Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2017, 22:41   #91
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
- Zwolnij trochę, niech czwórka nas dogoni - powiedział Padre wciąż celując w wysadzonego robota.

- Pieprz się ojciec... - Black05 wymamrotała do mężczyzny, jednak zwolniła nieco - Załatwiliście... sukinsyna? - Spytała, po czym wydała znowu polecenie swojemu pancerzowi, by ją automatycznie podłatał, choć jej stan i tak był fatalny. W końcu Isabell zatrzymała całkowicie bus, po czym osunęła się na kierownicę i rozległo się ciągłe, cholerne trąbienie.
- Jeszcze… mi dupy nie urywa… spoko... - Jej głos znikał wśród drącego mordę klaksonu. Z ciała spływała na podłogę krew, a ona leżała tam półżywa, prawie bez ruchu.

Owain posłał jeszcze jedną serię w dym, tak dla pewności, po czym zaczął się wycofywać z powrotem na drogę, odwracając się do tego, co zostało z robota plecami dopiero gdy wyszedł spomiędzy drzew i ruszył truchtem do autobusu, który w międzyczasie się zatrzymał.
- Nie wiem jak wy, ale ja jestem lekko rozczarowany. - oświadczył, sprawdzając zawartość magazynka i wpinając go z powrotem.

- Jak zaraz nie zdejmiesz piątki z klaksonu będziesz mógł docenić napływową florę i faunę tego leśnego zakątka - warknął Padre wciąż zabezpieczając teren. - Szóstka, postaw na nogi szofera. Zegar tyka, a nie wiemy gdzie nam potem droga wypadnie.

Ósemka w tym czasie powoli i metodycznie przeładowała granatnik, pakując następny pocisk przeciwpancerny tak na wszelki wypadek.
- Jedźmy - komunikator Obroży szczeknął syntetycznie - Tyle ile się da, potem z buta. Potem sprawdzimy co z blaszakiem - rudy Parch nie wyglądał specjalnie pogodnie.

Piątka poczuła na swoim ramieniu coś ciężkiego. Poczuła to pomimo, noszonego pancerza. Rękawica ciężkiego pancerza wspomaganego nie należała ani do drobnych ani do lekki. Teraz ta chwytna końcówka pancernego ramienia przechyliła ją z powrotem do pionu aż oparła się plecami o siedzenie. Klakson umilkł.
- Nie umieraj mi tu. Wiesz co mi obiecałaś. Masz u mnie dług mała. - powiedział Ortega zachęcając gestem Szóstkę by zaczął robić swoje medyczne mambodżambo. - Owain do środka albo zasuwaj z buta. - głos skierowany do ostatniego pieszego Parcha był zdecydowanie bardziej ponaglający i mniej przyjemny. Mathys zaczął sięgać po stimpaki Isabell by zrobić z nich użytek.

Owain wskoczył do autobusu i zajął miejsce przy kierowcy, by móc prowadzić obserwację.
- Ech, lalka, ciebie to chyba jara, co? - powiedział, zerkając na pokiereszowaną Piątkę.

- Każdy ma jakiś fetysz... - Isabell wychrypiała do niego, szczerząc na drobną chwilę zęby, choć było widać, że i do tak prostej czynności musiała się wysilić - Ta… lubię sobie pojeździć… ale być podziurawioną, to już mniej...
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline