Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2017, 22:02   #154
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację

Becky przeleciała rozwidlenie korytarzy, odbijając w bok od tego do spa… choć zwolniła kroku tuż przed celem, mając chyba jednak obawy, co do wejścia w nieznany teren, prosto w parszywe łapy parszywych wrogów. Night z kolei, będąc właśnie przy rozwidleniu, usłyszał i zobaczył eksplozję kilka metrów przed sobą. Ktoś wysadził właśnie drzwi, i robił to od wewnątrz, nie był to chyba więc nikt wrogi… i przez niewielką dziurę w owych drzwiach, pojawiła się czyjaś głowa, rozglądająca po głównym korytarzu. Zaraz, zaraz, ta łepetyna była nieco znajoma, chyba ją kojarzył, choć nie mogło to przecież być, nie tu, nie teraz… czyżby wszechświat był aż taki mały?

Najemnik w pierwszym odruchu namierzył osobnika wystającego zza zdewastowanych drzwi. Zwykle nie rozróżniał obcych. Wszyscy wyglądali dla niego podobnie. Na korzyść tego tutaj świadczyło, że był bardziej żółty niż fioletowy, poza tym układ zgrubień, płyt, zrogowaceń na twarzy, czy co to tam było, wydał mu się całkiem znajomy.
- Proszę, proszę, kogo ja widzę? - Night zdjął obiekt z celownika. Zaciągnął się po raz ostatni papierosem, który zrobił się już na tyle krótki, że osmalał powierzchnię hełmu. Za co został ukarany podkręconym lotem w dół i rozdeptaniem pod ciężką podeszwą.
- Jedyny myślący, nie czeka aż odetną tlen, tylko robi dodatkową wentylację. Czy może to była próba otwarcia drzwi, co, Fenn?

- Co? - spojrzał się na Nighta - A. - rozejrzał się po krawędziach otworu - Nie no, postanowiłęm zrobić mały remont i okno sobie pierdyknąć. Tylko chyba coś mi się w kalkulacji rąbnęło bo małe jakieś. Nie masz może jakichś ładunków pod ręką? - jego wzrok podążył za opadającym petem - Słyszałem że masz jakieś kłopoty? W radiowęźle mówił, taki facet na jednodniowe zastępstwo, tylko jakiś chujowy.

Pilotka tymczasem dalej biegła przed siebie, ale w końcu zwolniła tempa i odwróciła głowę... a widząc pusty korytarz za sobą, zaczęła się obawiać o źródło zasłyszanego wybuchu. Night dostał granaty.
- Night co z tobą? Żyjesz? - spytała Becky przez komunikator, oczywiście nadal zmierzając do celu.

- Ładunki? Ładunki są dla amatorów, mam coś dużo lepszego - Nightfall skinął głową na Młota taskającego wielkie działo od mecha. - Bix, pomóż z łaski swojej w remoncie. Okno, jest kurwa za małe.
Pirat odsunął się kilka kroków. Drzwi były nieruchome, co wcale nie znaczyło, że dla operatora armaty łatwiejsze do trafienia. Ale istniała też dobra wiadomość - otwór lufy trzymał po właściwej stronie.
- Chujowy? Mało powiedziane. Nie zdziwię się, gdy zara zapoda folk klasyki z Axionu. Wtedy chyba sam się zastrzelę.
- Wszystko gra Becky. Nawiedziły mnie duchy przeszłości. Z tych, które sporo wiedzą o szturmowaniu pomieszczeń. Zaraz będziemy.
- Czas płynie, cywilizacja przeżywa rozkwit, a niektóre osoby niezmiennie proszą się o wpierdol... jak zawsze - dodał filozoficznie.

- Odsunąć się! Napierdalaaaam! - I Młot odpalił Plasma Cannon strzelając w drzwi, i wywalając w nich sporą dziurę, obok tej już istniejącej.
- Kocham tą pukawkę! - podjarał się Bix i czule pogładził kolbę - Pora rozjebać tego chujka co nam kapitan zabrał.

Fenn spojrzał się na postać wyłaniającą się zza rogu. Od stóp do czubka głowy. “To człowiek? Czy nowy model biodroida?”
- Skąd żeś wytrzasnął to bydle? - wtedy usłyszał dźwięk ładowanego działka. A jego głowa jeszcze tkwiła w otworze!
Szybko się wycofał zanim z jego ciała nie zostały same buty. Przedostał się w końcu przez powiększoną dziurę wynurzając się z kłebów dymu, i będąc już w korytarzu razem z pozostałymi, oparł karabin o ramię.
- To co? Transform and roll out? Hełm. - na jego polecenie jego głowa została pokryta i zamknięta w hełmie - Mamy jakiś konkretny plan jak złożyć wymówienie temu speakerowi od siedmiu boleści? - jego głos był zmieniony przez filtry pancerza.

- Dobra szybko - odpowiedziała krótko Ryder, nie chcąc tracić oddechu na gadanie.
Nie zatrzymywała się, ale zastanowiła się przez chwilę o co chodziło Nightowi... Skoro użył liczby mnogiej, to znaczy że spotkał Bullita i obaj zaraz będą. Ale nawet jeśli Doc miałby wiedzieć dużo o szturmowaniu pomieszczeń, to skąd ten duch przeszłości? Może w tej części chodziło o coś innego?... No cóż, najważniejsze że nikt tam nie oberwał i wszyscy zaraz będą w jadalni... Ale sam wybuch to skąd?
Nie było jednak czasu na rozważania i pytania, gdyż przed pilotką znalazły się drzwi do pomieszczenia wspólnego. Odsapnęła trochę, spojrzała za siebie - na nadal pusty korytarz.
”No gdzie oni k* są!?!” - przemknęło jej przez myśli, ale i na to nie miała czasu.
Podchodząc po cichu bliżej drzwi, zdała sobie sprawę, że jeśli podejdzie jeszcze bliżej, te się automatycznie otworzą. Zobaczy być może co się działo w środku, ale i ewentualni wrogowie zobaczą i ją. Nie był to wybór, a jego brak. Odetchnęła, schowała trzymany w dłoni pistolet za plecami i postawiła kolejny krok do przodu, aby znaleźć się w zasięgu czujników otwierających drzwi. Na wszelki wypadek nie stanęła jednak po środku przejścia, a częściowo za framugą, gotowa zarówno wbiec do środka, jak i odskoczyć ponownie do korytarza.

Nightfall się uśmiechnął na widok dawnego kumpla z oddziału.
- I nawet w jednym kawałku. Przez chwilę myślałem, że brakuje ci ręki, czy nogi i wojsko wyrzuciło cię na śmietnik, no to żeś się zaszył tak blisko gorących źródeł.
Spojrzał przelotnie na SPA. Odpalił jetpack i uniósł nad podłożem.
- Młot, dołącz do Becky. W pierwszym wejściu zrobi się ciasno, więc z Fenn'em uderzamy z drugiego. Podwójne tempo panowie, bitwa stygnie.
Już w locie przesłał częstotliwość unikomu towarzyszowi z dawnych lat.
-Słychać mnie? Priorytetem jest wyciągnięcie ze strefy zagrożenia kapitan Leeny Hezal.
Kontrolki HUD zamigały niemrawo przesyłając wizerunek wytatuowanej brunetki z flaszką w jednej ręce, jointem w drugiej i rozchełstanej koszulce. Usta miała wykrzywione w jakimś brzydkim przekleństwie, a flaszka zdawała się niebezpiecznie zbliżać do autora fotografii. Najprawdopodobniej bardzo nie chciała zostać uwieczniona w minionej chwili.
-Nie da się przegapić. Pamiętasz scenariusz bojowy trzynaście, wariant omega? No to podręcznikowo, żeby sierżant Chuj był z nas dumny.
Parsknął w mikrofon. Ów sierżant nigdy nie był zadowolony. Zupełnie jakby żona mu nie dawała, a córka dla odmiany wszystkim w okolicy.

- Lecę. Becky, nic nie bój, dostajesz największego twardziela z największą lufą za wsparcie! Będzie ubaw! - i Młotek pobiegł do pilotki, zostawiając za sobą smród rozgrzanej plazmy i aromat półcygara.

- Załatwisz procenty, załatwisz cygara i panienki to pogadamy - Fenn rzucił przed odlotem.
- Fajna laszeczka. To dla niej rzuciłeś ciepłą posadkę w mieście? - w locie skomentował zdjęcie - Sierżant Chuj to pikuś... Wiesz że z tym scenariuszem zawsze był problem? - dawne go nie stosował, lecz raz nauczone taktyki zostawały w człowieku. Nauczył się go jeszcze w pierwszym przydziale po transferze do wojsk Unii, zanim przenieśli go do “Oddziału Samobójców”, jak potocznie był nazywany.
 
Cai jest offline