Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2017, 07:52   #124
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Gdy Robin pomachał do niej, przeżyła lekki szok. Bezczelny dupek. Zabił Daio, a teraz zachowuje się jak pan na włościach. Odwróciła wzrok od chłopaka skupiając wzrok na tym co się działo wokół. Bywała na imprezach, ale to coś w niczym nie przypominało tamtych eventów. Pokaz był drapieżny ale piękny. Cała ta banda była odrobinę przerażająca, ale nawet przypominała rodzinę. Pokręconą, ale rodzinę. Mimo woli uśmiechnęła się i przeniosła wzrok na Michę.
- Sama to wszystko przygotowałaś?

Kobieta zapiła kawałek mięsa kwasem che…
cóż, na pewno “jakimś skiśniętym czymś”
- No baaa… a jak nie jak tak, nie? - uśmiechnęła się. - Ale wiesz, tu liczy się musk, wiesz planowanie, te sprawy. - tłumaczyła.
- Musk… - Amna spojrzała na Michę. - Nikt ci w tym nie pomaga?... - Dopiero teraz zauważyła otępiałą Karę. - Co jej się stało?

- No jak to co? Jest teraz jedną z nas - powiedziała z dumą Micha, po czym widząc jak do Kary przystawiają się lowelasi zawołała w ich kierunku.
- Ej kurwa uważać tam! Siostra świeżo odharemiona, jak któremu zrobi laskę to ze szczęścia pewnie przytomność potracicie!… - to powiedziawszy szturchnęła po przyjacielsku Amnę w ramię.

- Strzelimy jaką setkę?
- Taa… - Amna zerknęła w stronę gdzie ostatnio widziała Keiko i Robina. Oboje zniknęli. Była sama i miała tego serdecznie dość. - Bardzo chętnie.
- No to idziemy! - Micha wciąż trzymając w jednej ręce kawałek mięcha, chwycila wolną dłonią dłoń Amny i pociągnęła ją ku “budynkowi” który kiedyś chyba był cysterną. Wewnątrz było kilku młodych facetów, niemal dzieci, wyraźnie w stanie wskazującym i wyraźnie zdenerwowanch nagłym pojawieniem się Michy.

- Oooo szkodniki. - Kobieta wzięła się pod biodra (z chabaniną wciąż przy sobie rzecz jasna) - Teraz to już nie ma spierdalania wy małe chujki, my tu z kumpelą musimy sprawdzić teraz wszystkie butelki, czy za dużych szkód nie porobiliście… - Faktycznie, w cysternie znajdował się skład naczyń, kanistrów i w ogóle wszystkiego, co mogło trzymać ciecz. Woń świadczyła o nafcie, occie, ale i na pewno jakimś bimbrze. No i tego wszystkiego było ze sto.
- Może lepiej niech sobie pójdą, bo i tak ciężko będzie to wszystko sprawdzić? - zaproponowała Amna. O ile Micha mogła się czuć pewnie ze swymi mocami, to ona nie, a nawet nie była pewna czy Micha nie pozwoli się do niej dobrać, jeszcze twierdząc, że wyświadcza jej tym przysługę.

Micha przełykając mięso mówiła z pełnymi ustami.
- W sumie racja siostra, jak się boją dwóch lasek, które zaraz się nakurwią jak szmaty, to niech lepiej spierdalają bo i tak żadnej pociechy z nich nie bedzie, co nie? - zerknęła na Amnę i sięgnęła po pierwszą z brzegu butelkę po napoju tarczyn zatkaną powyginanym kapslem od coca-coli.

Pociechy… Amna zerknęła na pijanych mężczyzn. To ostatnia rzecz jakiej się spodziewała tutaj od kogokolwiek. Sięgnęła po pierwszą lepszą butelkę i nawet z zaciekawieniem przyjrzała się jej zawartości.
- Wiesz, w ogóle co jest w jakimś pojemniku?

Micha parsknęła oblewając się cieczą.
- To smakowało trochę jak nitro - przyznała. - Ale zabawa w “setkę” polega właśnie na tym, że się nie wie - to powiedziawszy chwyciła jakiś słoik.
- No to się bawmy. - Amna otworzyła butelkę i zmoczyła usta. Po chwili wypluła zawartość. - To smakuje jak ocet… - Zaczęła się obawiać, czy rozpozna bimber jak go wypije.
 
Aiko jest offline