Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2017, 22:26   #92
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=cMX1_AU1slA[/MEDIA]

Oczy Theodora błyszczały gdy odkrywały się kolejne fragmenty płaskorzeźby. Wyglądała znajomo, ale poza centrum niczego tak naprawdę nie rozpoznawał. Był na niej tak skoncentrowany, że zupełnie nie zauważał przenikliwego wiatru, wysysającego ciepło z kości.
- Wieża… Dokładnie taka sama jak w świątyni w An-Nasirijja… Reszta obrazu jest znajoma, ale nie wywołuje wizji. Może powinienem się przemienić? - zwrócił się ni to do profesora ni to do Kalipso.

- Ciekawe rzeczy pan gubi w jeziorze - odezwała się Obdarzona do Theo, lecz mężczyźni nie mogli określić czy było to rozbawione stwierdzenie, lekki sarkazm czy wręcz złośliwa uwaga. W końcu Obdarzony z amnezją nie powiedział wprost czego szuka w tym miejscu. Mogli też zauważyć, że powłoka jej pancerza jakby nabrała bladego poblasku, ale może tylko im się wydawało, bo chmury nieco się rozeszły i pojawiło się kilka promieni słonecznych, które mogły rozświetlić jej matową powłokę.

Kalipso zaczęła obniżać się, aż znalazła się stopami pół metra nad powierzchnią płaskorzeźby. Moc dzięki której unosiła się w powietrzu nie wywoływała żadnych podmuchów Pochyliła się i ostrożnie ustawiła na podłożu mężczyzn. Następnie się wyprostowała i zaczęła rozglądać. Sama pozostawała w powietrzu by przypadkiem, swoim ciężarem, nie uszkodzić płaskorzeźby.
- Już widzieliście takie... Oznaczenie? - zapytała Kalipso, której wzrok skierowany był na symbol bardzo przypominający jej własną sylwetkę.
- Podobne - odparł Massashi kucając na wilgotnej ciągle płaskorzeźbie. Delikatnie gładził opuszkami palców wizerunki Obdarzonych. Było ich dokładnie szesnaście, otaczali wyspę z tą wysoką wieżą, jakby ją podtrzymywali.

- Czy poznaje pani którąś zbroję? Ta wygląda bardzo podobnie do pani. - Theo zwrócił się do Kalipso, a sam zaczął przyglądać się uważnie wszystkim sylwetkom.
Kalipso uniosła się nieco wyżej, by mieć lepszy wgląd w to co było pod nią.
- Na upartego... - odezwała się Obdarzona po dłuższej chwili namysłu. - Niektóre przypominają powierników żywiołów, których znam - stwierdziła w końcu. - Ale są to ich... ostateczne formy, nie początkowe - zauważyła jeszcze. - Profesorze proszę to dobrze udokumentować zdjęciami. Chcę mieć fotografię każdej sylwetki.
- Oczywiście - ponownie podniósł aparat, gdyż przez chwilę dosłownie zamarł w bezruchu bacznie wpatrując się w ich odkrycie. Teraz robił dokładne zdjęcia każdej z sylwetek na płaskorzeźbie.
- Czyli piątki. - stwierdził Obdarzony - Światło i Mrok plus parzyste żywioły. Hmm… - Theo nagle stracił zainteresowanie postaciami i ruszył obejrzeć dokładnie resztę płaskorzeźby. - Nie uważacie że to mogła być ściana budynku który się osunął? Jaki jest sens tworzenia tak dużej płaskorzeźby na ziemi?

- Nie byłoby to logiczne. Z drugiej strony nie chcę zbytnio tego komentować, dopóki nie zrobimy datowania radiowęglowego - profesor zaczynał właśnie drugą serię zdjęć. - Tym razem nie ma tutaj żadnych pisemnych informacji czy oznaczeń. Nie mylę się? - zwrócił się do Theo.
- Nie, niczego co byłbym wstanie odczytać. - potwierdził Obdarzony. - Ale można spokojnie założyć, że powstało w tym samym okresie lub nieco wcześniej od tego co znaleźliśmy w piramidzie. W końcu tam były odniesienia do tego miejsca.

