Wątek: Berlin Station
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2017, 21:21   #14
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację

Popołudnie minęło szybko. Obaj agenci zajęli się zakwaterowaniem i przygotowaniem swojej przykrywki. Nie mogli wszak zapomnieć, że są tutaj w konkretnym celu. Agencja zadbała o to, żeby uwiarygodnić ich pobyt w mieście, jak i mającej się odbyć za dwa dni konferencji naukowej. Dlatego też Paul i Dan lekko przemeblowali swoje służbowe mieszkanie, które otrzymali od uniwersytetu w Poczdamie. Wszak doktor Wolfgang Becker i doktor Franz Kruger, dwaj znani fizycy, zasługiwali na porządne mieszkanie.

Kilka godzin, które zostały do wieczora obaj agenci spędzili na studiowaniu map miasta i zapamiętywaniu jego topografii. Czas jaki mieli na to w Stanach był zdecydowanie za krótki. A znajomość terenu na którym się walczy, niejednokrotnie decyduje nie tylko o zwycięstwie, ale i o życiu i śmierci.

Około godziny dziesiątej Paul i Dan ruszyli pod adres zapisany w notesie Alfreda Kahlera. Zgodnie z sugestią Irmy, zamiast samochodu wybrali metro. W miejskim środku komunikacji o wiele łatwiej było zniknąć, czy zgubić ogon.
Stacja mieściła się niedaleko ich mieszkania. Na peronie panował spory tłok, gdyż wielu ludzi wracało z drugiej zmiany do domów.
Gdy pociąg wjechał na stację Paul i Dan weszli do środka. Cały czas rozglądali się wokół wypatrując znanych już sobie agentów. Było niemal pewne, że ci którzy śledzili ich w drodze do mieszkania Alfreda jeszcze się pojawią.
Wyprawa do burdelu, którego adres był zapisany w notesie Kahlera była ryzykowna i mogła narazić powierzoną im misję.
Obaj jednak zdecydowali, że zdobycie informacji o tym, co spotkało ich łącznika z Centralą jest równie ważne, jak sama misja.

Po kwadransie byli na miejscu. Wraz z kilkunastoma osobami opuścili pociąg i wyszli na ulicę. Wychodząc ze stacji pożegnali się, jak rozstający się przyjaciele i ruszyli w przeciwne strony. Do ““Komsomołskiej Przystani” postanowili dotrzeć osobno. Miało to ich zabezpieczyć przed ewentualnym śledzeniem.

“Komsomołska Przystań” mieściła się na tyłach hotelu “Kempinski” w budynku postawionym zaledwie kilka lat temu. Kręcący się przed wejściem mężczyźni, nie tylko nie wzbudzali zaufania, ale od progu sugerowali, że człowiek wchodzi do zakazanej, szarej strefy..
Pierwszy na miejsce dotarł Paul. Dwóch barczystych gości opierając się o ścianę dokładnie przyjrzało się Garethowi, gdy ten ich mijał. Na szczęście amerykański agent bez trudu wszedł do budynku. Zgodnie z instrukcją Irmy wszedł schodami na pierwsze piętro i skręcił w prawy korytarz. Tutaj kolejnych dwóch osiłków zmierzyło go przenikliwym spojrzeniem, ale i oni nie mieli żadnych zastrzeżeń, aby przepuścić go dalej.
Wzdłuż całego korytarza ciągnął się rząd drzwi po lewej i prawej stronie. Lekko zdezorientowany Gareth zwolnił kroku i wtedy usłyszał za sobą głos jednego z ochroniarzy.
- Najpierw pod “dziewiątkę”, a tam cię już dalej pokierują.
Gareth odwrócił się podziękował skinieniem ręki.

Gdy wszedł do środka od progu przywitała go mdląca mieszanina zapachów. Tanie perfumy walczyły o dominację nad tytoniowym dymem i alkoholowymi wyziewami z ust siedzących przy niewielkim barze, mężczyzn.
Cały, dość duży pokój najpewniej, zalany był migoczącym czerwonym światłem. Z ukrytych głośników sączyła się cicho modna muzyka.
Znak nie pozostawiających żadnych wątpliwości, gdzie trafił.

Młoda kobieta o czarnych włosach przywitała Garetha szerokim uśmiechem. Agent nie omieszkał spojrzeć na jej długie, opalone nogi, które odsłoniła niemal całkowicie modna, kwiecista sukienka.
- Dobry wieczór. Witamy w “Komsomołskiej Przystani” Pan chyba u nas pierwszy raz, prawda? Mam doskonałą pamięć do twarzy, zwłaszcza tak przystojnych mężczyzn - powiedziała uśmiechając się i mrugając zalotnie oczami.
- Zgadza się - odparł Gareth również posyłając kobiecie swój najszczerszy uśmiech - To mój pierwszy raz. Jestem w delegacji, a to miejsce polecił mi znajomy.
- Doskonale nie mógł pan lepiej trafić.
- Może go pani zna,Alfred Kahler. - rzucił zaczepnie Gereth, dokładnie obserwując reakcję kobiety.
Czarnowłosa piękność lekko skrzywiła usta, co mogło sugerować, że to nazwisko nie jest jej obce.
Paul miał już zadać kolejne pytanie, gdy drzwi do pokoju otworzyły się na oścież z głośnym hukiem. I do środka wszedł Dan w towarzystwie trzech radzieckich wojskowych.
Serce Garetha zatrzymało się na chwilę, by w następnej sekundzie zacząć bić jak szalone.
Roześmiany, pucułowaty pułkownik trzymał pod ramię Dana, niczym stary przyjaciel. Za nim szedł wysoki major o smukłej twarzy. Obaj byli mocno podbici i rozbawieni. Jako trzeci do pokoju wszedł młody kapitan o smukłej twarzy. On, jako jedyny wyglądał na trzeźwego, choć w dłoni trzymał pustą butelkę po wódce.
- Wódki! Wódki! Młoda damo! - krzyknął pułkownik - Dużo wódki, bo muszę waszemu literatowi pokazać, jak się bawi Armia Czerwona.

Nie czekając na odpowiedź młodej kobiety, pułkownik ruszył w stronę baru, cały czas trzymając pod ramię Bienvilla.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline