas nagle słoneczny blask został zasłonięty przez cień wujka Zordona i chłopcy o razu się uciszyli i zamarli. Zupełnie jakby się go przestraszyli. I wtedy wujek się spytał, Danny’ego czy chce pomacać jego koszulkę i czy on mu może usiąść na kolanach. Pomysł był zabawny bo przecież wujek był o wiele większy i cięższy od Danny’ego a koszulkę miał pod mundurem, pancerzem i kamizelką taktyczną w której miał magazynki do karabinu i pochwę z nożem. Właśnie jak klepnął się przy pytaniu to jakoś tak trafił dłonią w ten nóż. I po szybkiej ocenie sytuacji nowi koledzy Angie jakoś szybko się zmyli. Choć dalej widziała ich kręcących się to na zewnątrz to po barze i Danny chyba dalej ją lubił ale nie podchodzili do niej porozmawiać. A wujek kazał jej siedzieć na miejscu bo ten kurier mógł przyjść już w każdej chwili.


- Jestem już wynajęty. Więc daruj sobie. - wujek odpowiedział temu facetowi co już dłuższą chwilę chciał go namówić na jakąś robotę w roli eskorty.

- No pewnie ja do tego nic nie mam. - zapewnił ten obcy unosząc dłonie w pokojowym geście. - Ale przecież jedno drugiemu nie szkodzi. To szybka robótka. I tak przecież ze swoją squaw nie wyjedziecie przed rankiem a to się da załatwić w ten wieczór. - facet wskazał brodą na siedzą obok Pazura niższą, młodszą i drobniejszą blondynkę.

- Jak ją nazwałeś? - Angie widziała jak oczy wujka nagle zwęziły się tak samo jak usta zacisnęły się w wąską kreskę. Znała go na tyle dobrze by zorientować się, że taki zestaw nie wróżył niczego dobrego osobie na którą został skierowany. Facet chyba jednak nie znał wujka tak jak ona.

- Zwał jak zwał. - machnął ręką obojętnie. - No ale taka blond squaw to rzadkość, więc widać jesteś łebskim facetem. Właśnie dlatego uderzam do cieb… - facet tłumaczył dalej gdy nagle przerwał gdy dłoń Pazura wystrzeliła nagle bez ostrzeżenia do przodu łapiąc tamtego za uchu i bezlitośnie ciągnąc do góry. Facet by uniknąć ciągnącego bólu podniósł się do pionu ale w końcu palce stóp i szyja mu się skończyła znacznie prędzej niż wysokiemu Pazurowi ramię. Wtedy gdy facet już sapał i piszczał z bólu i przejęcia wujek nagle szarpnął dłonią w przeciwną, wpychając głowę obcego aż ta gruchnęła z impetem o blat baru.

- To moja bratanica! - wysyczał rozzłoszczonym głosem wujek Zordon samemu wstając i przyciskając swoim cielskiem obcego do blatu unieruchamiając go do reszty. Zaczęło się robić zamieszanie, ludzie zaczęli się na nich patrzeć ale na razie chyba byli albo zbyt zaskoczeni albo nie widzieli powodu się wtrącać bo nikt im nie przerywał.

- Oczywiście! Bratanica! Jak mogłem nie zauważyć podobieństwa! No pewnie, że bratanica! Ale puść mnie! Będę już wiedział! - facet na przemian sapał, jęczał z bólu i gwałtownie próbował udobruchać gniew wujka nerwowo klepiąc dłońmi w blat baru. Jednak zanim wujek zdecydował czy facet ma już dość czy nie pobliskie drzwi z impetem trzasnęły o ścianę i do głównej sali nit to wpadła ni wtoczyła się awanturująca się trójka. Z czego dwójka była całkiem na golasa! Kłócili się i krzyczeli na siebie i nawet się trochę pobili.

Wreszcie ta ubrana kobieta wyszła na zewnątrz a ci dwoje gołych jeszcze coś do siebie miało bo szamotali się ze sobą ale wreszcie ten goły facet zdołał wstać i zaczął biec przez długość baru do wyjścia krzycząc za tą co wyszła przed chwilą. Jakiś inny wysoki facet w płaszczu zdążył wejść do środka a ten golas wciąż biegł do drzwi wyjściowych. I wtedy Angie przeszedł dreszcz z ekscytacji. Ten golas miał opaskę na oku! A za oknem przemykała właśnie jakaś kombiakowa osobówka w jasnych barwach całkiem możliwe, że błękitna! Wujek wydawał się kompletnie stracić zainteresowanie tym facetem jakim dotąd trzymał na rzecz uczestników zakończonej właśnie awantury.







____________________________________

*Pazury - elitarna organizacja najemnicza. Spadkobierczyni tradycji dawnych jednostek sił specjalnych i ich esprit de coprs (Podręcznik Podstawowy str. 277)
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 14-04-2017 o 06:54. Powód: przypisy
Pipboy79 jest offline