Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2017, 20:48   #74
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
- To Ronnie… Jeden z hotelowych gości - mruknęła Gwen, kiedy wszyscy stanęli na piętrze, a na ich drodze pojawiły się zwłoki potężnie zbudowanego mężczyzny.
Nie pierwszy raz spotykała się ze śmiercią, nie pierwszy raz widziała na oczy zwłoki. Jednak jeszcze ani razu nie miała okazji zobaczyć takiej masakry. Rozszarpane gardło z pewnością było dziełem Virginii, lub tego czym się stała. Gwen przełknęła ślinę.
- Ruszajmy, nie ma czasu do stracenia - powiedziała w końcu, zbierając w sobie odwagę i jako pierwsza wymijając zwłoki, prowadząc za sobą pozostałą czwórkę i psa.

Nie miała pojęcia, co działo się w hotelu. Nie potrafiła tego w żaden sposób wyjaśnić. Cokolwiek to jednak było, zamierzała udokumentować to wszystko. Kiedy więc znaleźli się w jej pokoju, od razu dopadła do jednej ze swoich waliz. Z lekkim trudem chwyciła ją oburącz i zarzuciła na łóżko, po czym rozsunęła zamek i otworzyła klapę. W środku znajdowała się porządna, zapewne bardzo droga kamera podręczna wyposażona w mikrofon i lampę. Miała wygodne zapięcie, więc łatwo było ją przymocować do paska i równie prosto było ją z niego odczepić. Gwen chwyciła kamerę i kliknęła jakiś guzik. Coś zabrzęczało i po chwili pokój rozświetliła lampa przymocowana do kamery.
- Świetnie. Wszystko działa - powiedziała Gwen, wyłączając kamerę i przymocowała ją do paska.
Potem w pośpiechu przeszukała nieco mniejszą torbę, z której wyciągnęła scyzoryk, opakowanie tabletek przeciwbólowych, plastry i wodę utlenioną. Z plecaka leżącego przy łóżku wyciągnęła butelkę gazu pieprzowego i wszystkie te przedmioty pochowała w kieszeniach bluzy i spodni.
- Dobra, możemy iść - stwierdziła i ruszyła w stronę wyjścia z pokoju.

Zniknięcie zwłok Ronniego trochę wybiło Gwen z równowagi. Co się z nimi stało? Przecież nie mogły rozpłynąć się w powietrzu. A gdyby ktoś je postanowił przenieść, to pewnie by usłyszeli. Nawet gdyby martwy bokser zechciał jednak powrócić do żywych i samoistnie zmienić miejsce położenia, to przecież też by to usłyszeli!
Wtem z dołu rozległo się głośne walenie do drzwi. Z ust Gwen wydobył się niekontrolowany, stłumiony okrzyk. Spojrzała na schody prowadzące w dół. Z jednej strony nie chciała tam iść, z drugiej jednak była ciekawa, kto się dobijał… Tylko gdzie był Ronnie? Jeśli zmienił się w takiego samego potwora, co Virginia i teraz na nich polował, ukryty gdzieś w ciemnościach?
To dało Gwendoline do myślenia. Od razu chwyciła za swoją kamerę i włączyła nagrywanie.

Na dole chwilę się zawahali. Kto to był? Czy to był na pewno Robert? Co robił na zewnątrz? Jak się tam znalazł? Gwen nie była do końca przekonana, co do prawdomówności osobnika na zewnątrz. Brzmiał jak Robert, to prawda, ale… W obecnej sytuacji niczego nie mogła być pewna.
Skierowała więc kamerę na Seer, która wydawała się wierzyć słowom osoby po drugiej stronie drzwi. Wbrew temu, co sama wcześniej twierdziła, że sobie ufać mogli, jednak wszystko inne było zagrożeniem, postanowiła otworzyć drzwi. Gwen nie zamierzała protestować. Jeśli irlandka zamierzała się dać zabić, to proszę bardzo. Nie skomentowała jej słów. Pokręciła tylko głową w milczeniu i odsunęła się odrobinę na bezpieczną odległość, wstrzymując oddech, kiedy Seer sięgała do klamki. Gwen w jednej ręce trzymała kamerę, drugą odszukała nóż kuchenny wciśnięty za pasek.
 
Pan Elf jest offline