Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2017, 13:12   #155
Raist2
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
Jakiś czas temu, Fenn


Taaak. Taką ładną torpedę dla nich przygotował, tak się postarał, a te tchórze chędożone w dupie go mieli. Jego. W DUPIE…. Ooooo nieee, tak się bawić z nim nie będą. Zablokowane drzwi to pikuś, nadrzędna konsola znajdowała się wewnątrz pomieszczenia, więc odblokowanie ich to nie problem, problem natomiast to spaw. Wentylacja odpada, nie zmieści się w pancerzu, a wychodzić z niego jakoś nie miał zamiaru. Nie pozostało nic innego jak przebić się na siłę. I trzeba to zrobić szybko póki spaw jeszcze świeży i nie zdążył dobrze ostygnąć…. Ewentualnie zawsze mógł jeszcze poczekać.
Spojrzał się na skrzynię przed nim.
- Kurwa. Zapłacą mi za to. - pchnął ją w stronę drzwi do których bez problemu się do sunęła i stuknęła cicho o nie - Oddadzą mi za nią co do ostatniego kredyta.
Postawił skrzynię pionowo tuż przy drzwiach i wyłączył pole grawitacyjne by ta nigdzie nie latała samopas. Otworzył boczną osłonę by dostać się do bebechów. Może nie był wybitnym mechanikiem czy innym inżynierem, ale na własnym sprzęcie się znał. W tym momencie usłyszał pierwszy komunikat
- Co jest kurwa? Night tu jest? I jeszcze ma zatarg z tym śmieciem? A co najważniejsze został piratem?! - mówił do siebie zdziwiony, potrząsnął szybko głową by się otrząsnąć - Szkoda że musiałem skasować swoje dawne galaxycom ID, nie mam jak się z nim teraz skontaktować. kontynuował zabawę przy skrzyni.
- No chuj, zobaczymy. - spojrzał się jeszcze raz na skrzynię, szkoda mu jej było, biotyczny zamek to nie byle co, i do tego silniki grawitacyjne… nie łatwo będzie zdobyć drugie takie cacko… a przynajmniej nie kiedy z jego konta zdołał uratować marne 4.000 kredytów… cóż, bywa, resztę weźmie sobie od tych śmieci.
Poszedł schować się do kibla, wystawił lufę za róg a HUD wyświetlił mu w co celuje, w akumulator jonowy…. No to czas na małe bum, grodzia powinny po nim puścić.

- Hej Fenn, żyjesz? - Szepnęła Lexi w komunikatorze - Słyszysz mnie? Odbiór? Te fiuty chyba nam zakłócają łączność… gdzie jesteś?
- Jestem, wróciłem do pokoju, odpoczywam sobie. Wpadnij fajnie jest. Tylko weź ze sobą materiały wybuchowe bo inaczej drzwi nie otworzysz. - odpowiedział żartem, wśród następującej eksplozji.

Obecnie, wspólna sala.

Becky jak pierwsza wkroczyła do wspólnej sali, z ciężkim sercem i sumieniem. Pistolet wsunęła niedbale w kieszeń kombinezonu próżniowego, stawiając pierwsze kroki wewnątrz…

Około 10 zakładników, mężczyzn, kobiet, a nawet dzieci, spędzonych razem w jeden róg, będących pod lufami napastników. Jeden z nieszczęśników leżał już martwy na podłodze… ten z wcześniejszego przekazu audio przez bazowe głośniki. Zabity strzałem w skroń, spoczywający w kałuży własnej krwi. Kilku Blorelin, rozlokowanych w różnych miejscach. I jeden z nich, górujących rozmiarami ponad pozostałymi, z ręką zakończoną metalową szczęką, trzymający Leenę za włosy. Leenę, w fatalnym stanie, z obitą twarzą i podartym nieco ubiorem, klęczącą przed nim, z kajdankami na nadgarstkach, i lufą pistoletu przystawioną do głowy.

- Heeej - rzuciła Becky niemrawym głosem i kompletnie bez przekonania. - Reszta załogi już tu spieszy więc spokojnie. Tylko z Uchu jakoś nie mogliśmy nawiązać kontaktu i obawiam się że gdzieś tam w trakcie tego waszego najazdu, już go zabiliście. Did You? - powiedziała Becky spokojnym głosem. Jednocześnie chciała zyskać na czasie i zebrać informacje o przeciwniku.

Jeden z wrogów wyglądał inaczej. Miał inny pancerz, i jako jedyny, hełm zasłaniający twarz. Mimo tych drobnych szczegółów, i tak skierował natychmiastowo karabin we wchodzących do środka. Wiele luf obrało sobie za cel załogantów Fenixa, pojawiających się w “Salce”.

Rozwydrzony Bix, chcący odbić panią kapitan, został powstrzymany w pół kroku prostym gestem Becky. Kobieta wyciągnęła dłoń, nakazując się jemu zatrzymać, co też wbrew pozorom mięśniak uczynił.

- Pokazuj mordę - Warknął w stronę Nighta Rieff. Tak, to zdecydowanie był on, rozpoznali go z głosu.

Night zatrzymał się z układem celowniczym karabinu wymierzonym dokładnie między oczy najbrzydszego z przedstawicieli gatunku Blorelin. Szybkim ruchem głowy omiótł pomieszczenie, ani na chwilę nie spuszczając palca ze spustu. System w tym krótkim czasie oznaczył przeciwników, dokonując analizy ich uzbrojenia, rozmieszczenia osłon i ewentualnych dróg ewakuacji. Dane na bieżąco przesyłał na komputer pola walki w pancerzu Fenn'a. Pełen profesjonalizm, łącznie w przeprowadzeniem symulacji różnych rozstrzygnięć potyczki i szukaniem najbardziej korzystnego wariantu ataku.
- Gramy na czas, niedługo padnie światło i grawitacja - pirat szepnął w unicom, a w każdym razie miał nadzieję, że Doc się wyrobi. Leniwie uniósł palec lewej ręki do hełmu i naciskając niewielki przycisk, wyłączył efekt lustra przyłbicy. Zmrużone oczy, na pokrytej kilkudniowym zarostem twarzy wpatrywały się w Noosaha z drapieżną czujnością. Choć to na pewno nie on był tutaj szefem imprezy. Z aparycji i zachowania wyglądał na gburowatego debila. Bardziej niepokojący wydał się ten między stołami. Po reakcji sądząc, najlepiej wyszkolony. Za to cybernetyczne ramię, którym trzymana była Leena, oferowało całkiem korzystne perspektywy.
- Zapytałbym czego chcesz, ale to dość oczywiste. Tylko, że źle kalkulujesz. W branży jesteś spalony, a twoi obecni pracodawcy niedługo się ciebie pozbędą - uśmiechnął się drwiąco.

- Ścieżka numer 3 - wydał polecenie a w środku pancerza zaczęła brzmieć muzyka.
- Czekam na sygnał. - odpowiedział spokojnie Nightowi, samemu pozostając w tyle. Oczywiście znów nie odizolował swojego głosu przez co przez uni było też słychać tego co słucha.

- Gdzie jest Inżynier Uchu?! - Wrzasnął Rieff - Gdzie doktor Bullit?! Myślicie, że to są jakieś żarty?! Gdzie oni są?! - Przywódca Blorelin wydzierał się na całego, po czym zabrał lufę ze skroni Leeny i… strzelił jej w udo. Kapitan jęknęła z bólu, a Rieff przystawił jej ponownie rozgrzaną lufę do skroni, parząc jej skórę - Gdzie oni są?! Gdzie oni są?! - Powtarzał jak opętany.

- Przecież mówiłam! Albo już zabiliście Uchu, albo siedzi na Feniksie i naprawia coś z wyłączonym komunikatorem żeby mu nie przeszkadzano jak to ma w zwyczaju - powiedziała Becky wyraźnie i stanowczo, ale bez wrogości która mogłaby odebrać zbirowi resztki cierpliwości.
- I wierz mi lub nie, ale TO JEST Bullit! - rzuciła z taką samą stanowczością, pokazując ręką... Bixa! - Wyglądał inaczej a to zasługa nanitów z tamtej cholernej stacji, ja i Leena też je miałyśmy tylko nasze ciała inaczej zmutowały - pociągnęła od razu, nie dając się zbić z tropu. Wiedziała jak to się robi, odkąd jako nastolatka zobaczyła Billego Boostera gdy wystąpił on w jednym show (mimo iż był piosenkarzem i muzykiem)... i miała lata na udoskonalenia w tej dziedzinie. Osobiście miała też nadzieję, że prawdziwy Bullit nie wejdzie zaraz do pomieszczenia przedstawiając się i przepraszając za spóźnienie, ale nie pozwoliła aby ta myśl ją zdekoncentrowała.

- O, kurwa - Night parsknął i... zaczął się śmiać. - Jak wy u Blorelin wybieracie kapitanów? Odwaga? Zasługi? Chyba w braniu w dupę największego bolca. Zachowujesz się jak tchórz Rieff, zasłaniasz związaną kobietą, a imię Uchu wymawiasz, jakbyś się bał jebanego szczura. Poważnie? Coś taki spięty, myślałem, że masz tu przewagę. Uważaj, za tobą! Właśnie sra ci na buty...
Wykrzywił się w złośliwym grymasie i opuścił broń, jakby cała sytuacja go nudziła.
- Wybieram rodzaj swojej śmierci. Piracki kodeks mi pozwala. Chcę w uczciwym pojedynku z najsilniejszym z twojej załogi Noosah. Sam zdecyduj, czy nim jesteś. Wiecie w ogóle co to kodeks? W ilu rzuciliście się na Leene? Dziesięciu? Piętnastu? Pierdole, ale żałosna rasa. Nawet Napavans mają większe jaja. I pewnie wolałbyś pojedynkować się z Becky, co?
Mężczyzna prowokował wrogiego kapitana, choć pod pozorem luzu czujnie obserwował jego ruchy. Powrót do pozycji strzeleckiej był dla niego mgnieniem oka, a nie miał zamiaru pozwolić mu ponownie zranić Leeny. W jakikolwiek sposób. Przejaw agresji mógł się skończyć tylko w jeden sposób - strzałem w głowę i miał nadzieję, że pozostali też to dostrzegają.
 

Ostatnio edytowane przez Raist2 : 07-05-2017 o 19:33. Powód: Mały zgrzyt ;P
Raist2 jest offline