Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2017, 00:58   #262
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Radość Marduka nie udzieliła się Jorisowi. A w każdym razie nie sugerowałoby to jego drażliwe zachowanie, które równie dobrze można było przypisać perspektywie powrotu do Phandalin, co zarodnikom, w które na własne życzenie wlazł. Po przyprowadzeniu krasnoludów do kuźni, zapalił zwykłą pochodnię i wrócił się do świątyni gdzie gdzieś wśród gruzów leżały porozrzucane pergaminy, które zostawił po sobie czarny elf. Odgrzebali je wraz z Mardukiem i choć żaden z nich nie potrafił na razie odszyfrować poczynionych w nieznanym języku zapisków, zabrali je ze sobą. Potem Joris zrobił też jeszcze jeden obchód kopalni i wrócił do zgromadzonych nieopodal kuźni krasnoludów i reszty drużyny. Elf słusznie proponował by szczątki ciał, a także pokonanych wrogów pochować jak najszybciej. Emanacje mocy w tych jaskiniach były czytelne nawet dla Jorisa i nie było pewności, czy zwłoki na powrót nie powstaną. Nie wspominając już o smrodzie, który może zwabić kolejnych trupojadów. Wspólnie jednak doszli do wniosku, że pakowanie kości w worki i wyciąganie trupów po linach to orka na ugorze. Myśliwy po chwili namysłu zaproponował by ciała wobec tego pochować w podziemnym morzu. Wiedział, że padlina w wodzie rozkłada się błyskawicznie, a wody tutejsze, co udowodniła jaskinia z jeziorem, nie są jałowe, a wręcz przeciwnie zamieszkałe przez wszelakie skorupiaki. Krasnoludy jednak na ten pomysł zaczęły kręcić nosem, że im ciała na powrót wypłyną. W dodatku gdy wspomniał, że po takim czasie, obrońców i atakujących można potraktować z tymi samymi honorami, tak się napuszyli, że tylko machnął ręką na dalsze pomysły oczyszczania kopalni i więcej do tego nie wracał. Przez pewien czas siedział w kuźni przyglądając się bezczynnie staraniom Torikhi w zrozumieniu magicznej emanacji, która tu miała miejsce, ale w pewnym momencie gdy echo kolejny już raz zawyło po korytarzach kopalni, zerwał się i pośpiesznie ruszył do wyjścia. Odetchnął już na zewnątrz czując w końcu bezmiar nieba nad sobą. I było to bardzo głębokie odetchnięcie.

W sprawie pochówku Yarli nie zabierał głosu. Byli tu zarówno kapłani jak i współplemieńcy rudej krasnoludzicy. Było komu co mądrego wymyślić.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline