Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2017, 20:12   #264
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
OSTATNIE CHWILE W KOPALNI


Chmura pyłu pędziła z prędkością górskiej kozicy, nie mieli nawet jak uciec. Gdy opadła, po miejscu gdzie było wejście do kopalni nie zostało nic. A drużyna i bracia Rockseeker byli pokryci skalnym pyłem od stóp do głów, wszyscy wyglądali niczym upiory lub posągi - zależy jak patrzeć. Najbardziej zapylona zaś była stojąca na przedzie sprawczyni całego zamieszania - Turmalina Hammerstormówna, która przed kilkoma chwilami wyczarowała kilka bazaltowych taranów, które rozbiły strop wejścia i spowodowała zawał.
Krasnoludka zdjęła z oczu swoje przedramię, którym osłoniła twarz, zostawiając pas skóry na zapylonej powierzchni.
- Upsuś - powiedziała i uśmiechnęła się szeroko, po czym otrzepała teatralnie ręce z kurzu - Następnym razem będziemy wiedzieć by stanąć dalej!


Udało im się. Może nie wszystkim, ale udało. Uratowali wujka Gundrena, jego brata... kopalnia czeka na ponowne otwarcie, podobnie jak tętniąca magią kuźnia. Pomyślała że jej papa dostałby skrajnego zachwytu, gdyby zobaczył jej cuda. Może odwiedzi dawnego komilitona? Miło by było, jakby zobaczył że jego córka nie jest już zakałą rodu i gorszą wersją swej gromowej siostry Emeraldy. Rockseekerowie potrzebowali kogoś, kto ujarzmi moc kuźni, a któż byłby bardziej godzien niż Kowal Runów?

W czasie powrotu wróciły wspomnienia, wprawiając krasnoludkę w stan melancholii. Niebezpieczeństwa, których część niemal pozbawiła ją życia. Przelana krew wrogów i polegli towarzysze. Zwłaszcza małomówna, ponura Yarla, która stała się jej przyjaciółką, pomimo że były różne jak dwie krople wody.

Uhonorowali ostatnie życzenie krasnoludzkiej wojowniczki, by nie robić wokół jej śmierci zamieszania. Pochowali ją tak jak żyła i zginęła - pokrytą bitewnym kurzem i krwią zabitych wrogów, ubraną w zbroję i z orężem w dłoni. Zgodnie z jej życzeniem nie zostawiali jej kosztowności, tam dokąd się udawała było wszak ich w bród. Krasnoludzkie zaświaty były pełne złota i klejnotów. Zabrała jednak ze sobą trofeum - głowę Czarnego Pająka, by jej duch wiedział, że została pomszczona, a wróg na którego pomagała polować został ostatecznie pokonany. Nie do końca było to zgodne z krasnoludzkim ceremoniałem, ale po długich dyskusjach uznali że tak będzie lepiej. Wszak sama Yarla wychowywała się z dala od swoich braci i jej pogrzeb był właśnie taki - nie ludzki, nie krasnoludzki ale właśnie yarlowy. Dulkara znów poniosła swą spokojną melodię, tym razem brzmiąc tak jak należy, gdy odbijała się dziesiątkiem ech od ścian kopalni odprowadzając ducha wojowniczki w zaświaty.
Krótko po pogrzebie, grób został zawalony kamienną płytą na której Turmi wyryła pieczołowicie napis



Tu leży Yarla Ognistowłosa
Postrach zielonoskórych
Oddała życie walcząc o dziedzictwo swojej rasy
Bez Ciebie nie udało by się.

Turmalina otarła łzę i zobaczyła już oczami wyobraźni figurę, która stanie na płycie nagrobnej. Co prawda Yarla uśmiała by się gdyby wiedziała że Turmi będzie się męczyć dla trupa, któremu wszystko jedno, ale geomantka obiecała sobie, że jakby jej duch zobaczył ostateczny efekt, to by go tak zatkało, że by się zamknął i siedział cicho.
Szkic zrobiła jeszcze tego samego dnia.








Z POWROTEM W PHANDALIN


I tak właśnie powinni się czuć bohaterowie, pomyślała Turmalina pławiąc się w balii wypełnionej gorącą wodą z mydlinami. Brzuch mruczał radośnie trawiąc obiad, w czym pomagał kufel piwa, a troski odpływały w dal.
Ufff....

- Jednak cholerny długouchy miał rację wyrzucając mnie ze szkoły - krasnoludka mruknęła do siebie, ale cicho, w końcu nie wypadało przyznać racji wąskodupcowi. Zasmakowawszy niebezpieczenstw, poznając świat Turmi czuła jak natchnienie wypełniło ją po brzegi, aż krzyczało by zabrała się za dłuto. Spojrzała wesoło na torbę z narzędziami rzeźbiarskimi, zaraz potem na wodę w balii i woda wygrała. Przynajmniej na jakiś czas.
W końcu zostało tyle do zrobienia.
Pomóc wujkowi kopalnię rozkręcić...
Zielonoskórych wybić w okolicy co do nogi...
Znaleźć szwaczkę i zamówić z pięć-sześć sukienek, bo z magiczną torbą mogła spokojnie nosić na przygody całą garderobę...
Rozwalić w drzazgi dom kogoś kto jej podpadnie... no, w ostateczności.
A tymczasem pora wstać, wytrzeć się i zejść na dół. Czysta suknia już czekała, podobnie jak cała reszta bieliźnianej garderoby, kosmetyki i lustro przygotowała wcześniej, szczotki, wałki, spinki. Ktoś zapukał w drzwi.
- Wiem że na mnie czekacie. Ale jak jeszcze raz ktoś mnie pogoni, to nie ręczę za siebie! Macie moje słowo że za chwilę zejdę! A teraz won i nie przeszkadzać! - wrzasnęła krasnoludka ociekając wodą na drewnianą podłogę.
Rzeczywiście "chwilę" później dołączyła do reszty towarzystwa, pachnąca, odstawiona i pęczniejąca z samozadowolenia. To że musieli czekać ponad godzinę to już był ich problem.
W końcu była olśniewająca, więc było warto, nie?


KONIEC!
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline