- Jeśli można... - Dzikus zaczepił czarodzieja, gdy tylko weszli po schodach i znaleźli się w kolejnym korytarzu. Mężczyzna odwrócił się powoli.
- Tak?
- W pierwszej kolejności, moja towarzyszka jest ranna i potrzebuje pomocy medycznej.
- W takim razie trzeba wam medyka, a nie Magga - stwierdził chłodno, nie patrząc nawet na dziewczynę. Przy okazji Shira zauważyła, że bardzo wyraźnie akcentował to podwójne "g". Wyraźniej nawet niż Kirganin.
- Pewnie niewielu ich mieszka w okolicznych lasach, prawda?
Gospodarz przeszył go lodowatym spojrzeniem, ale na barbarzyńcy nie zrobiło to wyraźnego wrażenia.
- Dobrze więc... - zbliżył się niechętnie do dziewczyny i zmierzył ją wzrokiem. Później uniósł bursztynową kulę do ust i wyszeptał kilka słów w nieznanym języku. Słowa brzmiały pokrętnie i nieludzko, bardziej nawet niż dialekt używany przez kompanię Osiki. Po chwili kula zajaśniała mleczno-białą poświatą i stała się półprzezroczysta. Mężczyzna zamknął jedno oko, a do drugiego przyłożył kulę i znów zlustrował Shirę.
- Uraz głowy jest niegroźny. Co innego te dwa złamane żebra...
Opuścił dłoń z kulą, a ta natychmiast odzyskała swą poprzednią barwę.
- Tędy.
Znów ruszył korytarzem, pomiędzy parami identycznych drewnianych drzwi. Zatrzymał się przy jednych z nich. Drzwi otwarły się na oścież, a mężczyzna odwrócił się do swoich gości.
- Zapraszam pacjentkę.
Posłała Dzikusowi zlęknione spojrzenie. Nie protestowała jednak. Zbyt mocno ją bolało. A sam fakt, że Danaekeshar narażał się na gniew magga by jej pomóc, zobowiązywał ją do przyjęcia tej pomocy. Postanowiła być jak najmniej problemową “pacjentką”.
- Dziękuję. - szepnęła, wchodząc do pomieszczenia.
Pokój był niewielką sypialnią. Na całe jego umeblowanie składało się pojedyncze łóżko, toaletka i krzesło. Wszystkie wykonane z ciemnego drewna, solidne i eleganckie w swej prostocie. Podłogę pokrywał miękki dywan zdobiony skomplikowanym kwiecistym wzorem. Kirganin podążał tuż za nią, ale Magg powstrzymał go przed przekroczeniem progu pomieszczenia.
- Chyba lepiej będzie, jeśli zostaniesz na zewnątrz - ton głosu mężczyzny dawał jednoznacznie do zrozumienia, że "chyba" było tu wyłącznie ozdobnikiem - Zabieg wymaga, aby pacjentka częściowo się rozebrała. Twoja obecność może być dla niej krępująca. Z pewnością zaś zbędna. Możesz poczekać w pokoju naprzeciwko. Dzikus nie wyglądał na przekonanego. Ponad ramieniem Magga spojrzał pytająco na Shirę.
Odezwała się po chwili wahania.
- Ten człowiek ocalił mi życie... i to niejeden raz. - powiedziała łagodnym tonem, starając się mówić dystyngowanie, jak uczono ją na dworze - Bardzo cenię sobie jego troskę. A wspólnie przebyte trudy podróży sprawiły, że okazywanie wstydu teraz byłoby pruderią. Jeśli to nie problem, poczuję się bezpieczniej, jeśli zostanie.
W myślach zaś dodała “on i tak nie postrzega mnie jako kobiety”.
Na twarzy czarodzieja zarysowało się zdziwienie. Odsunął się jednak i pozwolił wojownikowi wejść do środka. Drzwi zamknęły się z cichym trzaśnięciem, a gospodarz podszedł do toaletki, otworzył małą szufladkę i zaczął przeglądać znajdujące się w niej szpargały.
- Rozbierz się od pasa w górę i połóż wygodnie na plecach - rzekł nie odwracając głowy.
__________________ Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój. Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Ostatnio edytowane przez Krakov : 23-04-2017 o 19:05.
|