Edgar westchnął i odwiesił apart na szyję. Przetarł twarz.
- Nie chciałbym wyciągać wniosków bez datowania węglowego, tak jak powiedziałem przed chwilą… Ale popatrz - kucnął i stuknął pięścią w kamień. Potem potarł go dłonią, próbując go zetrzeć. - Muł nie byłby w stanie tego tak zakonserwować. To jest świeża sprawa. Daję temu jakieś… kilkanaście lat? W najlepszym przypadku. W dodatku te rejony od dawna były eksploatowane przez tutejszą ludność. Zauważyliby taki blok skalny przy pogłębianiu jeziora, które miało miejsce w ostatnim dwudziestoleciu.
- Celna uwaga. - Theo zamilkł - Z drugiej strony przetransportowanie czegoś takiego do jeziora też zwróciłoby uwagę. Tym bardziej że to teren chroniony. Chyba że coś… Albo ktoś… dostarczył to dołem.
- Bardziej od sposobu transportu tego tutaj interesuje mnie fakt, jak twórca płaskorzeźby w piramidzie w An-Nasirija wiedział, że kilka tysięcy lat później ktoś zatopi to właśnie w tym miejscu...

- Też mnie to nurtuje. Mam pewną teorię, ale musi poczekać aż sięgnę do odpowiedniej literatury. - uciął temat - Pani opinia? - zwrócił się do Kalipso.
- Czy w tej piramidzie, też były te same sylwetki? - odezwała się Obdarzona, zbywając przynajmniej na tą chwilę, grzecznościowe pytanie Theo.
- Nie. Były dwie postacie zapewne znane pani z literatury, Gilgamesh i Enkidu, wraz z krótkim opisem tego miejsca i jeszcze dwóch innych. Byli przedstawieni jako ludzie, ale osobiście wierzę że w rzeczywistości byli Obdarzonymi, historia ich wyczynów pokrywa się z tym do czego zdolni jesteśmy teraz.
Kalipso pokiwała głową.
- Będę chciała zobaczyć zdjęcia z miejsc, które odwiedziliście - powiedziała i wróciła do oglądania sylwetek na płaskorzeźbie. - Będę też prosić o pełen wgląd w panów pracę. W zamian zapewnię odpowiednie środki finansowania dla waszej pracy.

- Oczywiście. - odpowiedział pochylając przy tym lekko głowę - Ciekawi mnie motyw Obdarzonych z różnymi kryształami współpracujących tak... Jednomyślnie w podtrzymaniu tego miasta. Niedawno dowiedziałem się o Chicago, raczej nie będzie szansy w najbliższym czasie żebyśmy zaczęli blisko współpracować zamiast niszczyć w imię własnych słabości?
Po jego słowach Kalipso zacisnęła lewą dłoń.
- W każdej grupie może się pojawić osoba, której nie obchodzi, że jej czyny mogą mieć zły wydźwięk na resztę mu podobnych - odparła. - Czyż nie ten sam motyw można zaobserwować pośród imigrantów uciekających z terenów objętych wojną? - zapytała go.
- Ma pani rację. Różnica jest w sile naszej, a sile imigranta. “Zły” imigrant w najgorszym wypadku zabije kilka osób, kogoś pobije, albo zgwałci. Niekontrolujący się, egoistyczny Obdarzony może zabić setki, czy tysiące w imię własnego widzimisię, albo w imię zwiększania własnej siły.
- Ewentualnie zwykły człowiek porwie samolot, który rozbije o wieżowiec - dodała do jego wyliczanki. - W obecnych czasach każdy może być niebezpieczny - stwierdziła. - Z tym, że Obdarzeni bardziej jak ludzi powinni obawiać się sobie podobnych. W końcu każdy jeden Obdarzony z więcej jak jedną mocą ma krew na rękach.

