Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2017, 00:11   #9
Czarna
 
Czarna's Avatar
 
Reputacja: 1 Czarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputację
pisane współnie z MG i Gienko :)

Puzzle był dziwny. Tak dużo mówił i używał dziwnych wyrazów. Do tego chyba nie lubił walki, bo na dźwięk wystrzału obleciał go strach. Angela nie rozumiała dlaczego - przecież padł pojedynczy strzał i to z broni krótkiej, żadna kanonada albo regularna rozróba. Zanim weszła do pokoju rzuciła tylko spojrzeniem na wujka czy aby na pewno wszystko z nim w porządku i nie strzelali do niego. Był bezpieczny, ciągle rozmawiał z tym panem co chciał go wynająć, więc ona w tym czasie pilnowała jednookiego golasa, który szybko przestał być golasem. Ucieszyła się kiedy wspomniał o spotkaniu z nią i wujkiem. Dryblas… znaczy ktoś wysoki z tego co pokazał. Rozglądała się po pokoju, ale nie widziała niczego co mogłoby stanowić zagrożenie. Puzzle nie miał broni. Jeszcze
- Jestem z wujkiem, on jest Paznokciem! O niego chodzi, jest taki duży jak pokazałeś - powiedziała wesoło, podchodząc do drzwi - Ja jestem Angie i jadę do cioci Ellie, tak wujek mówi. Że muszę tam pojechać, bo tam są inne dzieci i dużo zielonego! Trawy i drzew. Nawet kwiatki - wydawała się szczerze zaintrygowana tymi paroma detalami. Nacisnęła klamkę, wcześniej otwierając zamek kluczem.

- Paznokciem? - Puzzle zawahał się z wyrazem tego wahania na twarzy gdy ubierał jakąś koszulę na siebie. - Znaczy chodzi ci o Pazura tak? No to jesteś z nim tak? Mhm. - pokiwał głową i siadł na łóżku by ubrać buty. W tym czasie Angie otworzyła drzwi i po drugiej stronie zobaczyła oczywiście wujka Zordona. Ale w pobliżu stała ta pani nadal ubrana w płaszcz. Nie odzywała się i nadal wyglądała na zdenerwowaną. Chociaż może przez tą rozbitą twarz z której nadal wycierała o rękaw ściekającą krew.

- Dzięki Angie. - wujek wszedł do środka skinąwszy nastolatce w podziękowaniu. Zatrzymał się na środku pokoju obserwując jak jednooki mężczyzna zakłada pierwszego buta. - Ty jesteś Puzzle? - zapytał chyba raczej dla zasady. Puzzle skinął głową zerkając na mężczyznę w mundurze. Skrzywił się za to zaraz gdy za wujkiem weszła ta pani w płaszczu. Ona też stanęła obok wujka i też wpatrywała się w tą część pokoju gdzie siedział jednooki facet ale bardziej wodziła spojrzeniem po łóżku i podłodze niż po nim samym.

- A ty jesteś tym Pazurem co ma tą młodą podopieczną. - odpowiedział Puzzle zerkając znowu na wujka i na blondynkę. - Szczerze mówiąc myślałem, że będzie młodsza. Miała być dziewczynka. - powiedział z zastanowieniem zaczynając ubierać drugiego buta.

- Raptem zacząłeś wybrzydzać? - syknęła ze złością brunetka i ruszyła do przodu. Puzzle wyglądał jakby chciał się zasłonić, wujek obserwował ją ale na razie nic nie robił zaś ona sama zamaszystym ruchem zgarnęła ten biustonosz czy stanik który niedawno rzucił gospodarz. - Miałeś się pozbyć tamtej wywłoki! Zobacz co narobiła! - kobieta zamaszystym ruchem sięgnęła po pewnie swoje spodnie.

- My teraz rozmawiamy z Puzzlem. Zabieraj swoje rzeczy i wyjdź. Skończymy to sobie możecie gadać do rana. - wujek przybrał niezbyt przyjemny ton który jakoś gdy on mówił wielu ludzi skłaniał do zastanowienia. Kobieta też na chwilę znieruchomiała jakby próbowała go oszacować i to co mówił.

- Dobra, to nieważne. - Puzzle odzyskał werwę machając rękami w przeczącym geście i kończąc zakładać drugiego buta. - Bez samochodu nigdzie was nie zabiorę. A samochód mi powinęła tamta szmata. - Puzzle wstał na własne nogi i wskazał gestem gdzieś na otwarte drzwi i salę główną za nimi, i parking przed lokalem i pewnie ten kombiak co przed chwilą stamtąd odjechał.

- Widzisz? On też mówi że już jestem duża - Angela nie omieszkała wskazać bardzo ważnego detalu, kiwając przy tym z namaszczeniem głową i gapiąc się na Pazura wymownie. To znaczy że mogła pić piwo. Zrobiło się jej smutno, gdy wyszła kwestia braku transportu. A miało być już blisko i “za płotem”. Wyszła kolejna komplikacja.
- Szmata? Dlaczego on tak mówi o tej pani? Ona pracuje sprzątając podłogi? - wyszeptała skołowana, robiąc niepewną minę. Włożyła ręce do kieszeni bluzy i odwróciła się do jednookiego - A gdzie ona pojechała? Już ciemno, niemądrze jest wychodzić po zmroku. Ludzie kiepsko widzą w ciemności, łatwo ich zajść - podrapała się po głowie i zaraz zwróciła się do pani w płaszczu - Po co pani stanik? Bo wujek mówił że też powinnam nosić, ale on nie nosi… - wróciło zakłopotanie, kiedy wzruszyła ramionami i pokazywała palcem na rzucony na podłogę element garderoby.

- Cholera ją wie gdzie pojechała. - Puzzle wydawał się też zastanawiać nad pytaniem nastolatki. Podrapał się po chwilę po głowie. - Ale ruszyła w stronę przystani. Więc pewnie chce wsiąść na jakąś łódź. Mam nadzieję, że nie moim samochodem. - dedukował na głos jednooki facet patrząc gdzieś w głębię ściany pokoju.

- Tak się mówi jak się kogoś nie lubi. Niekoniecznie chodzi o wykonywaną pracę. - odpowiedział wujek przyciszonym głosem obserwując poczynania drugiej dwójki, a potem patrząc na wciąż otwarte drzwi.

- Żeby było co zdejmować. - odparła brunetka korzystając z okazji i obchodząc częściowo łóżko by podnieść kolejną część ubrania. W końcu jednak znieruchomiała na chwilę, popatrzyła na trójkę ludzi wewnątrz pokoju i wzruszyła ramionami. Zrzuciła płaszcz na pobliskie krzesło i znów była naga. Zaczęła zakładać ten stanik. - W samochodzie jest ta część Puzzle. Ta jaką mi obiecałeś się podzielić. Miałeś załatwić ten podzespół by go można było scalić. - burczała ubierająca się kobieta kończąc zapinanie stanika. Teraz schyliła się gdy zaczęła poprawiać spodnie przed ubraniem ich na siebie.

- Załatwiłem. Vex przywiozła co trzeba. Ale tak właśnie myślę, że ona mogła się zapakować z powrotem na łajbę Jaysona. - jednooki mówił zamyślonym głosem jakby właśnie układał sobie w głowie poszczególne elementy układanki.

- Co?! Łajba Jaysona?! I która z nich niby tam mogła wsiąść?! - brunetkę najwyraźniej zelektryzowała ta wiadomość bo wyszarpnęła jednym ruchem nogawkę na poprawną stronę i sama się też wyprostowała patrząc na już raczej ubranego mężczyznę z przepaską.

- Hmm… Jak się postarały to właściwie obie. - facet podrapał się znowu po głowie chyba niezbyt ucieszony z tych wniosków.

- Puzzle! To jedna zasuwa ci część, druga podzespół i obie pakują się na łajbę jaką ja ci załatwiłam?! Jesteś beznadziejny! Trzeba je złapać i odzyskać te części! - brunetka fuczała ze złości z impetem wbijając swoje nogi w nogawki spodni.

Chyba ci ubrani ludzie nie lubili się aż tak bardzo, skoro się kłócili. Nie wyglądali na przyjaciół, raczej na parę szczurów zasadzonych wokół kawałka chleba. Fuczeli na siebie i spoglądali spod byka, a w tym czasie blondynka przysunęła się do najemnika, łapiąc go z całej siły za rękę. Podzespół? Scalić? Zakładać stanik po to żeby go zdejmować? Bez sensu…
- Chcę do domu - szepnęła i od razu pojawiła się myśl, że przecież już nie ma do kogo i gdzie wracać. Teraz miała wujka, on na szczęście wiedział co robić za każdym razem kiedy plany brały w łeb. Uniosła spojrzenie, przestępując z nogi na nogę - Bez samochodu nie pojedziemy, samochód jest na łajbie… takiej co jeździ po rzece? To musimy iść nad rzekę i ją znaleźć? Żeby znaleźć samochód i jechać do cioci? A może… - zawiesiła się, uciekając wzrokiem na podłogę - Może weźmiesz mnie ze sobą, do Paznokci. Sama sobie znajdę jedzenie, zamieszkam w byle dziurze. Poradzę sobie… i… nie będę sprawiała problemów.

- Ciii… Spokojnie Angie, poradzimy sobie. - powiedział wujek przygarniając do siebie nastolatkę troskliwym gestem. - Chodź, sprawdzimy tą rzekę i co z tym samochodem i łodziami i w ogóle. - powiedział lekko potrząsając swoim ramieniem co Angie też odczuła na sobie. - Gotowy Puzzle? Idziesz z nami. - powiedział głośniej i mniej przyjaźnie za to całkiem stanowczo do jednookiego mężczyzny. Brunetka w międzyczasie ubrała już spodnie i rozglądała się chyba za butami.

- Eee…. Z wami? Ja bym wolał tu poczekać. Przyprowadzicie brykę to pojedziemy do cioci Ellie. - pomysł chyba niezbyt spodobał się jednookiemu i starał się to wyperswadować dwójce swoich gości.

- Olejcie go. Ja z wami pójdę. Znam tą łódź. Sporo załóg tu znam. Ale bierzcie sobie brykę ale to co w niej jest moje. - kobieta przeszła przez pokój gdy znalazła swojego buta. Podniosła go i trzymała przerywając poszukiwania i patrząc na parę stojącą na środku pokoju.

- Coo?! O nie! Samochód jest mój i to co w nim też! - krzyknął całkiem bojowo Puzzle patrząc wyzywająco na brunetkę po drugiej stronie łóżka. - Idę z wami! - oznajmił nagłą zmianę zdania dwójce swoich gości.

- Dobra idźcie oboje. Ale jak będziecie mnie wkurzać to ja dam powód byście byli na mnie wkurzeni. - wujek wzruszył ramionami ostrzegając dwójkę nie pałającą do siebie obecnie miłością.

Rononn jak to miał w zwyczaju stał sobie na korytarzu i oparłszy się o ścianę zostawił gadaninę swojej siostrze. Była o wiele bardziej wyszczekana od niego. Poza tym, ten cały “wujek Zordon” nie sprawiał wrażenie osoby, z którą można swobodnie dyskutować. Gdy tylko się zbliżył lampka zagrożenia zapaliła się w głowie montera. Najlepiej zatem nie wychylać się i pozwolić sytuacji płynąć. Jak śmieciom w rzece płynącym z prądem. Oczywiście, ciekawość trochę zwyciężała i co jakiś czas w trakcie polemiki zaglądał do pokoju więc pogląd na wydarzenia miał.
Siostra, standardowo wplątała się znów w jakieś tarapaty. Zapewne przez swój niewyparzony język i zakładowe potrzeby. Żadne z nich nie mogło pozwolić by reputacja mechanika, jakim był ich ojciec została zszargana przez różne niedogodności. Rononn postawiłby całą swą wypłatę, że będzie musiał pomóc odzyskać siostrze ten podzespół.
Ciężkie życie starszego brata…
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Everyone will come to my funeral,
To make sure that I stay dead.
Czarna jest offline