Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2017, 20:14   #193
Fyrskar
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
- Tylko pamiętaj, co ci powiedziałem - strzelił chłopca stajennego w ucho dla pewności. Będzie czuł plaska, to i słowa Leonarda zapamięta. - Nakarm wszystkie konie, owies, siano, znajdź jakieś marchewki, jabłka. I wyszczotkuj je porządnie, nie na odwal się, tylko kurwa dokładnie. I wywiedz się, skąd można wymiennie konia do wozu wziąć, ten ledwo dycha. Zrozumiałeś? No to spierdalaj.
Rzucił mu pod nogi dwa srebrniki. Miał ciężką łapę, a opanowania za grosz, ale łachmytą-harpagonem przecież nie był.

Wylazł ze stajni i odetchnął głęboko, jakby z czeluści piekielnych wyczołgał się co najmniej na averlandzką łąkę. Prawda była taka, że po chuja w sumie to zrobił, bo na zewnątrz jebało końskim gównem tak samo jak wewnątrz.

Bolała go dupa. Czas był już zebrać zaoszczędzone pieniądze, wydzierżawić trochę dobrej ziemi, zebrać trochę robotnych ludzi i założyć gospodarstwo. W życiu mężczyzny w końcu przychodził na to moment i Schumann czuł w kościach, że u niego już puka do drzwi. Był tylko jeden szkopuł.
Nie miał pieniędzy. Drzwi w sumie też nie.

W Isku zaś było równie chujowo, no i po prostu - brzydko - jak to bywało w reszcie tego zafajdanego kraju. Miał kurwa dość, mutantów, orków i spierdolonych miejscowych.
Popatrzył prosto w oczy srającemu dziadowi proszalnemu. Wypróżniał się na środku placu, znaczy się - chyba placu, po prostu niezabudowana kupa gówna po środku tego wszystkiego. Dziad nie speszył się, a na jego twarzy widać było całe szczęście tego świata. "Takiemu to dobrze", pomyślał i wtoczył się na podwórko karczmy.

A tutaj ładnie było, widocznie dziadów proszalnych odganiali zawczasu. Podmuróweczka, pleciony płotek, no bajka. Tylko namalować i pierdolnąć na fasadę jakiejś kamienicy. A nuż się jakiś idiota skusi, przyjedzie i wdepnie w to samo gówno co Leo. Aż mu się kurwa wewnątrz cieplej zrobiło.
Wszedł do środka.

- Dwie kolejki od razu - klepnął oberżystkę w tyłek, z przekory bardziej. Nawet na nią nie popatrzył. - Ja tam kurwa łopaty do rąk nie biorę, zmarły ani mój brat, ani kurwa swat. Oo, a kogo to wiatry z dupska Taala przywiały? Colonsky, stary druhu! No, dobrze cię widzieć, wreszcie ktoś normalny.

Zaczął rozdziewać się się całego złomu, który nosił na sobie. Na szynkwasie wylądowały kolejno łuk i kołczan, tarcza, miecz, lina, wreszcie plecak. Zrzucił z siebie upierdolony płaszcz, dla zasady trzepnął w niego kilkukrotnie otwartą dłonią i wywiesił na pierwszym co wystawało ze ściany.

- Jeszcze coś do jedzenia! - zawołał za odchodzącą karczmareczką i usiadł wreszcie na dupsku. - Wasyl, ja ci powiem tak - nigdzie się stąd nie ruszam, choćby mnie kurwa wołami ciągnęli. Żadne zwiady, inne gówna. Będzie rozkaz, sprawa jasna, a tak to nikt mi nie karze. Jak chcesz w tym błocie się bujać, szukać guza, droga wolna. Jesteś dowódcą, ten tego, oddziału, ruszajcie raźno. Ja chcę sobie podjeść i popić, pochędożyć, byle nie owce jak miejscowi. Odlać się, ale nie w krzakach, bez ryzyka dostania toporem przez łeb. Rzekłem.
 

Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 24-04-2017 o 20:42.
Fyrskar jest offline