Theo zamilkł na moment analizując słowa kobiety. Przypomniały mu one że być może zabił setki innych Obdarzonych by utrzymać się przy życiu.
- Tak… Pytanie czy tą krew można usprawiedliwić? Teoretycznie, gdyby miała pani moc której pożądają wszyscy i cierpią na pani powiedzmy że niezwykle skutecznej samoobronie postronni… Czy etycznie właściwym rozwiązaniem nie byłoby popełnienie samobójstwa?
- Też jest to jakieś rozwiązanie - odparła Kalipso bez zawahania w głosie.
- W takim razie jeśli zabraknie pani to kolejna osoba staje się tą z “pożądaną mocą”. I tak w kółko. Chyba że wprowadzi się obowiązkowe… eutanazje dla Obdarzonych. To też jest właściwe?
- Ekstrapolując tą teorię, każdy zwykły człowiek wystający przed szereg jest zagrożeniem. W końcu najwięcej ofiar pociągnęły za sobą jednostki uzbrojone nie w broń, ale ideologię - wtrącił się Massashi na co Obdarzona skinęła głową. - Dlatego istotna jest wolność jednostki kończąca się tam, gdzie zaczyna wolność drugiej osoby. Niezależnie od indywidualnych predyspozycji. Wracając jednak do meritum - wyprostował się i włożył aparat do schowka. - Jestem bardzo wdzięczny za pani propozycję. Oczywiście prześlę wszelkie wyniki naszych badań. Współpraca ze Światłem, może przynieść naszej sprawie wiele korzyści.

- Czy jest coś jeszcze co chcecie tu obejrzeć? - zapytała Kalipso.
- W zasadzie… Czy nie ma czegoś pod tą płaskorzeźbą? Czy nie mogłaby pani delikatnie podmyć ziemi dookoła? - Theo przyjrzał się badawczo ich odkryciu. Osobiście raczej by nie pacnął takiego kloca skały na ziemię żeby sobie leżał. Schował by coś za nim… Albo w nim.

Kalipso spojrzała na Theo, później na płaskorzeźbę. I milczała. Zauważyli jednak wstęgi wody, które zaczęły wężykiem sunąc do kamienia i znikały pod nim.
Minęło kilka chwil podczas, których Obdarzona nawet nie drgnęła. Podobnie jak podłoże.

- Nic tam nie ma - rozległ się nagle głos powierniczki wody.
- Jasne, a czy spodnia powierzchnia jest gładka, czy również pokryta płaskorzeźbą? Jest pani w stanie to sprawdzić?
- Gładka - odparła.
- Hmm… Profesorze, może warto nasze znalezisko delikatnie opukać? Czy jest to zbyt duże ryzyko? Może powinienem zrobić to ja? Mam mniejszą siłę w rękach niż pani, więc ryzyko powinno być mniejsze.
- Ja już panu nie będę bronić przemiany. Nie musi pan na to szukać wymówek - stwierdziła Obdarzona.

- W żadnym wypadku nie będziemy niszczyć znaleziska. - opinia Edgara była jednoznaczna. - Nawierty zrobimy po zabezpieczeniu i wyciągnięciu tej płaskorzeźby na suchy ląd. Przepraszam, że tak dużo od pani wymagamy, ale czy może nam w tym pomóc? - powiedział do Kalipso.
- Myślę, że znajdę na to sposób - odparła i spojrzała w kierunku towarzyszącej jej Obdarzonej. Po chwili tamta uniosła dłoń, z kciukiem uniesionym w górę. Opuściła wzrok na mężczyzn i nagle blask, który spowijał jej sylwetkę zelżał. Za to rozbłysła płaskorzeźba, tą samą bladą poświatą co i ona.
- Lepiej jak wezmę was na ręce - stwierdziła i pochyliła się by ich unieść, a gdy profesor i Theo znaleźli się w jej dłoniach, Obdarzona uniosła się powoli w górę.
Pod jej stopami, woda leniwie zaczynała zakrywać dno, topiąc lśniącą płytę. Kalipso wzrok cały czas skupiony miała na znalezisku. W końcu woda wróciła na swoje miejsce. Wtedy zaczął tworzyć się wir na wodzie.
- Ruszyło się - oznajmiła Obdarzona i powoli zaczęła zmierzać do najbliższego im brzegu. Czekała już tam na nich towarzyszka Kalipso.
Gdy dotarli na miejsce, wir wielkości płyty unosił się ponad taflę jeziora. Następnie delikatnie opadł na brzeg. Woda posłusznie cofnęła się do jeziora zostawiając idealnie oczyszczoną i nieuszkodzoną płaskorzeźbę.
- Gotowe - stwierdziła i położyła swoich pasażerów ostrożnie na ziemi.

