Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2017, 02:38   #218
kinkubus
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Drachia poważnie się wkurwiła. Nie chciała walczyć z nikim innym, jak Johnnym. Do tego wyłącznie po to, żeby uratować go przed niechybną śmiercią z ręki mniej wyrozumiałego oponenta. Niby się udało, ale przegrała i to właśnie doprowadzało ją do szewskiej pasji. Co myślał sobie czarnoksiężnik? Wyłożył rundę na korzyść Królestwa Ziemi, wystawiając rozkojarzoną shokankę, która co prawda próbowała szybko skończyć walkę, ale Azjata nie chciał się złożyć po żadnym z jej ataków, wliczając w to ciskanie o podłoże na którym pozostawił swoim ciałem pęknięcia, jakby rzucała głazem, a nie człowiekiem.
Wystarczyła chwila zamroczenia, żeby ogłoszono koniec starcia. Jak walki w UFC, taktyczny nokaut po którym jeden z walczących miał wystarczająco czasu, by zatłuc na śmierć przeciwnika.

Drugiej takiej okazji nie będziesz miał. Następnym razem zniszczę Cię.

Wycedziła za oddalającym się zawodnikiem. Nie była pewna, czy usłyszał jej słowa.


To ci pomoże. A jak chcesz to mam coś mocniejszego. Coś po czym można chodzić na połamanych nogach i zauważyć to dopiero gdy kości zaczną zadawać o krzaki. Zainteresowania?

Nie będę się więcej kompromitowała, mam już dosyć na dzisiaj. Wszystko poszło nie tak, od naszego układu do moich własnych starań. Shang Tsung może być w tej chwili zadowolony i nie kazać mnie wykończyć po przegranej, ale nie będę nadszarpywała jego cierpliwości.

Już miała odejść, gdy nagle zatrzymała się i odezwała jeszcze do Kano.

Jako jedyny przedstawiłeś mi klarowne intencje, zamiast pogrywać w niejasne gierki i mieszać mnie jako pionka. Dziękuję Ci za to.


Shokanka wróciła do swoich obowiązków. Patrolowała okolicę, rozglądała się za podejrzanymi sprawami, zastanawiając przy tym, co wyjdzie z nagłego zniknięcia służącej Cassie czy też jej ataku na nadwornego alchemika, którego ostatnio zostawiła nieprzytomnego w sali pełnej halucynogennych oparów. Nie miała aktualnie żadnych rozkazów, a wszystkie, które zostały jej nakazane wykonała, chociaż przy tym namieszała.

Nie bardzo wiedziała też co zrobić z ludźmi i ich sojusznikami. Dyskretny wyraz uznania od Raidena wyraźnie sugerował, że nie rozpowiadał o jej pomocy swoim podopiecznym. To stawiało Drachię na bardzo niewygodnym stanowisku podwójnego agenta, który miał przynajmniej cztery agendy, zazębiające się parami.

Z jednej strony stały honor jej rasy oraz wierna służba Tsungowi i Zaświatom, a z drugiej więcej, niż wyłącznie sympatia do Królestwa Ziemi oraz zadłużenie w Cage'u. Konflikt pomiędzy tym, co mówi jej status oraz urodzenie, a tym, co dyktuje serce; a serce Drachii dyktowało bardzo silnie i nie dawało po prostu odpuścił, darząc fascynacje niczym u nastolatki wielką pasją.

Wiedziała, że nie mogła dłużej ciągnąć tej gierki i musi opowiedzieć się jednostronnie. Prawie zresztą to zrobiła, gdyż od początku miała zamiar podłożyć się w walce z aktorem, co zapewne skończyłoby się śmiercią, zważywszy na ograniczone możliwości przeciwnika i świadomość tego u czarnoksiężnika. Teraz jednak nie była pewna, czy byłoby to dobre posunięcie. Wtedy działała pod wpływem impulsu... jak zwykle podejmowała przez nie głupie decyzje, których później żałowała.
 
kinkubus jest offline