Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2017, 18:27   #267
Blaithinn
 
Blaithinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Blaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumny
Praca wspólna Blaithinn i Kelly. Uwaga, zawiera sceny +18.


Estel w końcu mogła odetchnąć pełną piersią. Czas spędzony na Mechanusie mocno dał jej się we znaki, a walka z fomorianinem w podziemiach nadszarpnęła już skołatane nerwy. Dla pozostałych z pewnością wyprawa ta również nie była najłatwiejsza. Zasłużyli na odpoczynek, a ona planowała wykorzystać go w pełni.

Dotian znający kapłankę mógł dostrzec ożywienie eladrinki w czasie rozkładania obozu. Zdawała się wręcz promienieć. Widział ją taką pierwszy raz od kiedy wyruszyli do Mechanusa, a może nawet od czasów Księżycowych Wrót. Gdy namioty już były rozstawione, ognisko rozpalone, a nieskończone zapasy rozłożone, Estel odezwała się wesołym tonem.
- Idę znaleźć jakieś zaciszne miejsce na kąpiel - Podeszła do wojownika i pogroziła mu palcem jednocześnie się uśmiechając. - Tylko proszę nie podglądać. - A na uszko szepnęła. - Będę czekać. - Po czym oddaliła się od obozu w poszukiwaniu jakiegoś zacisznego miejsca. Nie było to szczególnie trudne, gdyż brzegi niewielkiego jeziorka gęsto porastała roślinność tworząc zatoczki.


Kapłanka wybrała taką, gdzie brzeg łagodnie opadał ku wodzie. Nim jednak ściągnęła zbroję, upewniła się, że w okolicy nic jej nie zagraża. Choć wszystko wokół wydawało się wręcz bajkowe dzięki cudownym, żywym kolorom i radosnym odgłosom ptaków, to miała świadomość że kraina Fae nie należała do najbezpieczniejszych. Miała jednak nadzieję, że nic nie przerwie jej schadzki z Dotianem. W końcu z westchnieniem ulgi rozebrała się i weszła do wody.

Właściwie nie obawiał się podglądania. Garion chyba nawet niespecjalnie rozumiał, co dzieje się pomiędzy kobietą a mężczyzną, zaś Archiwistka prędzej pewnie połknęłaby własny ogon, gdyby takowy miała, niżeli poszła podglądać. Dlatego nie przypuszczał, żeby ktokolwiek, poza miejscowymi, mógł im przeszkodzić w spotkaniu. Jednak wszystko wydało się tak wspaniale pokojowe, albo lepiej, tak cudownie łączyło piękno oraz naturalność, że jakoś nie wydawało się, iż ktoś mógłby im zagrozić.

Wojownik chwilę poczekał, dla przyzwoitości, następnie wyruszył w las. Niby trochę na bok, ale później skręcił w stronę wybraną przez seksowną elfkę. Ten las był wyjątkowy. Łączył świeżość jakąś oraz afirmację istnienia. Pszczoły, wiewiórki, ptaki przemykające się pomiędzy gałęziami i wydające splatające się odgłosy. Ponadto barwy! Oczywiście dominowała zieleń jednak olbrzymia rozmaitość barw kwiatów łamała monotonię sprawiając, że spacer przez las przypominał przechadzkę wśród doskonale zharmonizowanej wystawy dzieł sztuki. Oraz słońce, które przedostawało się przez korony liści ozdabiając dodatkowo rośliny swoimi złotymi odblaskami.

Pierwotny bór nie był jednorodny. Raz niezwykle zagęszczony, niemal dziki, innym razem wygładzony. Jednak bez względu na wygląd, zdecydowanie wspaniały.


Oczywiście jednak nie tak wspaniały, jak elfka, ku której podążał. Idąc tropem dziewczyny dotarł do brzegu. Piękna kobieta już była w wodzie, zaś Dotian nie mógł wytrzymać, by nie poobserwować ją chwilę z ukrycia spoza zasłony trzcin. Estel niewątpliwie miała niekłamaną urodę, ale właśnie tutaj, wśród natury, uwidaczniała się ona najmocniej. Bez wątpienia pasowała do tego miejsca, lub dokładniej, do takich właśnie miejsc. Dziewczyna pływała. Jej jasne włosy, to przyklejone do ciała, to falujące na powierzchni skropionej słonecznym odblaskiem wody wyglądały przepięknie. Każda księżniczka pozazdrościłaby jej takich włosów. Ponadto delikatna twarz, słodkie spojrzenie, leciutko rozchylone usta, które wręcz czekały, by je całować. Elfka miała bardzo smukłą budowę ciała, jednocześnie zaś niezwykle kobiecą. Dotian patrzył na zarys jej ciała. Właściwie było doskonale widoczne pod niemal przezroczystą wodą. Wojownik kochał ją, uwielbiał i pożądał. Nic dziwnego, bowiem Estel była niezwykle ponętna. Miała śliczne piersi, które aż się chciało ująć męskimi dłońmi, unosić, pieścić różowe sutki, czuć jak rosną i twardnieją pod dotknięciem. Pragnął całować jej aksamitną skórę, przesuwać palcami po jej ciele, obejmować, aż wreszcie kochać się do utraty tchu. Szybko zrzucił swoje ubranie i skoczył do wody płynąc do ukochanej dziewczyny.

Woda była orzeźwiająco chłodna i eladrinka poczuła jak zmęczenie znika zabrane przez niewielkie fale, które tworzyły się, gdy pływała. Słysząc plusk od strony brzegu podpłynęła bliżej, by móc stanąć w wodzie i czekała z uśmiechem na ustach aż wojownik dopłynie. Gdy tylko stanął przed nią zbliżyła się z gracją i objęła go za szyję. Jej miękkie piersi przylgnęły do jego twardego torsu.
- Mało mi serce nie stanęło, gdy nie mogłam Cie uleczyć… - Szepnęła mu do ucha, a jej usta przesunęły się po jego szyi.
- Kocham cię - odpowiedział prosto. Był wojownikiem, ona kapłanką. Obydwoje należeli do drużyny, która niejednokrotnie wpadała w paskudne sytuacje. Ale starali się dbać wszyscy o siebie, może poza chwilowo spotkaną Archiwistką, która raczej działała na własną rękę, co powodowało, że jakoś udawało się wychodzić cało. Ale oprócz drużyny, byli też oni. Relacje pomiędzy elfką i człowiekiem były niejednorodne. Kiedy spotkali się ponownie po długiej przerwie, mocno zaiskrzyło. Później raz było lepiej, raz gorzej, niemałą zaś rolę na osłabieniu ich relacji wpływała przeszłość. Jednak powoli dali sobie radę także z tą istotną zaszłością. Wspólnie wędrowali, a teraz tulili się do siebie całując. Bowiem właśnie w tej chwili ich usta spotkały się, zaś dłonie objęły. Woda była głęboka, ale dotykali stopami dna, mogli więc swobodnie skupić się na sobie, a nie na utrzymaniu równowagi. Jednocześnie cudowne środowisko tworzyło dodatkową iskrę. Spojrzenie kochanków spotykało się ze sobą, usta wzajemnie pieściły, języki splatały ze sobą, zaś dłonie obejmowały przesuwając wzajemnie po skórze. Ciało Estel było tak niezwykle miękkie i krągłe, niezwykle kobiece. Dokładnie tam, gdzie on był twardy i prosty. Całował ją głęboko, zaś jego palce stopniowo przemierzały jej barki, plecy, pupę, przez chwilę obejmując tą ostatnią. Nagle dziewczyna poczuła, jak Dotian się pochyla i unosi ją niczym księżniczkę, później zaś powoli, wraz z nią, brodzi w kierunku brzegu.
- Dokończymy kąpieli za chwilę, za długą chwilę - poprawił się spoglądając na nią roziskrzonym spojrzeniem.

Zawsze ją tak traktował, jakby była damą, księżniczką, najwspanialszą istotą we wszystkich światach. Jakby nie było tych długich lat pogrążonych w mroku i desperacji. Jakby jej ciało nie było zbrukane i nic nie warte. Dla jego dobra próbowała go odtrącić, trzymać z daleka od siebie, ale to jedynie sprawiło mu ból. Teraz wiedział o rytuale a mimo to ją chciał i kochał, to było. .. W oczach kapłanki pojawiły się łzy wzruszenia i ponownie jej usta zbliżyły się do jego. Ten pocałunek był dłuższy i głębszy.
-Kąpiel może poczekać i mi się nigdzie nie spieszy...- - mruknęła mu do ucha gryząc je delikatnie. Jej miękkie wargi podążyły szlakiem w dół po jego szyi aż do ramienia. Jej ręce obejmowały jego szyję i przyciągały krągłe piersi ku jego torsowi. Świat mógłby się skończyć w tym momencie a ona nawet by tego nie zauważyła będąc bezpieczną w jego ramionach.

Faktycznie rzecz miała się prosto, wojownik był prostodusznym chłopem: jak kochał, to kochał i nie bawił się w jakieś kombinowanie przeszłością. Po co zajmować się takimi dawnymi sprawami. A kysz! Szczególnie że teraz byli razem i cieszyli się sobą. Pocałunki były słodkie, wzajemne objęcia mocne, a spojrzenia roziskrzone uczuciem. Wojownik powoli wyszedł na ląd, na miękka niby puch trawę pod drzewem, która wspaniale potrafiła zastąpić kanapę. Była nawet wygodniejsza, bo duża oraz jednocześnie przepięknie pachnąca. Ukląkł pochylając się, układając Estel na owej miękkiej kołderce trawy. Chwilę spoglądał na nią z wysokości, sycąc się jej urodą oraz kobiecymi wdziękami. Potem zaś sam ułożył przy niej pochylając się nad dziewczyną.
Ich usta połączyły się ponownie, zaś jego dłoń objęła jej pierś i rozpoczęła słodką pieszczotę. Doskonale czuł, jak zareagował malinowy sutek elfki, rosnąc oraz twardniejąc pod jego coraz mocniejszym dotknięciem. Zareagowała też reszta jej ciała, które wygięło się w jego kierunku by być bliżej. Pocałunek pogłębił się i stał bardziej natarczywy, jej dłonie gładziły jego plecy posuwając się w górę i w dół wzdłuż kręgosłupa. Po chwili jej miękkie usta zsunęły się ku jego szyi by całować ją i podgryzać wywołując słodki dreszcz ciała mężczyzny. To było cudowne, czasem lekko bolesne, jednak ten drobniutki ból przykrywany był ogromem przyjemności. Poddając się jej pieszczocie sięgnął dłonią w dół jej ciała. Chwilkę później elfka poczuła, jak jego palce wślizgnęły się między jej uda, dotarły do kobiecego kwiatu i zaczęły pieścić te najintymniejsze, najbardziej wrażliwe miejsca jej pięknego ciała. Kochał ją, ale i pożądał. Jakże zresztą mogłoby być inaczej? Zarówno jego uczucie, jak i pragnienie jej wspaniałego ciała mieszały się w nim tworząc jedną kochającą bardzo osobę.

Estel pragnęła go równie mocno. Jej kobiecość była gotowa i chętna, gdy jego palce wślizgnęły się pomiędzy jej płatki. Cichy jęk wydobył się z jej ust, które ponownie odnalazły jego i pocałowały niemal drapieżnie. Jej ciało poruszyło się z rytmem jego palców, jej dłonie głaskały jego plecy sunąc ku górze i po chwili zwinne palce wplotły się delikatnie we włosy wojownika. Wojownik czuł, jak ciało Estel pulsuje pod jego dotykiem i pocałunkami. Jak napięcie rośnie, jak jest gorąca i coraz bardziej wilgotna. Zresztą sam identycznie odczuwał jej namiętne pieszczoty, czując, że nie może już bardziej wytrzymać, że nie może odwlekać. Uniósł jej nogę przesuwając się tak, by znaleźć się pomiędzy jej udami. Dosłownie momencik obserwował przepiękny dla męskiego oka widok ciała podnieconej kobiety.
- Kocham cię Estel – wyszeptał napierając na płateczki jej intymnego kwiatu, które rozchyliły się na boki, niby pączek piwonii oświetlany południowym słońcem. Była taka piękna, taka obłędnie kobieca, taka kochana ... Rozgorączkowany Dotian pchnął swą męskość ku jej cudownej głębinie mocnym, pełnym gwałtownego pożądania ruchem, docierając aż do samego końca. Został tam chwileczkę tak wstrzymując się, nie poruszając się, pochylając oraz całując przepiękne usta ukochanej kobiety. Później zaś jego biodra uniósł się nieco ruszając odwiecznym rytmem słodkiego rytmu niosącego spełnienie.
Przez tą krótką chwilę, gdy jej się przyglądał, mógł dostrzec jak jej krągłe piersi poruszają się mocno w rytmie głębokich oddechów, a jej zazwyczaj niedogadnione oczy są teraz zamglone od przeżywanej przyjemności.
- I ja Ciebie… - Szepnęła gorąco w odpowiedzi, a jej ciało wyprężyło się przyjmując go w siebie, by po chwili dopasować się do jego ruchów. Pocałunek przerwali dopiero, gdy potrzebowali złapać powietrze. Eladrinka jęknęła cichutko, już stęskniona, gdy ich usta się rozdzieliły. Palce zaplątały się między włosy wojownika i masowały delikatnie jego głowę. Wprawdzie ich wargi były kilka cali od siebie, ale ciała nadal łączyły się w słodkim tańcu, który wpierw nieco wolniejszy, zaczął coraz bardziej przyśpieszać stając się bardzo bezładnym. Mężczyzna nie mógł zapanować ani nad swoimi odruchami, ani nad swoim pożądaniem. Oddał wyłącznie zmysłom, zaś wspólnota z piękną Estel sprawiała, iż rozkoszna przyjemność zdawała się narastać i coraz bardziej narastać.
- Ach, Estel, jak … - zdołał jęknąć bardziej niż powiedzieć, kiedy wreszcie jego męskość wystrzeliła ku najgłębszemu wnętrzu jej łona jasne, kleiste pociski. Cudownie absolutnie, tak właśnie się czuł. Przez jego ciało przechodziła najdziksza fala rozkoszy, jaką kiedykolwiek doświadczył. Gorąca, podniecająca do obłędnych granic, niosąca coś opisywanego wyłącznie przez poetów.
- Dotianie… - Gorący szept, gdy poczuła w sobie jego nasienie. - Ohh… Dotianie… - Jej miękkie ciało stężało pod nim, dłonie zacisnęły się na jego ramionach, by po chwili opadła zupełnie rozluźniona i uśmiechająca się błogo ku niemu. Poruszała się jeszcze leciutko obejmując i przyciągając go ku sobie, by złożyć powolny, słodki pocałunek na jego ustach.

Leżeli przytuleni, albo raczej wtuleni w siebie. Było im po prostu dobrze. Czasem powoli dochodzi się do wniosku, że chciałoby się być właśnie zawsze przy tej szczególnej, wybranej osobie. Dla wojownika tą specjalną dziewczyną była właśnie Estel. Dokładnie tak czuł, ponieważ zaś nie był typem krętacza, łatwo dawało się odczytać jego szczere kochanie. Ponownie usta ich połączyły się, później zaś jeszcze ich ciała znowu spoiły się tańcząc wspólnym rytmem wzajemnych pragnień.
Eladrinka zdawała się nienasycona, a Dotian dzielnie dotrzymywał jej kroku, jakby pobudzały go nie tylko zwinne dłonie i gorące ciało Estel. Być może sekret tkwił w kapłańskich zdolnościach jego kochanki.



Dopiero jakiś czas, oraz kilka pozycji, później kompletnie wyczerpani, ale uśmiechnięci, trzymając się za dłonie ruszyli ponownie do wody.
- Szczerze mówiąc, mam dosyć już takich przygód, jak poprzednie. Przyznam bowiem, że czekam, kiedy wreszcie udamy się gdzieś wspólnie, tylko wspólnie - powiedział uśmiechnięty.
Eladrinka pociągnęła wojownika w dół, by usiedli na samym brzegu, tak że ich ciała częściowo znajdowały się w wodzie, i przytuliła ponownie do niego.
- Najchętniej bym nie wracała, Dotianie… Z dziką ochotą udałabym się z Tobą gdzieś na jakiś spokojny plan, byśmy mogli razem spędzić więcej czasu nad jakimś jeziorem pod rozgwieżdżonym niebem... - powiedziała cicho głaszcząc delikatnie jego ramię. - Mechanus był straszny… - Wzdrygnęła się na samo wspomnienie. - A myśl o ponownym znalezieniu się w Klatce nie jest mi miłą, ale potrzebują mnie tam… - Westchnęła cichutko.
- [i]Nie będę nakłaniał cię do tego więc. Nie chciałbym, żebyś przez to straciła szacunek do samej siebie. Jednak jeśli będziemy mieli odpowiednie środki, możemy przeznaczyć jakąś ich część na pomoc tym istotom oraz potem spokojnie udać się tam, gdzie będzie nam wspólnie dobrze - objął ją ręką, zaś jego pierś poruszył głęboki dech. Szczerze tak, było mu szalenie dobrze. Nie tylko dlatego, że jeszcze ciągle jego ciało przenikały szemrzące fale drobinek niedawnej rozkoszy, ale też po prostu cieszył się jej bliskością.
- Czy mówiłem ci już, że masz piękne piersi? - nagle wypalił zerkając na jej słodkie atrybuty ozdobione ślicznymi, różowiutkimi malinami.
- Mam właśnie nadzieję, że tym razem fundusze starczą na ugaszenie zarazy… - Zaczęła ale stwierdzenie Dotiana zupełnie wybiło ją z rytmu i zapatrzyła się na niego czerwieniąc się niczym zawstydzona młódka. - Chyba nie było okazji… - wymamrotała i miała rację, gdyż dotychczas schadzki mieli po nocach, w ciemnościach.
- Wobec tego muszę nadrobić to straszliwe niedopatrzenie - uśmiechnął się do niej dotykając dłonią jej pięknie zaokrąglony cycuszek. Leciutko objął go ujmując tak, jak czyni to miseczka stanika, troszeczkę uniósł delikatnie poruszajac palcami oraz wnętrzem dłoni ocierając sutek. - Są przepiękne, kochana. Ta - nieco mocniej ruszył obejmującą jej pierś dłonią. - I ta - przeniósł się na drugą, zaś jego usta pochyliły się ponownie wędrując do jej ust. - Przepiękne, Este. One oraz ty jesteś przepięknal.
Jej piersi zdawały się idealnie pasować do dłoni. Dotian mógł czuć ich słodki ciężar, gdy Estel przygryzała wargi, by nie wydać z siebie pomruku. Jej ciało reagowało bardzo silnie na dotyk mężczyzny. Rumieniec sięgnął czubków elfich uszu. Zdawałoby się że kapłanka powinna być przyzwyczajona do komplementów ale może nikt nie sławił jej urody wcześniej?
- Dziękuję Dotianie… - Wymamrotała cichutko i pocałował go gorąco. - Uroda ma jednak nie jest niczym nadzwyczajnym.. - Odrzekła mu po chwili uśmiechając się. - Ale cieszą te słowa usłyszane właśnie od Ciebie. - Jej usta ponownie zbliżyły się do jego.
- Kochana Estel - posmakował miękkości jej delikatnych warg. Były po prostu niesamowite. - Twa uroda jest czymś nadzwyczajnym i twój uśmiech i ton głosu i po prostu wszystko, nawet, kiedy się denerwujesz. Jesteś wspaniała, niesamowita i po prostu bardzo cię kocham. Nie chcę innej poza tobą, innych piersi poza twoimi, innych ust poza tymi, które teraz całuję - ponownie pocałował wargi elfki - i w ogóle, innej kobiety obok siebie - delikatnie pieścił jej pierś i myślał chyba o tym samym, co ona: dlaczego nie mają dla siebie więcej czasu? Bowiem tak naprawdę powoli powinni wracać, jeszcze zaś wypadało choć chwilę się pokąpać. Jednak naprawdę tak trudno było oderwać się od siebie.
Kapłanka myślała jednak w tej chwili tylko o jego dłoniach na jej piersiach i ustach całujących jej usta.
- Jesteś dla mnie zbyt dobry… - Szepnęła muskajac jego wargi i potem szyję, by położyć w końcu głowę na jego ramieniu z cichym westchnieniem. - Chyba musimy się w końcu wykąpać. .. - Stwierdziła w końcu ale nie uczyniła gestu by wstać.
- Chyba musimy - przyznał z żalem odsuwając się od jej ust oraz przerywając pieszczotę sutka. Wstał podając jej dłoń, zaś jego uniesiona męskość wskazywała, że także niespecjalnie miał ochotę na powrót, który stanowił wprawdzie konieczność, ale jednak było im tak bardzo dobrze … - Chodź, popluskamy się - jakby zachęcając ją do tego pochylił się nabierając na dłonie nieco wody oraz ochlapał dziewczynę wesoło.
Pisnęła jak młodziutka dziewczyna i wskoczyła pod wodę wypływając kawałek dalej. Zawołała go wesoło proponując wyścig. Pływali chwilę by w końcu wrócić na brzeg śmiejąc się radośnie. Tam Estel wyciągnęła ze swojej sakwy jakąś koszulę i zaczęła się wycierać, by po chwili podać mu ją z uśmiechem. Zrobił to samo. Chwilkę jeszcze posiedzieli, pośmiali się, pożartowali, wreszcie ubrali oraz ruszyli na powrót ku reszcie drużyny.
 
Blaithinn jest offline