- O - powiedział spokojnie Forgione. - Już nas ratuję.
Następnie wyciągnął linę z plecaka, robiąc wszystko powoli i spokojnie, żeby nie zacząć kręcić się jak jakaś zepsuta numenera. Złapał za jeden koniec liny, drugi natomiast wyrzucił prosto w niebo. To powinno popchnąć go ku ziemi, gdzie miał zamiar złapać się jakiegoś sensownie umocowanego elementu w ziemi. Jeżeli te wszystkie manewry mu się udadzą, to przyciągnie linę i rzuci ją najbardziej potrzebującym.