Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2017, 20:06   #269
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Okoliczności przyrody, chociaż przyjemne, nie przybliżały kompanów do powrotu do Sigil. Zapanowała więc wśród nich rzadko spotykana zgoda, co do dalszych działań - należało odnaleźć jakąś lokalną cywilizację. Niestety, jak to często bywa, powiedzieć jest łatwiej niż zrobić.
Po pierwsze nikt z całej grupy nie był zapalonym leśnikiem. Garion i Brent czuli się w swoim żywiole będąc w bibliotece, nie w lesie. Dotian umiał rozbić obozowisko i maszerować przez całe dnie, ale nie czyniło to z niego przewodnika. Zakładanie, że Aedd’aine umiała poruszać się w głuszy było zaś zwykłym, rasistowskim stereotypem… w którym przypadkiem było trochę prawdy. A czarodziej, tak się składało, w bibliotekach czytał też o tej całej dziwnej, niepojętej przyrodzie. Dzięki temu przynajmniej gromadka nie kręciła się w kółko. Na planie materialnym pewnie prędzej czy później natknęliby się na przecinkę, gościniec, albo chociaż zobaczyliby dym ognisk lub palenisk. Na lustrzanym planie spotykały ich krzaki, drzewa, łąki, kwiatki i zwierzyna. Niewykluczone, że niektóre z napotykanych zwierząt potrafiły mówić (nie takie dziwa spotykało się w Ostępach Fey), ale nikt nie narażał się na śmieszność odpytując wiewiórki i zające.
Nawet, kiedy wydawało się już, że Tymora w końcu postanowiła się uśmiechnąć, coś było z tym uśmiechem nie tak. Czwórka poszukiwaczy przygód po dniu wędrówki i nocy spędzonej na miękkim mchu trafiła do jakiejś wioski. Która była niemal doszczętnie spalona.


1

Śmiała się Beshaba, a nie bogini szczęścia. Po krótkim zorientowaniu się w sytuacji, wyszło na jaw, że zniszczenia nie były świeże. Dotknięte pożogą domostwa zdążyła zarosnąć trawa, a szczątki mieszkańców dawno musiały zostać zjedzone przez miejscowe zwierzęta - co innego ze szczątkami najeźdźców. Wielka jak knur czaszka straszyła pustymi oczodołami w samym środku sioła. Fomorianie musieli się zapędzić w to miejsce w trakcie swych łupieżczych wypraw.


Tułaczka po lesie zajęła jeszcze pół dnia, nim wreszcie udało się krwawnikom złapać jakiś konkretny trop. Naturalne podwyższenie terenu tworzyło punkt widokowy, z którego można było objąć wzrokiem całą okolicę. W oddali, przyklejone do górskiego zbocza, majaczyły budowle. Skrzyły się w południowym słońcu jak gwiazdy i Estel nie miała żadnej wątpliwości, że wznieśli je jej pobratymcy.


2

Z takiej odległości trudno było właściwie ocenić rozmiar twierdzy (a może pałacu?), szczególnie że aż raziła oczy, lecz musiało to być eladrińskie miasto. Może nawet Astrezalian, o którym mówiła Brent. Tak czy inaczej było to jedyne siedlisko cywilizacji, na jakie kompani natknęli się w Krainie Wróżek (miasto fomorian z definicji nie było cywilizowane) i tym samym naturalny cel dalszej wędrówki.


Od chwili opuszczenia tuneli feymroku minęły aż trzy dni, nim poszukiwacze przygód wreszcie napotkali kogoś na swej drodze. Byli już niedaleko srebrzystego miasta, gdy wyszedł im na przeciw kilkuosobowy patrol rycerzy, pod wodzą blondwłosej eladrinki. Bez wątpienia było to milsze spotkanie, niż z pokracznymi tytanami, choć uzbrojeni fey wcale nie witali nieznajomych z otwartymi ramionami. Broń mieli w gotowości i zachowywali ostrożny dystans.


3

- Kim jesteście i czego szukacie w domenie Lady Shandrii? - wojowniczka skierowała swe pytanie do Aedd'aine, naturalnie zakładając, że eladrinka jest liderem swej małej grupki. No bo niby kto inny?



________________________
1 - wieś w Karelii
2 - autora grafiki nie znam, chętnie poznam
3 - grafika z podręcznika Player's Handbook 4ed
 

Ostatnio edytowane przez Zapatashura : 29-04-2017 o 23:49.
Zapatashura jest offline