Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2017, 20:23   #94
Cohen
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Padre obrzucił spojrzeniem pobojowisko.
- Wygląda, że spotkał ich ten PS cośmy go po drodze mijali. Albo jest ich tu więcej. Bierzcie graty, ja postoję na warcie, potem zmieni mnie Owain. Przyda się też parę granatów EMP, na wszelki wypadek.

Black 6 zgarnął automat zabitemu. Magazynek w broni wyglądał biednie i niewiele z niego zostało do wystrzelania. Zabity brodacz miał też jeszcze jeden zapasowy mag przy sobie i koniec. Jednak model i broni i magazynku był standardowy więc w kapsule właściwie mógł brać magów także do tej polewaczki właściwie bez oporu. Ot kwestia jak bardzo chciał się obciążyć i czy na stałe czy tylko wracając do busu.

Black 4 zaczął przeszukiwać ciała zabitych mężczyzn. Znalazł dokumenty z których wynikało, że jeden nazywał się Zerbino Rossigol a drugi Miki Petersen. Obaj nie byli z Topaza ani nawet z tego systemu. Znalazł u każdego holo choć w obydwu już na końcówce baterii. Dało się jeszcze jednak obejrzeć ich zawartość gdy się poświęciłoby temu chwilę czy dwie. Obydwaj też mieli wisiorki z roślinnymi motywami. Nie identyczne ale w podobnym stylu. U brodacza znalazł też staroświecki papierowy notes który na pierwszy rzut oka wyglądał na kalendarzyk z notatkami.

- No jak to, miałaby odmówić pomocy potrzebującemu? Przysięga Hipokratesa i tak dalej, na pewno jakoś dojdziemy do porozumienia. - powiedział z przekonaniem Owain, zabierając dokumenty, wisiorki i przeglądając notatnik. Następnie odpalił oba holo.

- Ja się tam nie znam na Hipopotamach… nigdy nie widziałam, a to im się co przysięga? - Palnęła Isabell z rozbrajającą miną, i Owain sam nie wiedział, czy mówiła serio, czy zachciało jej się głupich żartów - Bo wiesz… ja nigdy na Ziemi nie byłam... - Dodała kobieta, już nieco jakoś tak ciszej, po czym przecięgnęła się kilka razy, machając nieco prawą ręką. Oblane wodą piersi, mimo iż w lekkim pancerzu, wyjątkowo przyciągały oko…
- Ugh - Black05 jęknęła - Ja chyba serio mam coś w ciele po tym pieprzonym robocie, bark boli i ramię, normalnie we mnie załadował, bez postawienia drinka nawet - Wyszczerzyła ząbki, mrugając przy tym teatralnie.

- Heh, miejmy więc nadzieję, że pani doktór jest bardziej światowa lalka i ten argument ją przekona, z hipopotamem czy bez. A Ziemia żadne halo, taki sam syf, jak wszędzie, tylko drożej i więcej ludzi. - odpowiedział Owain.

Black 6 wyrzucił niepełny magazynek i zamiast niego dobrał trzy pełne
-Święta w tym roku wcześnie się zaczynają…
Starał się nie obciążać za bardzo
-Hmm mamy tu coś w stylu min Claymore? to by było przydatne jeśli mamy bohatersko polec broniąc szpitala czy czegoś tam…

- Znaczy się… że co? Ja niby jestem redneck? - Obruszyła się Black05 i rzuciła w Black04 pustą manierką.

Obserwując teren wokoło Black 0 zjadł i wypił.

- Zależy, czy twoi starzy są spokrewnieni. - parsknął Cztery, pozwalając, by manierka odbiła się od niego i upadła na ziemię.

- Z tego co wiem, to nie... - Wzruszyła ramionami 05 - A Twoi?? - Uśmiechnęła się krzywo. Zauważyła, że Black06 bierze od zabitego pm-kę…
- Bierzesz dla siebie, czy może dla tych lekarzy, co mamy im pomóc? Bo oni broni nie mają? Ja im biorę pistolet… może ta Barbie z holo mi się za to odwdzięczy małym badankiem sam na sam - Poruszała wymownie brewkami, zerkając na Owaina. Spięła sobie również włosy w tak zwany “Koński ogon”... choć sama nie wiedziała dokładnie, co to ten koń.

- Wątpię, typy, które lubią trzymać wszystko w rodzinie raczej nie wyrzucają bachorów do rynsztoka. Ale kto tam wie. - rzucił swobodnie Owain.

Black 5 i 0 jako pierwsi skończyli się obciążać dodatkowym ekwipunkiem, reszta też wydawała się bliska kończyć przepakowywać. Owain w tym czasie zdołał przeprowadzić swoje śledztwo. Z przejrzenia zawartości holo rzucała się w oczy skąpa ilość kontaktów i historia połączeń. Zupełnie jakby obydwa holo były kupione niedawno i to chyba w zbliżonym czasie około sześciu do ośmiu tygodni temu. Część połączeń krzyżowała się w obydwu holo więc widocznie odbywały się między nimi jakieś rozmowy. Ostatnie połączenie odbyło się z jakieś trzy godziny temu z jednym z numerów jaki powtarzał się w obydwu holo. Zresztą większość kontaktów się powtarzała. Co jednak było zastanawiające wszystkie kontakty były pozbawione podobizn co się zdarzało rzadko. Najczęściej ludzie dodawali facjatę osoby a w tych dwóch albo ich nie było albo były jakieś symboliczne nic nie mówiące ikonki.

Papierowy notes mimo, że miał wpisane daty jak każdy kalendarz był chyba traktowany dość swobodnie pod tym względem. Notatki były wpisywane jak leci bez zachowania chronologii z notesu. Były też pisane bardzo oszczędnie. Autor je musiał pisać raczej dla siebie niż dla użytku kogokolwiek innego. “Red, nie ufać, myślę, że kłamie, sprawdzić”. “Mamy za duże opóźnienie, prawie wszystko idzie źle”. “Thomas ani nikt od niego nie odzywa się od 30 h. Myślę, ze wpadli lub nie żyją”. “Nadszedł dla nas czas próby, Musimy być silni, silniejsi niż kiedykolwiek”. “Nasze Światło gaśnie. Nie wiem czy nie jest za późno.”. “Nie wiem co gorsze ulęgłe tu sługi ciemności czy rzesze głuchych ślepców”. “Zostałem tylko ja i Miki. Modlę się by tylko u nas”. Owain popatrzył na resztę grupy a reszta grupy popatrzyła na niego. Prócz niego byli właściwie już spakowani więc albo czekali aż on się też oporządzi albo wracali jak kto stał.

Owain od razu zorientował się, z czym ma do czynienia. Wiedział z doświadczenia.
Pierwsze lepsze holo kupowane na stratę, wykorzystywane tylko do aktualnej roboty albo w ogóle jedynie do nawiązania kontaktu, a następnie niszczone i wyrzucane. Typowy sposób działania przestępców, najemników i wszystkich innych szemranych typów w galaktyce.
- Ha, trafiliśmy na naszych pierwszych bojowników o wolność tego wypizdówka czy o co oni się tam plują. - poinformował resztę, upychając do plecaka plastik i miny. - Szkoda, że żadnych konkretów, a samo propagandowe pierdolenie. No nic, może ich tajemniczy rozmówca będzie bardziej użyteczny. - to powiedziawszy, wywołał ostatni numer i połączył się z nim.
Oczekując na kontakt, wypchał plecak plastikiem i minami.

W tym czasie Black05 sama nieco przyglądała się trupom cywili, jednocześnie i mając oko na najbliższą okolicę.
- To jak, wszyscy obładowani? Przekąsiliście też coś? Zbieramy dupy do Pussy Wagon, koniec grill-party… och, jak dawno na takim nie byłam... - Rozmarzyła się nagle.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"

Ostatnio edytowane przez Cohen : 22-04-2017 o 20:25.
Cohen jest offline