Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2017, 09:59   #10
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Aycilla odgarnęła włosy za ucho, starając się nie dać po sobie poznać jak bardzo mierzi ją takie “rozluźnienie” wśród jednostki pół-militarnej. No ale czego się spodziewać, skoro sam podkomisarz dawał przykład... jaki dawał. Sheen miała w duchu nadzieję, że kwestia dyscypliny i kultury osobistej nie są jednak obrazem profesjonalizmu Markowa.
Ufała ocenie komandora.

- Przywozimy pozdrowienia od komandora Hartlanda, który aktualnie przebywa na urlopie. - odezwała się, starając naśladować swobodny ton Teodora - No i jesteśmy tu w sprawie rekrutacji. SSV Normandia SR-3 została wyznaczona do misji badawczej. - uśmiechnęła się - jak za dawnych czasów.

Markow uśmiechnął się jeszcze szerzej z cygarem w twarzy.
- Aaaaaa… Hartlandt. Wszystko się zmienia: domy, miasta, planety, ba! Nawet galaktyka się zmienia, a ten ani myśli - rzekł nieco niewyraźnie, przez gruby przedmiot w zębach, kiedy jednym pociągnięciem rozłożył pojedyncze krzesło do pary dla drugiego, dosuniętego do biurka od petenckiej strony. Wskazał na nie, zapraszając do skorzystania, po czym sam usiadł wypuszczając kłąb białego dymu.
- Rekrutacji powiadacie. Nie wiem czy będę umiał pomóc, ale przynajmniej zobaczę co da się zrobić. Kogo poszukujecie? - zapytał i odłożył rozżarzony z jednej strony walec na pokaźną popielnicę z jakiegoś mlecznego polimeru. Sam natomiast przysunął się do ekranu.
- Najlepszych z najlepszych. Nieustraszonych i ciekawych wszechświata, sir. - powiedziała z powagą Aycilla, choć brzmiało to jak slogan - Bez względu na rasę, przekonania, wiek czy płeć. Szukamy specjalistów, którzy wraz ze mną poprowadzą Normandię w nieznane i w razie potrzeby staną ramię w ramię, aby walczyć o przetrwanie.

Podkomisarz ściągnął brwi w jedną, krzaczastą kreskę tuż nad oczodołami.
- Znaczy, że… chodzi o całą załogę? Zupełnie całą - zapytał, zaś Rogers bohatersko powstrzymując parsknięcie śmiechem skinął głową.
- Oni w tym Przymierzu pozdychali z nudów czy Boga w sercu nie mają? - opadł na oparcie fotela, które posłusznie odchyliło się do tyłu. Przez chwilę nic nie mówił. Bujał się jedynie zaciągając upakowanym gęsto tytoniem.

- Dobra, młodzieży. To trochę zajmie, ale kilka tropów powinienem znaleźć. Na pewno mam pilota, a nawet dwóch. Seth Schiller i Banky. Właściwie to Joseph Bankey. Może jeszcze prześlę jednego typka tak dla waszej wiedzy. Nie biorę na siebie odpowiedzialności za niego. Tyle mam na gorąco, a za resztą się rozejrzę i dam wam znać jak będę wiedział coś więcej. Tę trójkę rzucę w ciągu… jakichś pięciu minut.
- Będę zobowiązana, sir.
- odparła kapitan z dużo swobodniejszym uśmiechem - Mam jeszcze jedno pytanie, podobno na Cytadeli widziano quarianina. Zwie się Rael’Arogh. Chciałam z nim porozmawiać. Jest pan w stanie go namierzyć, jeśli faktycznie tu jest?
- Quarianin... Quarianin…
- ciemne oczy Markowa zdawały się skokami uchwycić wymykającą się z granicy pamięci ulotną informację.
- Quarianin! - triumfalnie, w przypływie oświecenia wsadził między zęby cygaro.
- Wypuściliśmy go niedawno. Złodziejaszek cholerny. Próbował coś podprowadzić z gabinetu Torro w Norze Chory. W sumie miał szczęście, że go przymknęliśmy, bo skończyłby jako odpad w Mgławicy. Teraz nie wiem gdzie jest, ale możecie uderzyć do Nory Chory albo… kaucję za niego wpłacił niejaki… Felix Otarlo. Mieszka w Okręgach. Prześlę wam lokalizację - ponownie opadł na oparcie po sprawdzeniu odpowiednich informacji.
- Chętnie go odwiedzę. Dziękuję za pomoc, sir. - powiedziała Aycilla, wstając ze swego miejsca. To spotkanie faktycznie okazało się owocne. W pierwszej kolejności planowała odnaleźć i wypytać pana Otarlo - póki trop quarianina był świeży.

***

Nim zdołała porządnie odejść od siedziby SOC, drogę zagrodziła im kobieta o krótkich włosach barwy ciemnej czereśni. Wyprężyła się gwałtownie i zasalutowała.

[MEDIA]http://i.imgur.com/MPMnNZY.jpg[/MEDIA]

- Kapitan Sheen? Porucznik Sara Williams z Przymierza. Chciałabym dołączyć do załogi Normandii - powiedziała spokojnie, zaś Rogers spojrzał na Aycillę. Brown ze złości dostałby wysypki.

Sheen bez pośpiechu zlustrowała kobietę.
- Może mi pani przesłać swój profil na komputer podręczny? - zapytała, po czym dodała - No i chętnie dowiem się skąd ten pomysł?
- Cała rodzina służy w Przymierzu. Dziadek dowodził obroną Shanxi podczas Wojny Pierwszego Kontaktu, ojciec jest kapralem w stanie spoczynku, dwie siostry mają stopnie sierżanta, prócz mnie jedna jest porucznikiem. Nie nadaję się do szpachlowania ścian, a tym właśnie zajmuje się obecnie wojsko Przymierza
- zakomunikowała z opanowaniem mnicha buddyjskiego, przesyłając dane osobowe. Jeśli wierzyć jej słowom, to jej dziadek był generałem Williamsem, który poddał Shanxi pod przytłaczającą przewagą floty turian, zaś wspomniana siostra o stopniu porucznika miała na imię Ashley i należała do załogi poprzedniej Normandii. Choć z tą wizją kłócił się nieco fakt, iż Sara nie mówiła o siostrze w czasie przeszłym, a jak wiadomo, porucznik Ashley Williams zaginęła i jest uznawana za martwą.

- Co pani dotychczasowy dowódca na pomysł transferu?
- Jest niezadowolony. Nic więcej. Pewnie sam chciałby się przyłączyć, bo jak każdy ma dość tej roboty.


Najprawdopodobniej nie zdawała sobie sprawy z tego, iż takie przeniesienie musiał zatwierdzić admirał Brown, gdyż stało w sprzeczności z jego brakiem zezwolenia na oddelegowanie nawet jednego żołnierza sił Przymierza Systemów do załogi Normandii.

Aycilla tymczasem pobieżnie przejrzała na podręcznym komputerze przesłany plik.
- Powiem tak. Robota dla pani na pewno się znajdzie. Jednakże moja misja ma nie kolidować z innymi zadaniami Przymierza, którego priorytetem jest teraz odbudowa. Rozumiem, że obecne obowiązki pani nie satysfakcjonują, jednakże jest pani równie a może i bardziej potrzebna tam, gdzie dostała pani przydział. Dlatego powiem szczerze, nie zamierzam prosić góry o pani transfer. Proszę to przemyśleć. Jeśli jednak jest pani zdecydowana i sama pani załatwi wszystkie potrzebne zgody w ciągu doby... przywitam panią na pokładzie.
- Tak jest - odparła prawie natychmiast, zasalutowała i odeszła.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline