- Aaaaa! Jebany! Moja noga! - Krzyczał wściekle Olaf odczołgując się od szarżujących wrogów. Gdy dodatkowo oddzieliła go od nich ogromna sylwetka Grzmota obiecał w duchu zmówić kantyczkę w jego intencji po powrocie do schronienia. Szybko zawiązał kawałek szmatki powyżej rany a strzałę złamał nie wyciągając z ciała.
Mimo bólu nie mógł nie zauważyć fontanny krwi, jaką stała się Acelia. Kapłan zwrócił oskarżycielską dłoń w kierunku tego samego co wcześniej goblina i wyciągnął z niego resztę jego energii kierując ją w elficę. Zwłaszcza w jej tors i nogę, gdyż do ich widoku był już niejako przywiązany.
- Niech no tylko wstanę, dojadę cię bez masła karzełkowaty pokurwieńcu! Padnij na twarz, żryj zasrany bruk!
Z takim okrzykiem znalazł się niemal na plecach Grzmota.
- Walimy do przodu - krzyknął do olbrzyma spod jego pachy wystawiwszy przed siebie topór do zablokowania następnego ciosu. Umyślił sobie, że z racji obniżonej mobilności będzie jedynie osłaniał dolną część ciała wojownika.
Ostatnio edytowane przez Avitto : 23-04-2017 o 21:21.