Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2017, 16:42   #185
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Aby dowiedzieć się czegoś więcej o gigantach Wagner wraz z Detlefem poszli do miejskiej biblioteki. Miasto Białego Wilka posiadało olbrzymi księgozbiór, w którym ciężko by było nie znaleźć czegokolwiek na jakiś temat. Tak też było tym razem. Przyjaciele bez trudu znaleźli dwie ciekawe wzmianki na temat gigantów. Jedną w wykładzie jakiegoś uczonego, a drugą we fragmencie wspomnień szubienicznika.

„Klucz, panowie, tkwi we wzroście, tej istotnej esencji, która czyni Giganta, gigantem. Świat nie godzi się nosić takiej masy; z momentem zaczerpnięcia pierwszego oddechu, giganty odczuwają ból. Rosnący ból, istotnie, większy, coraz większy. Świat chwyta w szpony, wlecze i szepcze do uszu: „Spocznij, połóż się i nie wstawaj więcej!”. Piją, aby znieczulić bezkresny ból.”
Waldemarr, Uczony z Nuln

„Zdawało się to być nie lada okazją, powiadam wam. Wytwarzał chrapaniem tak hałaśliwe dźwięki, że nawet ja, choć nie mam najlżejszych stóp w Altdorfie, nigdy nie byłbym przez niego usłyszany. I com znalazł w tej przepastnej sakwie, tym sławnym skarbcu, czyli worku Giganta? Powiem wam com znalazł: dwie żywe owce, jedną zdechłą kozę, kilka dziurawych wiader, półtorej buszla zgniecionych jabłek i do połowy zeżartego halflinga… Ale nie była to całkiem moja strata… Halfling miał osiem koron przy sobie.”
Erich Śliski


- Skoro wiemy gdzie z grubsza znajdziemy giganta oraz wiemy, że takowi lubią sobie wypić po czym zasypiają bardzo mocno to możemy ułożyć całkiem zgrabny plan. - powiedział Moritz. - Mój plan zakłada, że kupujemy małą furmankę, nakładamy na nią małą beczułkę mocnego alkoholu, a później wleczemy w miejsce świadczące o bytności giganta. Następnie pozorujemy uszkodzenie furmanki i zabranie wszystkich towarów poza alkoholem. Gigant bierze beczułkę, wypija jej zawartość, zapada w mocny sen. My podchodzimy i… Właśnie. Czy my w ogóle chcemy to robić? Kto wróci z głową? Nie chce aby doszło do podziałów przez byle majątek…

- Proponowałbym wzmocnić ten alkohol czymś jeszcze mocniejszym - odparł Kaspar. - Są zioła, sprowadzające sen, mocny sen, a znajdą się i takie, co nie są wyczuwalne. A wóz się nam przyda na drogę powrotną. Jeśli taki gigant może unieść kilka owiec i inne różności, to jego łeb wielki być musi i nieść go niewygodnie będzie.

- Furmanka będzie wiele tańsza od wozu z końmi przyjacielu. - zastanowił się chwilę Moritz. - Nie znam się na tyle aby z całą pewnością powiedzieć, że zioła, które są w stanie uśpić mnie czy Ciebie zadziałają na giganta. Mam jednak pewność, że kilka litrów spirytusu spowoduje głęboki sen, a chrapanie umożliwi nad podejście bez wzbudzania podejrzeń.

- A furmanka to nie wóz? - spytał Kaspar. - I nie powiedziałem, że mi na spirytus grosza żal, tylko żeby go doprawić czymś na sen. Jak tego czegoś będzie dużo, to podziała jako dodatkowy środek. Dwie rzeczy będą lepsze, niż jedna.

Moritz skinął głową.

- Kolejna podróż przez pół Imperium, a potem powrót z łbem giganta… To potrwa miesiące, a łeb zacznie się rozkładać w przeciągu tygodnia. Trzeba będzie go jeszcze jakoś zabezpieczyć w transporcie. A żeby go odciąć? Nie wiem, czy topór Arno wystarczy, jeśli giganci są tak wielcy… Plan na ubicie to jedno, ale musimy być potem w stanie ten łeb tu przywlec - przypomniał Aldric. - No i, o czym wspominał Mortiz, kto ów łeb dostarczy? To też już lepiej ustalić teraz. Ja osobiście nie mam takich… ambicji.

- Ja mam - roześmiał się Kaspar. - Ale nie aż takie wielkie, żebym musiał się z kimś brać za łby. Znamy się od lat i wiemy, że żaden z nas nie zrobi innym krzywdy. A co do tego łba... przyda się kolejna beczka ze spirytusem. Ponoć jak coś się wsadzi w spirytus, to się nie zepsuje. Albo trzeba będzie pobrać kilka lekcji preparowania takich rzeczy.

- Spirytus nie, za mocny - wtrącił się w dyskusję Detlef, wyraźnie ożywiony bliższym jego powołaniu tematem. - Trzeba dodać odpowiednie zioła i rozwodnić nieco płyn, żeby ciało się nie ścięło jak jajecznica na patelni. Chociaż i tak sądzę, że to niezbyt dobry pomysł. Przy założeniu, że taka głowa zmieści się w beczce to będziemy musieli na nią dodatkowo uważać. Lepiej by było oczyścić wnętrze, wyciągnąć mózg, osuszyć i zakonserwować solą. Potem ewentualnie nacierać mieszaniną oleju i wosku, zależnie od tego jak będzie przebiegać podróż.

- Niech jeden z nas zostanie lordem, a reszta będzie równymi mu przyjaciółmi. - rzucił Wagner.

- W przyjaźń może nie uwierzyć, za duża stawka, żeby pogodzić się w przegraną. Ja mogę nawet zginąć podczas misji, oczywiście jeśli o wiedzy hrabiego mowa, i nie wrócić do miasta - odparł Aldric. - Będzie bardziej wiarygodnie. A jakby ojczulek nie dowierzał, to Kaspar mógł przecież wynająć Grimma do pomocy w walce, i w przekonaniu Mortiza i Detlefa, że to jemu należy się spuścizna ojca. W końcu powiedział jasno, chodzi o to, kto tę głowę przyniesie. nie musi w pojedynkę zatłuc giganta. A tak w ogóle, Arno chyba się ucieszy, jak się dowie, jakie otrzymaliśmy zadanie, nie sądzicie?

- Właściwie to się nawet martwię. - powiedział Moritz. - Wszyscy wiemy dobrze jak ciężko było mu wrócić do zdrowia po operacji. Siostry nie wspominały nic o dalszych problemach zdrowotnych, ale gdyby Grimm znowu tak mocno oberwał w głowę… No nie byłoby ciekawie.

- Dalsze problemy zdrowotne mogą zostać spowodowane przez głupotę i pragnienie śmierci, więc nic na to nie możemy poradzić - tłusty nowicjusz Morra beznamiętnie wtrącił do rozmowy. - Nie mniej jednak, Kaspar, bądź też Jost, zostanie nowym lordem. Również nie mam takich ambicji. Wierzę, że zostałem stworzony do bardziej duchowych rzeczy. Tutaj nawet nasz ojczulek mógłby w to uwierzyć, w końcu mnie widział - zaśmiał się Detlef.

- Jak dla mnie może to być Kaspar. - powiedział Wagner.

- No, to tę kwestię mamy ustaloną - rzekł Aldric, uśmiechając się do Josta. - Zostaje kwestia zabezpieczenia głowy. Wypadałoby poszukać jakiejś księgi żeby potwierdzić teorię Detlefa, lub po prostu spytać ojczulka, w końcu ma wprawę w podróżach z głowami… Mogę do niego pójść, poprosić o wskazówki, a jak nic z tego nie wyjdzie, odwiedzimy ponownie bibliotekę. Co wy na to?

- Ja bym mimo wszystko odwiedził bibliotekę… - powiedział Wagner. - Odwiedź ojca i zapytaj jak on sobie z tym radził, a ja udam się przeszukiwać księgi.
 
Lechu jest offline