Theo skinął Obdarzonej z uznaniem głową.
- Wyśmienita robota. Na chwilę obecną to chyba wszystko? - spojrzał pytająco na profesora.
- Powiedzmy, że nasza praca dopiero się zaczyna… - po raz kolejny Edgar ciężko westchnął. - Musimy zabezpieczyć teren przed postronnymi osobami i później zająć się tym książkowo. Trochę czasu tutaj spędzimy.
- Wiem, miałem na myśli umiejętności pani Kalipso. Najlepiej by było gdybyśmy się tutaj rozbili, może wynajmiemy jakieś campery dla nas i wszystkich niezbędnych na miejscu osób? W sumie starczy dla jednego z nas, drugi może nocować w hotelu. Do tego prąd, generatory, chyba że w pobliżu biegnie jakaś linia do której możemy się podłączyć.
Obdarzona w czasie kiedy mężczyźni rozmawiali, stanęła za towarzyszką i wróciła do ludzkiej postaci. Sięgnęła do torby, którą tamta jej zostawiła i sprawnie ubrała się. Dopiero wtedy dołączyła do nich. Druga Obdarzona nadal pozostawała w swojej formie zbroi.
- Na razie zapłaci się jakiemuś miejscowemu za pilnowanie tego miejsca. My wrócimy i stamtąd będziecie mogli wszystko przygotować - po tych słowach Kalipso weszła na płytę i zaczęła ją oglądać z bliska.
Obdarzony przytaknął, ale nie skomentował słów kobiety. Nie miał nic na ten temat do dodania. Lepiej żeby planowanie całego przedsięwzięcia zostawić Edgarowi, który miał w tym o wiele większe doświadczenie. Zamiast tego ruszył za Obdarzoną i skierował się ku środkowej części płaskorzeźby. Chciał dokładnie obejrzeć wieżę i badać dalej płytę idąc po spirali na zewnątrz.

- Na liście rzeczy które mogą być powiązane z tą całą… Zagadką są jeszcze piramidy z Argolis. To będzie kolejne miejsce które odwiedzimy, jak już uporamy się z tym. - zagaił.
- Dziękuję, że mi to pan mówi - odparła Kalipso i wyciągnęła z kurtki telefon. Theo przez ułamek sekundy mógł zauważyć, że na tapecie miała ustawione zdjęcie kilkuletniego dziecka. Kobieta cyknęła kilka fotek sylwetkom Obdarzonych wyrytych na płaskorzeźbie.

- Ładny szkrab. Zapewne pani? Musi być ciężko łączyć rodzicielstwo z pracą w Świetle. - stwierdził.
Kalipso spojrzała na niego nieco zaskoczona pytaniem, ale po chwili zorientowała się o co chodzi. Na jej twarzy po raz pierwszy odkąd Theo ją poznał pojawił się ciepły uśmiech.
- Tak to mój syn - nie była w stanie ukryć dumy w głosie. Zaraz schowała telefon ponownie do kieszeni. - I nie, nie jest łatwo.
Obdarzony pokiwał głową. Sam chyba nie miał potomstwa, choć istniała jakaś szansa że się mylił. W końcu w jego głowie panowała gigantyczna pustka.
- Cóż, życzę pani jak najwięcej spokoju i czasu dla dziecka. - mruknął po czym przyklęknął u podstawy wieży przedstawionej na płaskorzeźbie i zaczął macać wypukłości. Może w tym tworze była jakaś skrytka? Niestety dokładne przeszukanie niczego nie ujawniło. Theo potrzebował rentgena, albo czegoś podobnego by stwierdzić czy w tym bloku kamienia nie było żadnych pustych przestrzeni. Westchnął donośnie i zwrócił się do Edgara.
- Nic mi ta płaskorzeźba nie mówi.

