Radość Marduka nie udzieliła się Jorisowi. A w każdym razie nie sugerowałoby to jego drażliwe zachowanie, które równie dobrze można było przypisać perspektywie powrotu do Phandalin, co zarodnikom, w które na własne życzenie wlazł. Po przyprowadzeniu krasnoludów do kuźni, zapalił zwykłą pochodnię i wrócił się do świątyni gdzie gdzieś wśród gruzów leżały porozrzucane pergaminy, które zostawił po sobie czarny elf. Odgrzebali je wraz z Mardukiem i choć żaden z nich nie potrafił na razie odszyfrować poczynionych w nieznanym języku zapisków, zabrali je ze sobą. Potem Joris zrobił też jeszcze jeden obchód kopalni i wrócił do zgromadzonych nieopodal kuźni krasnoludów i reszty drużyny. Elf słusznie proponował by szczątki ciał, a także pokonanych wrogów pochować jak najszybciej. Emanacje mocy w tych jaskiniach były czytelne nawet dla Jorisa i nie było pewności, czy zwłoki na powrót nie powstaną. Nie wspominając już o smrodzie, który może zwabić kolejnych trupojadów. Wspólnie jednak doszli do wniosku, że pakowanie kości w worki i wyciąganie trupów po linach to orka na ugorze. Myśliwy po chwili namysłu zaproponował by ciała wobec tego pochować w podziemnym morzu. Wiedział, że padlina w wodzie rozkłada się błyskawicznie, a wody tutejsze, co udowodniła jaskinia z jeziorem, nie są jałowe, a wręcz przeciwnie zamieszkałe przez wszelakie skorupiaki. Krasnoludy jednak na ten pomysł zaczęły kręcić nosem, że im ciała na powrót wypłyną. W dodatku gdy wspomniał, że po takim czasie, obrońców i atakujących można potraktować z tymi samymi honorami, tak się napuszyli, że tylko machnął ręką na dalsze pomysły oczyszczania kopalni i więcej do tego nie wracał. Przez pewien czas siedział w kuźni przyglądając się bezczynnie staraniom Torikhi w zrozumieniu magicznej emanacji, która tu miała miejsce, ale w pewnym momencie gdy echo kolejny już raz zawyło po korytarzach kopalni, zerwał się i pośpiesznie ruszył do wyjścia. Odetchnął już na zewnątrz czując w końcu bezmiar nieba nad sobą. I było to bardzo głębokie odetchnięcie.
W sprawie pochówku Yarli nie zabierał głosu. Byli tu zarówno kapłani jak i współplemieńcy rudej krasnoludzicy. Było komu co mądrego wymyślić.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin |