Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2017, 18:08   #21
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Biodra męskie przyspieszyły ruch, który zespalał ich słodkim połączeniem. Wsłuchiwał się w nią, wczuwał w jej reakcje oraz oddawał rozkoszy. Coraz silniejszej, coraz bardziej energicznej. Charlie wtulała się w niego, na tyle na ile tylko mogła by mu nie przeszkadzać. Wampir czuł, że jej wymęczone ciało, już bezwolnie odpowiada na jego ruchy. Z jej ust wydobywał się ciągły pomruk, który nabierał na glośności przy każdym uderzeniu.
- Ach - jęknął wreszcie nie mogąc dłużej utrzymać wystrzału. Mocna porcja krwi uderzyła wewnątrz niej we wspaniałe, najbardziej uwrażliwione ścianki, później zaś jeszcze kolejne.

Charlie odgięła się do tyłu, wyginając w łuk. Gaheris czuł jak jej ciało niemal rozpływa mu się w dłoniach. Było gorące, pulsujące. Charlie przymknęła oczy, wydając z siebie ciche jęknięcie i wampir poczuł, jak jej mięśnie, jeszcze raz zaciskają się na nim. Oddychała ciężko, a jej ciało pokrywała gęsia skórka. Do tej pory napięte mięśnie rozluźniły się i jedynymi elementami, które zdawały się jeszcze pracować, były jej regularnie rozchylające się usta i unosząca się klatka piersiowa. Uwielbiał uczucie spełnienia, ale przede wszystkim kochał, kiedy partnerka odczuwała to samo. Gaheris bowiem wyznawał mało popularną zasadę, że prawdziwą rozkosz daje dopiero wspólnota przeżywania jej. Kiedy Charlie przeszywały kolejne fale przyjemności, jego tak samo. Drżał mocno oddają się łączącemu ich wspaniałemu uczuciu.
- Czy teraz przyjemniej będzie ci położyć się oraz usnąć, piękna kuzynko? - pochylił się całując czule kochankę, kiedy przeszła już najwyższa fala cudownej przyjemności. Charlie objęła go mocno, wtulając głowę w jego pierś. Wyglądała teraz jak mała zagubiona dziewczynka. Po kilku sekundach zobaczył jak jej oddech wyrównuje się.

Trzymał dziewczynę w objęciach. Przypominał sobie, jak się spotkali oraz co wspólnie robili. Głównie kochali się. Później powoli wysunął się z jej objęć oraz zabrał się za książki. Czytał całą noc, zaś nad ranem udał się do swojej komórki.

23 maja 1853


Gdy wampir przebudził się do jego uszu doszedł odgłos rozmowy.
- Pani bardzo zależy na twej obecności. - Młodzieńczy głos należał raczej do mężczyzny.
- Miałam mieć tydzień spokoju. - wampir bez trudu rozpoznał głos Charlie.
- Jednak nadal nie złożyłaś relacji z ostatniej wyprawy. - w głosie tamtego dało się wyczuć sarkazm.

Charlie zamyśliła się dłuższą chwilę.
- Dobrze… pojawię się jutro. Wynoś się. - W jej głosie pojawiła się irytacja. Gaheris usłyszał kroki i dźwięk zamykanych drzwi.

Widocznie dziewczynę naszedł przedstawiciel jej tajemniczej pracodawczyni. Skoro jednak poszedł, Gaheris wstał, otworzył drzwi oraz powitał Charlie:
- Dobry wieczór, jak dzień? - wewnątrz jego tonu czaiło się pytanie czy wszystko jest w całkowitym porządku. Musiała wiedzieć, że skoro wyszedł teraz ze swojej skrytki, pewnie słyszał jakiś kawałek dyskusji.
Kobieta była wyraźnie poirytowana. Na szafie wisiał nowy kostium dla niego, z kuchni dochodził znajomy dźwięk chrobotania. Charlie była już przebrana i stała przy drzwiach w ciemnej sukni, mieniącej się zieleniami i błękitami.


Uśmiechnęła się do niego, ale czuł, że ten uśmiech był dla niej trudny. W dłoni trzymała dziwnie złożony papier.


- To... był bardzo dobry dzień. - Westchnęła ciężko. - Przebierzesz się? - Wskazała na strój. - Panna Dosett chciała przynieść potrawkę, umówiłam też krawca, który uszyje ci smoking. Powinien być za godzinę.
- Dziękuję bardzo, Charlie, mogę jakoś pomóc? - zapytał obejmując mocną kobietę na powitanie. - Jak wiesz, mam odpowiednie zdolności negocjacyjne i raczej trzeba być kimś bardzo nieludzkim, żeby odmówić mojej prośbie - wyjaśnił jej. Stanowczo wampir nie chciał się wtrącać w jej sprawy, ani czegokolwiek wymuszać, jednak dawał jej jakieś szanse sensownego wyjścia.
- Wiesz, bardzo bym chciała bys pomógł, ale na spotkaniach powinnam pojawiać się sama. - Charlie uśmiechnęła się, ale już weselej. - Teraz muszę wymyślić, jak jej powiedzieć co znalazłam w klasztorze, nie mówiąc o tobie.
- Możesz zaprowadzić mnie oraz powiedzieć, że mnie znalazłaś - uśmiechnął się do niej. - Albo opisać sytuację mówiąc, że pojawili się strażnicy, znaczy owi policja. Przy okazji sugerując, że to oznacza, że ktoś więcej wiedział coś na temat klasztoru. Co oznacza, że ta twoja pani skupi się na zastanawianiu, kto może jeszcze coś wiedzieć, nie zaś na tobie. Zbyt wiele więcej się nie wymyśli. Jeśli bowiem powiesz o mnie, to tak czy siak będzie chciała mnie dostać - stwierdził całkiem logicznie.

Charli poklepała go po pośladku.
- Ubieraj się. Mam całą noc i dzień by się nad tym zastanawiać. - Ucałowała go delikatnie. - W klasztorze znalazłam też zapiski badaczy i będę musiała nad nimi posiedzieć.
- Doskonale - wyszedł aby się ubrać. Zdołał się ugryźć w język, żeby nie spytać o królika. Charlie nie miała humoru, zresztą pewnie z konkretnych powodów. Dlatego nie chciał jej dodatkowo sprawiać problemów.

Gdy wyszedł sie przebrać, usłyszał znajomy cichutki dźwięk dzwonka, dochodzący z dołu. Pewnie Charlie wezwała Panią Dosett. Gdy wyszedł zastał kobietę siedzącą na sofie, pogrążoną w lekturze. Bez problemu rozpoznał notatnik, który znalazła przy jednych ze zwłok. Charlie przygryzała wargę czytając. Najwyraźniej nie do końca zadowolona była z lektury. Słysząc jak nadchodzi, rzuciła książeczką na stolik.
- W jakim stanie byłeś gdy się przebudziłeś?
- Nie pamiętam - przyznał. - Albo nie pamiętam dokładnie. Obudziłem się wśród ciał tamtych ludzi. Czułem się dobrze. Obawiam się, że mogłem ich zabić wcześniej, ale nie jestem pewny, po prostu obudziłem się - rozłożył ręce. - Przykro mi, że nie mogę pomóc.
- Ktoś mógł wiedzieć, że tam byłeś? - Charlie przetarła twarz, była wyraźnie zirytowana. - Że też nie zerknęłam do tego wcześniej… a raczej. - Uśmiechnęła się do wampira, wskazując na notatnik. - To wygląda troszkę jakby cię szukali, wiesz?
- Jednak osoba wiedziała na pewno. Sir Tarquin. Drań nad draniami, wampir także, ale nie taki jak ja, w ogóle nie taki, jak inne wampiry. Łajdak to mało powiedziane. Wszystko co powiesz to mało powiedziane - powiedział poważnie. - On mnie zakołkował. Udało się draniowi. On wiedział. Mogli wiedzieć także ci, którym on powiedział, lub przekazał. Jednak chyba jednak nie zwlekałby 1300 lat, żeby się do mnie dostać. Raczej to ktoś inny, chociaż ewentualnie mógłby mieć dostęp do jakichś notatek tamtego.
- Ciekawe skąd ona wie…

Charlie przerwało pukanie do drzwi. Po chwili stanęła w nich Panna Dosett, niosąc wielką tacę, na której między innymi stała wielka parująca misa. Jego towarzyszka, jak zwykle podniosła się i ruszyła w stronę stołu, uśmiechając się do niego.
- Mam dla Państwa potrawkę, na dole oczekuje Pan Halbard, ale powiedziałam, że muszą Państwo najpierw zjeść. - Starsza pani sprawnie rozstawiała dania na stole.


- Och, dziękujemy. Jest pani taka uprzejma - Gaheris skoczył pomóc, później zaś, po położeniu tacy ucałował jej dłoń oraz uśmiechnął się ciepło do kobiety. - Zaś - pociągnął nosem - to co pani przyniosła, jest godne królewskiego stołu. Zapach aż łechce nos - faktycznie tak było. Nawet jego wampirze zmysły odbierały potrawkę wyjątkowo przyjemnie. Myślał jednak faktycznie na temat całej sytuacji. Czyżby pracodawca Charlie miała jakieś powiązania ze starym łajdakiem? Jeśli tak, każde wysypanie się na temat Gaherisa groziło jej. Ponadto on musiał się także dowiedzieć wszystkiego.

Charlie w tym czasie z uśmiechem obserwowała jak Panna Dosett nakłada posiłek.
- Wygląda rewelacyjnie.

Widział, że mimo tego stwierdzenia gospodyni przygląda się niepewnie jego towarzyszce. Nawet nie rzucała złośliwych komentarzy w jej kierunku.
- Zostawię Państwa i podam herbatę Panu Halbardowi.
- Dziękuję Panno Dosett. - Charlie uśmiechnęła się i sięgnęła po łyżkę. Wampir widział jak palce wprawnie układają się na srebrnym sztućcu tak, że serdeczny palec kobiety odrywał się od niego. Zerknęła na wampira jakby nagle sobie o czymś przypominając. Tylko, że Gaheris nie wiedział, o co chodzi. Po prostu odpowiedział pytającym zerknięciem.

Panna Dosett skłoniła się i opuściła pokój. Gdy tylko zamknęły się za nią drzwi, Charlie wstała od stołu i podeszła do wampira.
 
Aiko jest offline