Soren... głębiej w jaskini.
Dziwne, jakby stworzone z krwi, wróżki czy driady poruszały się nieprzerwanie między korzeniami krwawej winorośli.
W ich okolicy zapach krwi był mocniejszy.
Gdzieś głębiej słychać było odgłosy rozmowy. Demon i wampir, przynajmniej z odczucia. Nie. Jeszcze jeden wampir krył się gdzieś w cieniach tej jaskini. A może... gdzieś było ukryte przejście do pałacu? W każdym razie ten ostatni potrafił dość dobrze ukryć swoją obecność.
Soren uczynił podobnie. Przybrawszy formę cienia i unikając światła ostrożnie rozglądał się po korytarzach.
Drugi z wampirów oddalił się ku górze. Pozostała tylko rozmawiająca dwójka. Castell zbliżył się do nich na tyle by pozostać niewykrytym i wzmocnił swój zmysł słuchu by dosłyszeć ich słowa.
- A więc mówisz, że to pozostałość po Leonie. {Męski głos}
- Tak urwałam jej głowę, bo tylko ona zdawała się mieć jeszcze jakieś wartości życiowe.{Kobiecy glos}
- Kto mógłby doprowadzić wampira do takiego stanu. Zamrożenie i rozpad komórek to naprawdę...{M}
- Dasz radę ją zrekonstruować? {K}
- Ilość krwi jaką musiałbym użyć... zważywszy na stan “nawozu”. Nie szybciej byłoby ją poddać przemianie za pomocą Tamtej kuli?{M}
- Poproszę o to Oliviera, ale Orb of Pionner potrzebuje żywego materiału.{K}
- Może użyję kilku staruszków. I tak zaczynają się rozpadać, więcej z tego wychodzi narkotyku niż tabletek.{M}
- Tak zrób. A co z resztą “nawozu”? Lord pragnął by znać pełną opinię, o stanie i nowej generacji. {K}
- Stan widziałaś. Mam pełne ręce roboty z przebieraniem produktów. Aktualne ciała powinny wytrzymać jeszcze rok lub dwa. Ostatnio musiałem kilka wyrzucić. Kobiety są strasznie słabe, szczególnie po porodzie. Na szczęście kombinacja dzieci i krwawej winorośli zaczyna przynosić skutki. Tylko dwa z dwudziestu osobników zwiędło. Reszta jakoś się zakorzeniła. Na razie zostawię je pod obserwacją. Zamierzony efekt by nowe twory zachowywwały się jak rośliny produkują krew lub substytut na bazie minerałów pobieranych z korzeni. Staruszkowie, jak wspominałem... zaczynają umierać. Mam wątpliwości czy Antylion pomieści tyle ciał, gdy się zacznie ich pozbywać. {M}
- To obszerny i zawsze głodny potwór. Nie krępuj się, w razie czego, Olivier coś na to zaradzi. {K}
- Mam nadzieję. A właśnie ostatnio przybyło krwawych bestii. Ciekawe czy to skutek uboczny takiego stężenia krwi i magii?{M}
- Ortiz, wspominał że tak może być. A właśnie słyszałeś już o Sisuwanie?{K}
- Tak, ale tylko ogólnie. Podobno to ten elf co poprzednio tu był.{M}
- Yhy. Wysłaliśmy już łowców z jego portretem.{K}
- Dziwne że sama się tym nie zajęłaś. No w każdym razie, przynieście mi później jego zwłoki. Może uda się i je skrzyżować z winoroślą, a jak nie zrobi się z niego ghula czy inne monstrum.
Soren zwalczył chęć powiadomienia towarzyszy i wspiął się w górę za drugim wampirem, by lepiej rozeznać się w całej sytuacji.
Trafił do korytarza bardzo wąskiego, nawet dla jednej osoby, o bardzo stromych i ciosanych w skale schodach.
Wampir wspinał się dalej przed nim, ale w połowie drogi się zatrzymał. Widocznie albo wyczół Sorena, albo coś co było przed nim.
Castell wniknął w ścianę i skierował się wyżej. Chciał sprawdzić co znajduje się ponad siecią jaskiń.
Zatrzymał się jednak natychmiast gdy wkroczył w zasięg wykrywania wampira przed nim i o włos przed zasięgiem wykrywania wampirów nad nimi. Przejście rozgałęziają się. Jedna ścieżka prowadziła do klifu, a raczej ściany wychodzącej gdzieś w połowie mglistego wzgórza, prowadząca poza jego mury. Może jakieś awaryjne wyjście z pałacu. Druga ścieżka biegła do pałacu, po drugiej stronie niedostępnej strefy.
