Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2017, 09:38   #74
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Tajemnicze stowarzyszenia zawsze wywoływały kpiący uśmiech na twarzy Franza. Jednak historia z kolejką sprawiła, że zrewidował swoje podejście i na ponowną wizytę u „Ordo Hermeticus Aurorae Aureae” zaopatrzył się z broń. Naładowany stary dobry rewolwer Webley Mk II Bulldog tkwił w jego kieszeni. Na nieumarłych nie okazał się najlepszy, ale Franz miał szczerą nadzieję, że ich w zakonie nie spotka. To raczej miało być na Pana Allana Bennetta i jego niezbyt urodziwą towarzyszkę.

Franz osiągnął stopień podejrzliwości, o jaki jeszcze niedawno by się nie podejrzewał i odmówił wypicia wina z ziołami. O ile samo wino nie wzbudzało jego obaw, to picie nieznanych ziół z alkoholem w siedzibie dziwacznego stowarzyszenia wydało mu się zbyt ekstrawaganckie nawet, jak na niego.

Po wstępnym obwąchiwaniu się okraszonym, a jakże, jakimś doprawdy nietuzinkowym rytuałem odprawionym nad Eleonor, wszyscy usiedli w normalny warunkach i zaczęli prowadzić normalną rozmowę. Jednak świadomość, że rozmawia nie tyle z Allanem, co z Anandą Metteyya nie pozwalała mu się rozluźnić i zapomnieć, że ma przed sobą czubka. Amanda Madej, dobrze że nie Dolores Opieniek.

- Zatem mówicie, że szukacie hrabiego Fenalika - rzekł Bennett siedząc na sofie z nogą założoną na nogę - To doprawdy ciekawe. Jeszcze kilka dni temu nie wiedziałem kim jest ten człowiek. Dzisiaj jednak wiem o wiele więcej. I stąd pytanie, jak cenna jest dla was informacja o tym człowieku? Hmmm? - mruknął i spojrzał po wszystkich zebranych.
- Butelka dobrego szampana i roczna prenumerata “The Times”? - odpowiedział pytaniem Franz nonszalancko trzymając papieros w ustach.
- A Pan to zabawny jest nawet. Bravo, bravissimo!

Milczała po słowach Franza. Wolała już nie zabierać głosu w dyskusji z Bennetem, pozostawiła to swoim przyjaciołom. Ona już się dzisiejszego dnia naodpowiadała na pytania dostatecznie.
Rita spojrzała najpierw na Franza, a potem przeniosła wzrok na Bennetta. Zmarszczyła lekko brwi.
- Panie Bennet - zaczęła chłodnym tonem, wciąż mierząc go wzrokiem - jak długo zamierza nas pan jeszcze zwodzić? To zaczyna być nużące, więc może przejdzie pan od razu do rzeczy i powie, czego od nas oczekuje?
- Ja od was? -
zdziwił się gospodarz - Ja was zwodzę? O bogowie! Przecież to wy przyszliście do mnie po prośbie, czyż nie?
Kolejne nic nie znaczące pytanie. Rita westchnęła i ze zrezygnowaniem spojrzała na Eleonor oraz Franza.
- Zgadza się Panie Bennet, ale najwyraźniej to i wy chcieliście czegoś ode mnie, tak więc może jednak zdecyduje się Pan spełnić teraz naszą prośbę, tak jak, ja bez sprzeciwów spełniłam pańską? - Lady Howard spoglądała chłodna na okultystę.
- Powiedzmy, że prosił nas o ustalenie co się stało z Fenalikiem, nasz wspólny przyjaciel. Jak Pan by wycenił wyświadczenie przyjacielskiej przysługi? Tego raczej nie mierzy się we frankach, czy funtach. Co najwyżej przysługa za przysługę. - Franz rozsiadł się wygodnie - Zatem co moglibyśmy w zamian dla Pana zrobić? Z góry jednak zastrzegam, że hekatomby z niemowląt odpadają. Ale coś lżejszego kalibru … czemu nie.

Bennet przyjrzał się swoim gościom, po czym bez słowa wstał. Podszedł do okna i przez kilka chwil wpatrywał się w mrok panujący na zewnątrz.
- Chcecie grać w otwarte karty? Zgoda - powiedział w końcu - Ja wam powiem, co wiem na temat Fenalika, a wy podzielicie się swoją wiedzą na temat artefaktu, którego ponoć był właścicielem. To chyba uczciwy układ, nieprawdaż?
- Z całym szacunkiem, ale jaką mamy pewność, że możemy panu ufać? - spytała Pauline. Nie była ekspertką od okultyzmu i mało rozumiała co się wokół działo, więc milczała do tej pory, teraz jednak uznała, iż czas najwyższy zareagować - Póki co mogę powiedzieć, że to niezwykle niebezpieczna rzecz, a polują na nią jeszcze niebezpieczniejsi ludzie. Jak rozumiem pragnie pan tej wiedzy w celach praktycznych, to jest ewentualnego samodzielnego wejścia w posiadanie posążku, tak? Wątpię by był pan gorszy od naszych przeciwników, ale fakty są takie, że pewnych rzeczy czasami lepiej nie wiedzieć. Nawet jeśli nie pragnie pan tych wiadomości w niecnych celach, to już samo ich posiadanie może sprawić, że stanie się pan celem naszych nemezis. Czy na pewno tego pan chce?
- Tak - odparł bez mrugnięcia okiem Bennet - Strach to uczucie całkowicie mi obce. Czym zatem jest ten posążek?
- Cóż… - Pauline zaczęła niepewnie - Podobno został stworzony jako wierne odzwierciedlenie diabła. Ma mieć mistyczną, bluźnierczą moc i nie dało się go zniszczyć, tak więc został podzielony na części, które potem ukryto w różnych miejscach. Szukają go ludzie, którzy sami siebie zwą Bractwem Bez Skóry. Mają w zwyczaju obdzierać ze skóry swe ofiary. Czy o czymś zapomniałam? - spojrzała po swoich przyjaciołach.

Franz dopowiedział tylko, gdzie można znaleźć części posągu i skłamał stwierdzając, że można go zniszczyć w świątyni Hagia Sophia.
- Hmm… - mruknął drapiąc się po brodzie Bennet - To doprawdy bardzo ciekawe. Muszę powiedzieć, że mnie bardzo zainteresowaliście. Tym bardziej, że fakty jakie ja znam są równie intrygujące. Ów Fenalik to szlachcic, który był dość znany w tamtym czasie w Paryżu. Ponoć prowadził mocno hulaszczy tryb życia, cieszył się powodzeniem u dam dworu, a jego liczne podboje miłosne naraziły go niechęć, czy nawet nienawiść wielu szlachetnie urodzonych. To wiem z pamiętnika niejakiej Mademoiselle De Brienne, dwórki królowej. Nie tylko wychwala Fenalika pod niebiosa, ale także wspomina o tym, że ma on jakieś magiczne zdolności. Tak, tak dobrze słyszycie. Z jej słów wynika, że chodzi o jakieś przewidywanie przyszłości. Osobiście przypuszczam, że chodzi o stawianie Tarota, ale pewności nie mam.
To jednak nie wszystko. Fenalik miał ponoć jakąś willę pod Paryżem. Niestety nie wiem, gdzie dokładnie. Z tego, co się dowiedziałem to z jakiegoś powodu dość dokładnie usunięto wszelkie świadectwa o jego życiu. Musiał się naprawdę komuś poważnie narazić.


Niczego więcej się nie dowiedzieli od Pani Amandy i Franz z ulgą opuścił gościnne progi Hermetycznego Zakonu Białego Brzasku mając nadzieję, że więcej nie spotka jego członków. Choć przekazali im tyle informacji o Sedefkar Simulacrum, że raczej się nie łudził. Jeszcze się natkną na pana Allana Obojga Płci Anandę.
Pozostawała kwestia co zrobią z otrzymaną wiedzą. Paulina chciała sprawdzić bibliotekę. Może udałoby się jej dotrzeć do pamiętników dwórki De Brienne.
Franz miał jednak inne plany. Jednak by je zrealizować musiał dostać się do telefonu. Wrócił zatem do domu Eleonor i przygotował się biorąc do ręki pióro i kartkę papieru. Nalał też sobie whisky i zapalił papierosa, usiadł wygodnie w fotelu i sięgnął po telefon.
Zamówił rozmowę z Anglią. Odczekał na połączenie. Dość długo, gdy wreszcie usłyszał znajomy głos w słuchawce:
- Tu rezydencja Lady Sary Spencer-Churchill. W czym mogę pomóc?
- Cześć James. Rzuć matkę na druty. –
rzucił niedbale. Uwielbiał droczyć się ze starym lokajem.
- Raczy Pan zaczekać. – odparł lokaj nie wychodząc z roli.
Tym razem musiał poczekać dość długo, tak że zdążył wypalić papierosa i wypić pół drinka. W końcu mógł porozmawiać z lady Sarą.
- Mamo? Jestem w Paryżu. Tak … nie mogłem wcześniej Cię powiadomić. Ależ proszę Cię jakie późno? Ja też się cieszę, że w końcu do Ciebie zadzwoniłem. Ależ nigdy o Tobie nie zapominam. Tak. Czegoś potrzebuję. Rozgryzłaś mnie. Potrzebuję dwóch kontaktów. Tak tylko dwóch. Nie, nie pieniędzy. Jestem niezależny finansowo i starczy mi kasy do końca życia, o ile nie dożyję do marca … Możesz to zaaranżować? Jak miło z Twojej strony. A jak tam Twoja demencja? Jeszcze nie masz, czy nie pamiętasz? – Franz zaśmiał się krótko do słuchawki.

- Mamo miło się rozmawia, ale ja tu pracuję. Co to za chichot? Potrzebuję dwóch kontaktów. Wiem, że masz numer do jakiejś szychy z „Le Figaro”. Druga sprawa jest poważniejsza. Potrzebuję porozmawiać z jakąś starą arystokratyczną babcią, ale taką francuską która wie kto z kim i kiedy w jej sferze. Szukam wiadomości o pewnym don Juanie z czasów rewolucji. Hrabia Fenalik mu było. Tajemnicza, a więc ciekawa sprawa. Tak potrzebuję plotek o nim. Czemu uważam, że znasz stare wścibskie baby? Intuicja. Tak, to po ojcu jestem taki arogancki. Bez wątpienia.

Franz zapisał coś na kartce i pożegnał się. Nalał sobie jeszcze whisky.
"Le Figaro" wychodziło od 1826 r. Trochę po interesującym go okresie. Tym niemniej chciał ustalić, czy nie mają jakichś wcześniejszych prasowych wycinków, no i zdobyć adresy paryskich domów aukcyjnych.
 
Tom Atos jest offline