Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2017, 13:36   #49
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Dom uciech dostarczał różnego rodzaju rozrywek. Jednak wszystko co dobre szybko się kończy. Choć czekającym czas się dłużył, to dla Aulusa Herminiusa Rosy i Marcusa Aquili Aratusa pędził niczym rączy koń.

Gdy obaj Rzymianie nadwyrężali swe lędźwia Ella miała okazję porozmawiać z dziewczynką, która szybciutko i z wprawą zszyła jej szaty. Niestety niewolnica Tytusa Vasco niewiele się dowiedziała. Aya była faktycznie młodszą siostrą Talii, jednak obie trafiły tu przed trzema miesiącami i nie wiedziały nic o Elenie.

Dzień zbliżał się ku końcowi, a Crastinus miał wrażenie, że tylko marnują czas. Chciał już wrócić do domu. Gdy wreszcie wszyscy zebrali się ponownie Rosa wyglądał na cokolwiek wyczerpanego i nalegał, by się nie rozdzielali i po kolei odprowadzili do domów. Jego upór w tym względzie, był cokolwiek zastanawiający.

Cóż Rzym nie należał do najbezpieczniejszych miejsc po zmroku i jeśli nie dysponowało się obstawą dwóch rosłych Nubijczyków lepiej było nie zażywać wieczornych przechadzek.

Najpierw zatem skierowali się ku najdalszemu Awentynowi do domostwa Tytusa Vasco.

Rzymski zmierzch poświęcony był rozmyślaniom o odniesionych zwycięstwach i przyszłych przyjemnościach. Nieważne, że zwycięstwa były może trywialne i krótkotrwałe, albo że przyjemności mogą nie przynieść zadowolenia. O tej godzinie Rzym dobrze się czuł ze sobą. Posągi bogów i herosów poczerniały od korozji i zatraciły rysy przez brak opieki. W tym świetle wydawały się dopiero co wyrzeźbione, ich kruszejące brzegi gładkie, a pęknięcia były niewidoczne. Przyszłość miasta była niepewna, niemożliwa do przewidzenia jak gorączkowy skok w ciemność. O tej godzinie ciemność już się czaiła, ale jeszcze nie zapadła i Rzym mógł sobie spokojnie wyobrażać, że przyniesie ona wyłącznie słodkie sny, koszmary rozdając innym.

Na szczytach siedmiu wzgórz Rzymu dzień trwał najdłużej. Zbocze Awentynu wciąż było bardziej oświetlone ginącym blaskiem zmierzchu niż wąskie, pogrążone w cieniu ulice u jego stóp. Nad szczytem, na tle najgłębszego błękitu, błyszczały już blado pierwsze gwiazdy.

Im bliżej był domu Tytus Vasco odczuwał coraz większy niepokój, który udzielił się także Elli.

Nie bezpodstawnie.

Drzwi domu Tytusa Vasco były szeroko otwarte. Na framudze ktoś odcisnął ciemny, połyskliwy ślad dłoni. Nie musieli go dotykać, by wiedzieć – nawet w rozmywającym barwy półmroku, że to krew. W domu panowała cisza. Nie płonęła żadna lampa ani świeca. Jedynym oświetleniem były resztki wieczornego blasku w ogrodzie, upiorny kwadrat niebieskiego światła sączący się między kolumnami przez otwarte drzwi. Posadzka majaczyła niewyraźnie niczym dno basenu, ale tuż u stóp dostrzegli wyraźnie plamy krwi – duże krople, niektóre całe i regularne, inne rozmazane czyimiś butami. Krople układały się w szlak prowadzący do pokoju Mirufy Azjatki kucharki Tytusa. Na samym środku ściany widniała wielka plama, czarna na tle bieli tynku, cienkimi nitkami sięgająca we wszystkie strony, u dołu przechodząca w szeroką, rozmazaną linię do samej podłogi. Obok niej widniały napisane krwią słowa. Litery były małe i niekształtne; w mroku nie mogli odcyfrować ich znaczenia.
Cisza była idealna. Zalegająca w kątach ciemność zdawała się nabrzmiewać i rozlewać się na środek pokoju. Ogród był szary w księżycowej poświacie. Zapadła czarna noc.

Ella odeszła od ściany, usiłując sobie przypomnieć, gdzie może znaleźć lampę i krzesiwo. W tej samej chwili Tytus potknął się o coś leżącego na podłodze, coś sporego, miękkiego i nieruchomego. Cofnął się o krok i pośliznął na kałuży krwi. Kształt pod jego stopami ginął w ciemności. Choć był zmaltretowany nie do poznania, wiedział od razu, co to jest.

U drzwi zamigotało światełko. Odskoczyli w tył. Aratus szybkim, równym krokiem ruszyłem ku drzwiom na spotkanie światła wyłaniającego się z korytarza. Zręcznie ominął niosącą je osobę, zaszedł od tyłu i złapał ramieniem za szyję.

Wrzasnęła i ugryzła go w przedramię. Marcus Aquila usiłował się uwolnić, ale jej zęby mocno zacisnęły się na jego skórze.
– Mirufo, puść! – krzyknął Tytus.

Wyrwała się i odwróciła błyskawicznie, opierając się plecami o ścianę. Uniosła dłoń, by zetrzeć z ust smak krwi. Przez cały czas jakoś udało się jej utrzymać lampę i nie uronić nawet kropli oliwy. W jej oczach malowało się szaleństwo. W świetle lampy dostrzegli sińce na jej twarzy i gardle. Brzeg jej sukni był poszarpany.
– Mirufo, czy jesteś ranna? Krwawisz? – spytała Ella doskakując do kobiety.
Kucharka zamknęła oczy i nabrała powietrza.
– Tylko trochę mnie boli – powiedziała.

Uniosła lampę wyżej i zajrzała do pokoju, po czym zrobiła tak przerażoną minę, że pomyśleli, iż widzi jakieś nowe niebezpieczeństwo. Podążywszy za jej wzrokiem ku podłodze, zobaczyli jednak tylko martwe, zalane krwią ciało Zorby, greckiego niewolnika Tytusa.

Ella chciała przytulić Mirufę, ale nie dała się. Odsunęła się, cała drżąca, i pospiesznie obeszła pokoje, zapalając wszystkie możliwe lampy i świece. Kiedy cały dom rozjarzył się ich światłem, a Mirufa upewniła się, że nigdzie nie czają się intruzi, zamknęła drzwi na zasuwę i ponownie obeszła dom, zamykając wszystkie okiennice. W migotliwym świetle widać było, że piękny dom Tytusa obrócono w ruinę: powywracane meble, pozrywane ze ścian kilimy, połamane i pogruchotane przedmioty.

Crastinus spuścił wzrok i przyjrzał się krwawemu szlakowi na podłodze od zwłok Zorby do napisu na ścianie. Podszedł bliżej. Litery były nierówne, wiele z nich krzywo napisano, ale ortograficznie napis był prawidłowy. Najwyraźniej wykonał go ktoś nienawykły do pisania, może nawet kompletny analfabeta, odtwarzający symbole według wzoru. Treść napisu kłuła go w oczy:

MILCZ ALBO GIŃ.
POZWÓL DZIAŁAĆ RZYMSKIEJ SPRAWIEDLIWOŚCI WEDŁUG JEJ WOLI.
 
Tom Atos jest offline