Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2017, 11:04   #33
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Makara

Statek matka miał kilkanaście pokładów, w czasie spaceru jednym z nich Sulejman pokazała Tatianie i Yulowi schemat komór suspensji, w których większość załogi spędzi ich niemal dwudziestoletni lot.

- Tak naprawdę to tylko dla nas będą dwie dekady, na Marsie czy Ziemi minie około stu osiemdziesiąt lat. - wyjaśniła, po czym zwróciła się bezpośrednio do Tatiany.
- Oczywiście rozumiem, że Pani hetman nie straszny upływ lat, aczkolwiek chciałabym zapewnić iż zostałam poinformowana o ewentualnych metodach suspensji z jakich mogłaby Pani skorzystać.
- Mną się nie przejmuj.
- powiedziała Tatiana twardo. Choć nie rozmawiali o tym jeszcze z Yulem, ona już podjęła decyzję. - Nie zamierzam ani dawać się uśpić ani zapadać w letarg, który w sumie sama mogłabym na siebie zesłać. Dwadzieścia lat to całkiem niezła możliwość nadrobienia informacji o dziejach naszej planety i poznania statku oraz profili jego załogi.
Yul mrugnął do żony.
- Statek wielkości miasta niemal tylko dla nas przez dwadzieścia lat! też raczej tego nie odpuszczę!
- I chcesz walczyć jako siwy staruszek?
- powiedziała z uśmiechem wampirzyca. Pomysł Yula przypadł jej do gustu bardziej niż chciała przyznać. Teraz jednak odpowiadała nie tylko za swój los i musiała podejmować decyzje “mądre” a niekoniecznie zgodne z jej pragnieniami.

Mężczyzna przewrócił oczami, nie zamierzał dawać za wygraną.
- Ojtam, ciągle będę młodszy od wielu dowódców, tutaj nawet da się przeprowadzić rewitalizację. Nie chcę żebyś była sama - dodał w końcu.
- Poradzę sobie. Kiedyś byłam sama zawsze. - spojrzała mu w oczy - Przynajmniej nie będzie groźby, że po 7 latach się ze mną rozwiedziesz, bo będziesz miał mnie dość - próbowała zażartować.
Yul przyglądał się żonie dłuższą chwile.
- No nie wiem… pewna jesteś? Jeśli tak to budź mnie za każdym razem, kiedy jakieś głupie pomysły uderzą ci do tej pięknej głowy. - przytulił wampirzyce i wtulił twarz w jej złote loki.
Nie była pewna. Uważała jednak, że tak będzie najlepiej.
- To sobie nie pośpisz. - odparła - Wystarczy mi, że położysz się spać w stanie pobudzenia. - mrugnęła znacząco.
- Ha! z tobą kiedy obudzony, to od razu pobudzony jestem skarbie. - powiedział i ciepło wydychanego przezeń powietrza, świadczyło o prawdziwości rzeczonych słów. Tatiana uśmiechnęła się i spojrzała odruchowo na towarzyszącą im Marsjankę.
- Także tego... moją hibernacją martwić się nie trzeba.
Na Ayshy wciąż utrzymywał się efekt super fanki tudzież oddanego wyznawcy. Kobieta wyginała szyję do dołu kompensując różnicę wysokości.
- Tak jest!


***
Armia posiadali swój własny podkład na Makarze, swoistą enklawę w morzu marynarki. Tutaj też miał zostać przeprowadzony demontaż juggernautów. Żołnierze ci spędzali w swoich egzoszkieletach dziesięć miesięcy w roku, toteż jego brak, sprawiał iż cały ich układ nerwowy, oraz hormonalny dostawał prawdziwego szoku. Standardowo zdemontowani żołnierze spędzali pierwsze godziny na newralgicznych bójkach. Bez pancerza oraz broni, posiadający wciąż endoszkielety wojownicy nie byli w stanie zrobić sobie dużej krzywdy (przynajmniej nie dla standardów armii). Kiedy walczącym brakło już sił, obolali kuśtykali do swoich kwater wraz z partnerami jakich sobie dobrali - wszak tylko dwa miesiące w roku byli nadzy…

To miało wydarzyć się już niebawem i Yul nie chciał odpuścić widoku zmagań juggernautów na arenie. Jednak do paszczy lwa nie można było od tak sobie wejść nieprzygotowanym - z punktu widzenia juggernautów definicją nagości był brak egzoszkieletu, pokazanie się zdemontowanym żołnierzom bez takowego oznaczało w tym konkretnym czasie samobójstwo, Yul dawałby w ten sposób sygnał iż chce kogoś poderwać i natychmiast ktoś inny by go zaatakował, Tatiana dobrze pamiętała jak zakończyła się przygoda jej męża z Ultrix, a infamiska nie była wtedy nawet pod wpływem stresu. Yul kategorycznie nalegał też by jego żona założyła tym razem egzo.

- Nie martwię się, ale potrzebujemy przecież armii… - droczył się.
Spojrzała na niego z uśmiechem, jakby wiedziała swoje.
- Jeśli o mnie chodzi to nie zamierzam go zakładać. Ale jednak to tobie na tym zależy, mój drogi mężu, możemy pertraktować. Może czymś mnie przekonasz... - przeciągnęła wierzchem dłoni po policzku mężczyzny, patrząc mu w oczy.
Yul wodził wzrokiem za jej gestem. Po czym uśmiechnął się.
- Jeśli nie zamierzasz sama tego robić mogę oczywiście zrobić to dla ciebie.. - Delikatnie objął żonę w talii i pozwolił by palce wsunęły się pod materiał jej ubrania. - najpierw dokładnie rozbiorę a potem bardzo, bardzo powoli ubiorę?
- Całkiem nieźle kombinujesz... może jednak dam się przekonać.
- wtuliła twarz w jego szyję, delektując się ciepłem jego ciała i odgłosem tętna. Miała wrażenie, że bicie serca Yula rozpoznałaby już bezbłędnie nawet nie widząc męża.

Mężczyzna wsunął dłoń pod pośladki wampirzycy i uniósł ją w powietrzu, przyciskając lekko do swojego torsu.

- To ja może jaśnie panią przeniosę w bardziej miękkie miejsce? - powiedział po czym bardzo, bardzo mokro pocałował Tatianę w usta.

Ponieważ wampirzyca odpuściła swoje własne “wyrównywanie grawitacji”, przeniesienie jej nie stanowiło żadnego problemu. Oplotła Yula ramionami wokół karku i oddała pocałunek... gryząc go w wargę na tyle mocno, by posmakować jego krwi.

Roześmiał się.
- Jak tak dalej pójdzie, to moje egzo może nie mieć tylko ceremonialnej funkcji… - to powiedziawszy zrzucił metalowy płaszcz trzymając go w pionie i uniósł się wraz z Tatianą w centralny punkt pomieszczenia stanowiącego ich sypialnię. Apartament posiadał miękkie ściany sufit i podłogę, jeśli oczywiście ktoś potrafiłby bezsprzecznie stwierdzić co jest czym. Teraz para kręciła się wokół własnej osi, jedynym punktem ich zaczepienia była dłoń Yula obejmująca but wampirzycy. Kiedy jednak został on zdjęty, małżonkowie zaczęli powoli dryfować w przeciwstawnych kierunkach… póki mężczyzna nie chwycił żony za drugi obcas.

Tatiana zaśmiała się perliście, po czym gdy mąż pozbawił ją butów, znów dopadła jego usta, scałowując słodką strużkę krwi, która pociekła aż na podbródek. Jej język odnalazł jego, by spleść się z nim czule na kilka chwil.

- Wiesz... o ile rozbieranie mi nie przeszkadza, to raczej nie będę ci ułatwiać ubierania mnie. Chyba że mnie zmęczysz... albo przekupisz. - mrugnęła, samodzielnie rozbierając się z kostiumu, który na sobie miała.
Mężczyzna zamruczał, po czym przeplynął obok żony, ocierając się o nią jak delfin o delfina.
- Ty się nigdy nie męczysz, trzeba cię więc będzie trochę przekupić… ojej. - przepływając pod Tatianą, Yul odpiął górną część swojego kostiumu, jednak nim odrzucił go na bok, zarysował stalową naszywką swoje ramię.
- Yul! - obejrzała się natychmiast, a jej rysy wyostrzyły się jak u drapieżnika. Po chwili jednak opanowała się nieco - Yul... to nie jest mądre. Wiesz o tym. Kiedyś mogę cię faktycznie zaatakować.
Przytuliła się do niego.
Objął ją i pocałował. Znowu i znowu. Potem, położył sobie pośladki nieważkiej kobiety na twarzy i… dalej całował. Westchnęła, delikatnie mierzwiąc jego włosy.
- Czyżby jednak nie spieszyło ci się z tymi walkami na arenie?

Yul nie mógł odpowiedzieć, jego język pracował właśnie nad czymś zgoła innym. Gdzieś kątem oka, Tatiana widziała przefruwające z wolna spodnie swojego męża. Dłonie Yula pieściły biust Tatiany, para wirowała w powietrzu. Było w tym coś magicznego. Może dlatego, że nawet pradawna wampirzyca nie była przyzwyczajona do znikomej grawitacji i wciąż miała radochę w “szybowaniu” zamiast chodzeniu. Dzięki swojej sprawności fizycznej mogła też dawać popis kontroli nad własnym ciałem w stanie nieważkości, co też teraz uczyniła, przekręcając się w bok i spotykając ze swoim mężem w klasycznej pozycji 69... tylko że w ciągłym ruchu. Obejmując ustami męskość partnera, od razu dostosowała tempo do jego, świadomie dręcząc i rozpraszając męża falowaniem swojego ciała.

Czuła więc jak Yul napina się i głośno wzdycha wprost proporcjonalnie do jej pieszczot. Szybki zanik wolnej przestrzeni we własnych ustach, mówił zaś Tatianie iż mężczyzna jest gotowy do konsumpcji… wampirzyca uświadomiła sobie iż pomijając nieco skórki ma technicznie usta wypełnione niemal po brzegi gorącą świeżą krwią, wystarczyłoby jedynie wbić teraz swoje kły by vitae spłynęło jej na dno gardła. I pewnie uległaby pokusie, gdyby to nie był on. Choć obawiała się, że ten szalony człowiek nie miałby nic przeciwko, nie chciała przekraczać pewnych granic. Nie z nim. Wiele lat żyła bez czegoś, co można by nazwać kręgosłupem moralnym. Była niczym zaszczute zwierzę - uciekające lub walczące o terytorium dla siebie. Wszelkimi sposobami. Teraz chciała być lepsza. I choć nawet w jej własnej głowie brzmiało to mało przekonująco, przypominając dawne slogany “trenerów” motywacji, starała się podążać obraną ścieżką. Teraz więc odsunęła się od męża. A żeby nie czuł się odrzucony, od razu podpłynęła tak, by jej usta dotknęły jego płatka ucha.

- Weź mnie już, bo zaraz wpakuję się w to cholerne egzo. - szepnęła, pieszcząc jego uszko.

Dobrze więc, że i sam Yul był maksymalnie atletyczny, gdyż nieważkość pod pewnymi względami wymagała znacznej sprawności . Nie było żadnego punktu zaczepienia, poza ich własnymi ciałami. Mężczyzna zaplótł nogi kochanki wokół swych lędźwi, a swoimi dłońmi objął jej pośladki. Zanurzył się w Tatianie powoli i ostrożnie, mimo iż widać było, że jest bardzo jej spragniony. Poruszał się w żonie pracująć całą dolną partią mięśni, a jego usta pieściły jej wargi. Wzrok Yula zaś nurkował w tafli spojrzenia wampirzycy. Ona zaś pożerając go wzrokiem, chwyciła się jednej ze ścian, by na kilka chwil mogli przestać tak wirować, a gdy poczuła, że jej kochanek jest już bliski spełnienia, ugryzła go w szyję, wbijając kły i pijąc łakomie jego słodką, rozgrzana dodatkowo wysiłkiem krew. Mężczyzna jęknął, chwilę po tym gdy do gardła wampirzycy wlała się ciepła krew, do jej martwego łona wlało się coś równie ciepłego. Dłonie Yula gładziły włosy i kark kochanki. Tatiana tymczasem zaleczyła jego ranę. Upiła tylko trochę bardziej po to, by dzielić rozkosz z ukochanym niż faktycznie się pożywiać. Zresztą zaraz też sama podzieliła się swoją krwią z Yulem, rozcinając język o ostry kieł. Przywołała go ruchem palca, przejeżdżając zranionym języczkiem zmysłowo po własnych wargach.

Zgrzany mężczyzna przywarł torsem do jej biustu, wziął ją w ramiona i połączył się z nią w gorącym pocałunku, Tatiana czuła na swoim udzie jak szybko przebiega regeneracja męża.
Wampirzyca jednak odsunęła się.

- To żebyś był w formie. Jakby jednak ktoś chciał z tobą walczyć. - mrugnęła porozumiewawczo.
- Skarbie ty naprawdę się o mnie martwisz - uśmiechnął się Yul - to co? przymierzysz?
Mamrocząc pod nosem, Tatiana wyraziła swój optymizm.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline