Uniósł dłoń do góry by popatrzeć na płomyki pełzające po palcach. Rwały się w pędzie uciekającego przed nim powietrza, lecz nie dawały się stłumić. Wyszczerzył zęby ucieszony ich dzielnością i machnął ręką zostawiając ślad ognia. Na drugim końcu tej piekielnej tęczy ujrzał wizję płonących wrogów i po kręgosłupie przeszedł mu dreszcz złowieszczej ekscytacji. Ta wizja, bardziej wcześniej niż później miała się ziścić. Zapach spalenizny w powietrzu na chwilę się zmienił, na ten palonego ciała. Rozgrzany wizją, rozbuchany energią ognia, rozpędziłby się jeszcze bardziej, lecz by nie wypaść z szyku poskromił jednak swój temperament. Na razie.
Mijały godziny biegu w ciemnościach gęstych jak smoła. Hipnotyczny tupot z rzadka przerwało jakieś potknięcie i sucho rzucone “kurwa”. Głowa znudzona monotonią sięgnęła po wspomnienia, te stare, wcześniej przed nim ukryte. W miarę jak powracały, rozlewała się w nim gorąca świadomość, że bieg ten był jak dziesiątki wcześniejszych. Dosh Nar Dosh, Ymur Nar Ymur i inni byli więcej niż towarzyszami, w walce byli mu braćmi. Przypomiał sobie, jak pod Zimowym Dworem poślizgnął się na trzewiach rozprutego konia i jak nóż Estor Nar Estora pękł pod ciosem zmierzającego w jego stronę topora. To wystarczyło by uratować mu życie a z wrogów nikt wtedy nie przeżył. A Waduk Nar Waduk? Zawsze milczący, którego zmarszczenia brwi, czy skinienia ramion musiały starczyć za całe zdania. Z nikim się tak podczas walki nie rozumiał jak z tym milczkiem właśnie. Zawsze wiedział, gdzie będzie i co jest jego celem i nigdy się nie spóźniał. Wszyscy mieli swoje historie, pełne chwały i zabójstw i z coraz większą dumą zdawałsobie sprawę jak doborowy jest to oddział.
O świcie zaczęli zwalniać, lecz nie ze zmęczenia. Sylwetki niższe i chyba drobniejsze niż ludu Nar szeregiem wysypywały się z ciemności pomiędzy drzewami. Linia, którą utworzyły jasno stanowiła - dalej nie pójdziecie. Podobnie rozsypując się w szereg zatrzymali się naprzeciwko i zdał sobie sprawę, że spotkali kobiety. Ogień w nim się zakłębił, lecz utrzymał go na uwięzi. To nie one były celem.
- Jestem Enoch Ognisty - bez zawahania w głosie dodał przynależne mu miano. - Mów jaka jest sytuacja - by nie okazać słabości, zamiast zlustrować krągłości Tyri Nir Tyri wbił spojrzenie w jej oczy. Na przyjemności jeszcze będzie czas. |