- Chyba byłoby za prosto, gdybyśmy wszystko mieli podane na tacy - starszy mężczyzna wzruszył ramionami. - Trzeba się za to zabrać starymi metodami. Wyciągniemy wszystko co siedzi w tej płaskorzeźbie i wtedy będzie debatować co dalej.
- Na to wygląda. - skinął mu głową i skierował się do brzegu - Chciałbym się jeszcze przemienić. - poinformował Kalipso i profesora, po czym zaczął zdejmować ubranie. Robił to powoli i z niezwykłą starannością której pozazdrościć mogliby pracownicy sklepów odzieżowych. Pierwsze na ziemi położył buty, potem na nich kurtkę, spodnie, tshirt i bieliznę.
Kalipso na jego słowa zareagowała odpowiednio. Odwróciła od niego spojrzenie i czekała aż się przemieni.
Było przeraźliwie zimno i Theo pod koniec się trząsł. Wziął głęboki wdech i przybrał formę zbroi.

[MEDIA]http://i.imgur.com/DETwMyo.jpg[/MEDIA]

Jak zwykle poczuł się wszechpotężny. Szybszy, silniejszy, a świat zadawał mu się być bardziej klarowny. Miał teraz dobre osiem metrów, sporo jak na trójkę, ale też nie jakoś przeraźliwie dużo. W dłoniach trzymał karabin, moc którą zdobył po ostatniej walce. Niemal bezwiednie rozprostował ręce i otworzył dłonie. Broń rozpłynęła się momentalnie w powietrzu, zupełnie jakby robił to już setki razy. Pomijając to znowu za bardzo się nie zmienił, ani barwa jego zbroi nie uległa zmianie, ani jej kształt.

Zogniskował wzrok na ich odkryciu i… Nic się nie wydarzyło. Theo był solidnie zawiedziony, ale mógł się tego spodziewać. Nie wszystko w życiu dostaje się od razu. Cóż przynajmniej przyspieszył końcowy etap gojenia się jego ran. Chciał sprawdzić jeszcze jedno. Zogniskował swoją moc, nie tyle na otoczeniu, ile na tym co widział.

Najpierw pchnął się w przód. Obdarzonemu zakręciło się w głowie, gdyby mógł zwymiotować w formie zbroi to z pewnością by to zrobił. Jego umysł zalała fala obrazów, ale było ich tak wiele że nie mógł niczego z nich wywnioskować. Zdawało mu się że faktycznie widział przyszłość, ale była ona w ciągłym ruchu, miliony sytuacji nakładały się na siebie, walcząc o swoje miejsce w linii czasu. Widział setki sytuacji, takich samych, a jednak innych. Najłatwiej było to porównać do jazdy na kolejce górskiej. Tyle że nie na jednej, a kilkuset równocześnie. Czuł się jakby jego świadomość była rozrywana na milion drobnych kawałeczków. Stęknął donośnie i wrócił do teraźniejszości. Potrzebował kilku chwil by dojść do siebie i opanować mdłości których dostał.

Teraz spróbował spojrzeć w przeszłość. Ponownie skupił swoją moc i... zupełnie nic się nie wydarzyło. Przypomniał sobie jak cofał w czasie świątynie w Iraku, czy obrażenia jednego z doktorantów Edgara. Poruszanie się w tył wymagało zdecydowanie więcej energii niż w przód. Wyraźnie nie miał jeszcze wystarczająco dużo sił, ale skoro patrzenie w przód było możliwe, to w tył również powinno być. A to co zobaczy powinno być o wiele klarowniejsze. W końcu przeszłość jest jedna. Westchnął, tym razem delikatnie i wrócił do ludzkiej postaci.

Sprawnie się ubrał i dołączył do Kalipso oraz profesora.
- Niestety znowu nic. Robimy to podręcznikowo. - potwierdził wcześniejsze słowa Edgara.
Mężczyzna pokiwał głową i zwrócił się do Eriki:
- Na dzisiaj to chyba wszystko. Od jutra zaczniemy pracę. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za Pani współpracę - skłonił się jej.
- Ja również dziękuję. - Theo powtórzył za profesorem.
- Co tak właściwie pan robił? - zapytała Kalipso spoglądając na Theo.
- Przyspieszałem swój metabolizm. Umysł. - skłamał połowicznie - W pewnym sensie “szybciej” myślałem o tym co widzę. Dodatkowo chciałem doleczyć moje obrażenia.

- Aha. To zbieramy się - stwierdziła kobieta nie kontynuując tematu. Schowała ręce do kieszeni i ruszyła do stojącej nieopodal Obdarzonej. - Nuke! Wołaj śmigłowiec, nie chce mi się naginać na drugą stronę jeziora - krzyknęła blondynka.
Pozostająca ciągle w formie zbroi Obdarzona skinęła głową i powiedziała coś do stojącego przy niej oficera SPdO. Ten zasalutował i pobiegł wykonać rozkaz.

Theo owinął się dokładniej płaszczem. Mimo że znowu nie dostał wszystkich odpowiedzi, ba, nie dostał żadnych bezpośrednich odpowiedzi, to sporo się mógł domyśleć. Po pierwsze, patrzenie w przyszłość było absolutnie możliwe. Gorzej z interpretacją, ale najwyraźniej dawniej był wstanie to zrobić. O ile oczywiście zarówno znalezisko w piramidzie, jak i to w jeziorze były jego autorstwa. Ważne były przede wszystkim słowa profesora - ta płaskorzeźba mogła mieć najwyżej kilkanaście lat, czyli już dawniej musiał wiedzieć że się tutaj znajdzie. Dawniej czyli tysiące lat temu.

Wyraźnie przyszłość można było do pewnego stopnia… ustawić. Była to niezwykle ciekawa i niebezpieczna myśl. Co dawało mu prawo decydowania o przyszłości? Siła jako Obdarzonego? Choć z drugiej strony wszyscy, w tym zwykli ludzie, w pewnym stopniu decydowali o przyszłości. Każdy był kowalem swojego losu, a skomplikowanie “wizji” której doświadczył tylko to potwierdzało. Nie było jednej ustalonej ścieżki, były setki którymi można było się poruszać.

Kolejnym elementem układanki były zbroje przedstawione na płaskorzeźbie. Jedna z nich była bardzo podobna do Kalipso, ale nie identyczna. Najwyraźniej autor albo miał problem z dokładnym jej oddaniem, co było wątpliwe biorąc pod uwagę szczegółowość tego dzieła, albo co bardziej prawdopodobne wybrał najbardziej prawdopodobną, albo najbardziej uśrednioną formę zbroi ze wszystkich “przyszłości” które mogły stać się teraźniejszością. Im więcej o tym myślał tym więcej nasuwało mu się pytań na które w tej chwili nie mógł znaleźć odpowiedzi. Szesnaście sylwetek, a część z nich należała do powierników żywiołów, sugerowała że wszyscy nimi byli. Dawało to albo osiem żywiołów, albo siedem i Światło z Mrokiem. Theo nie był wstanie sobie przypomnieć która wersja jest prawdziwa.

Zdał sobie też sprawę z jednej rzeczy, skoro poruszanie się w przód na linii czasu było tak proste, to z pewnością mógł to wykorzystać w walce. Czy mógł w ciągu sekund postarzyć swojego oponenta o dziesięciolecia? Musi to sprawdzić... na odpowiednim celu.

W tym czasie oficer SPdO obiegł jezioro, a helikopter leniwie wystartował i ruszył w ich kierunku.
 
Zaalaos jest offline