Nie wciąż pozostawał problem drugiego wampira. Teraz oboje wiedzieli o swojej obecności. Ciekawe co myśli ten drugi? A może... on też jest tu nieproszonym gościem?
Soren zatrzymał się. Myśl była intrygująca. Postanowił przez chwilę obserwować rozwój wypadków i zachowanie drugiego. Ciemna mgła zamieniła się w szczura, który przyczaił się w ciemności.
Wampir cofnął się kilka metrów i obrał ścieżkę w stronę wyjścia. Widocznie przejście bezpośrednio do pałacu było niemożliwe. Poruszał się znacznie wolniej tak by mieć Sorena w zasięgu wykrywania, a gdy był już na granicy... przyspieszył znacznie.
Szczur wybiegł ze swojego zaułka i z imponującą przy jego wielkości prędkością pognał za uciekającym
Soren dogonił uciekającego dopiero u samego wyjścia. Tunel nosił ślady dawnego wydobywania materiałów. Ściany obłożone były drewnianymi wspornikami, już lekko spróchniałymi przez czas. Samo wyjście znajdowało się na półce skalnej o 3 metrach szerokości i 4 metrach długości. Dojście do niej już dawno zniknęło, dlatego też półka wisiała na ścianie sypkiego wzgórza. W dół prowadziło strome zbocze usypane piaskiem i kamieniami.
Wampir odwrócił się w stronę wejścia, będąc już na krańcu ziemi. W promieniach słońca, namiętna czerwień włosów dawała oszałamiające wrażenie.
Wampirzyca spojrzała na szczura mrużąc równie czerwone oczy. Po ruchu szala opasującego twarz dało się przypuszczać że się uśmiechała.
- Widać nie tylko nas to interesuje. - powiedziała melodyjnym głosem.
- Co ty nie powiesz... - odparł dziewczęcy głos.
Druga wampirzyca siedziała na drewnianych wspornikach wejścia. Radośnie machając zwieszonymi nogami zajadała się... pieczoną jaszczurką?
Dopiero potem Soren zdał sobie sprawę, że nie jest w stanie jej wykryć, pomimo wiedzy gdzie się znajduje. Tak jakby istota przed jego oczami w ogóle nie istniała.
Zapewne jej uwaga dotyczyła odgłosów walki u spodu wzgórza. Nawet w tym miejscu dało się słyszeć odgłosy strzałów i ciężkich uderzeń.
-Drogie panie się zgubiły?- zapytał szczur, przybierając ludzką sylwetkę- mniemam że nie należycie do świty Władcy wampirów?- ostatnie dwa słowa wypowiedział z wyraźną ironią w głosie.
- Ty również na takiego nie wyglądasz. A tym bardziej, nie wyglądasz na kogoś z frakcji która chce zająć jego miejsce. Badania, artefakty czy trumna? - zapytała spoglądając uważnie na każdy jego ruch.
Napięcie jednak rozładowała ta mniejsza, zeskakując z belki i wskazując jaszczurką w stronę klifu.
- To twoi tam hałasują?
-Zdaje się że tak- odpowiedział podchodząc do krawędzi z dłońmi uniesionymi na znak pokoju- A co się tyczy wcześniejszego pytania...cóż, rozrywka. Możecie nam pomóc, w grupie zawsze raźniej, a wnioskuję że mamy podobne cele.
Dziewczęta wymieniły się spojrzeniami.
- Rozrywka brzmi zabawnie. - rzekła mniejsza skupiając na moment uwagę Sorena.
W tej samej chwili druga wampirzyca zniknęła pozostawiając po sobie słowa zawisłe w powietrzu: “masz wrócić”.
-Pozostała część grupy jest na dole, może znaleźli coś ciekawego- stwierdził patrząc na zanikający napis- jeśli zechcesz, to możemy do nich dołączyć.
- Prowadź. Mi obojętne, póki będzie zabawnie. A poza tym jestem Nevan.
- Jestem Soren, miło poznać.
Spojrzał wampirzym wzrokiem w głąb tuneli, szukając towarzyszy. Zobaczył Jenny, biegnącą w głąb tuneli.
-Jeśli się pospieszymy to ich dogonimy.