Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2017, 23:29   #98
Czarna
 
Czarna's Avatar
 
Reputacja: 1 Czarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputację
Początkowa radość z przywrócenia łączności i wymiany zdań między marynarzem a policjantem szybko wzięła w łeb, ledwo Brown 0 zaczęła rozmowę z autobusem. Nie trwała ona długo i po zamknięciu kanału komunikacyjnego, pojawiło się zmęczenie. Na podglądzie widziała portret Black 1 przekreślony wymownym napisem KIA, pozostała część “czarnych” otrzymała zadanie i spieszyli je wykonać, tak samo jak ona swego czasu w kanałach. Im wszystkim zależało na pośpiechu, zwłaszcza z perspektywą ataku artylerii i pojawienia się stada dosłownie lada moment. Tym większe było jej zdziwienie, kiedy odczytała wiadomość od Black 8. Szybko przełączyła kanał na prywatny, zbierając się z dachu na dół.
- Zoe jedź ze swoimi, masz zadanie za które Centrala cię rozliczy. Jakoś sobie poradzimy, nie ryzykuj. Złapiemy się po drodze, Johan i Elenio uzupełniają rakiety w dronie, Karl poszedł do stróżówki żeby nawiązać kontakt. Przywróciliśmy łączność, może uda się wezwać posiłki… albo cokolwiek innego - gadała szybko i szybko pokonywała kolejne schody.

Odpowiedź od Nash przyszła po niecałej minucie. Ciąg liter zamiast przekazu głosowego.
“2PW, zapas ammo i granatów. Miotacz ognia. Lekarz i prochy. Środek transportu. Mają wszystko czego im potrzeba aby wykonać zadanie. Nie im potrzeba wsparcia. Poza tym daj spokój. Jeszcze kwadrans słuchania tego ssania, a chuj mnie strzeli. Zero ma szansę pokazać że umie coś ponad pierdolenie głupot” - nastąpiła krótka przerwa, po której pojawiły się następne linijki - “Powinęłam parę gratów na wszelki wypadek. Pospieszcie się, niech chłopaki ogarną furę. Trzeba nam szybkiego środka transportu. Najlepiej żeby nie bał się terenu i pomieścił wszystkich. Nie rozłaźcie się, otwórzcie bunkier i wynośmy się stąd. Idę od strony CH, powiedz Karlowi żeby mnie nie odjebał przez przypadek. I niech znajdzie ładowarkę do smartfona. Bez odbioru.”

Brown 0 pokiwała głową na zgodę, chociaż druga kobieta nie mogłą tego zobaczyć. Szybko przeleciała ustawienia Obroży, wybierając komunikatory Hollyarda, Mahlera i Patino. Podczepiła je pod zbiorczą grupę o nazwie “nBrown” i uruchomiła łącze, nadając do pozostałych z wyraźnym niepokojem.
- Karl jak skończysz z przekazem może spróbujemy z tą piwnicą? Niech wezmą doktora do siebie, tutaj nie jest bezpiecznie, a on nawet nie umie obsługiwać broni. Elenio, Johan wy poszukajcie samochodu i postawcie go na nogi. Nie wydaje mi się aby Black na nas czekali, dostali swój przydział na nowy Checkpoint i ruszają do niego - zeskoczyła z ostatniego stopnia, biegnąc do stróżówki - Oprócz Asbiel...powiedziała że przyda się nam wsparcie. Idzie od strony dżungli, prosiła żeby zorganizować ładowarkę do smartfona. Może… nie wiem. Musimy się pospieszyć. Za niecałą godzinę na ten teren spadnie atak artyleryjski, do tego zbliża się ogromne stado. Nie wiadomo co nadejdzie pierwsze… ale nie sprawdzajmy tego, dobrze?

Brown 0 nie widziała jak zareagowali na wieści Johan i Mahler bo zostali na dole na zewnątrz ale za to dość dobrze widziała Karla. W końcu razem wrócili do sterówki gdzie czekał już dr. Jensen. Jak oboje tam weszli postrzelana walizka leżała otwarta, naukowiec miał otwarty sprzęt z wyświetlaczem holo na którym pojawiały się jakieś wykresy, tabele i dane a on sam wpatrywał się intensywnie w dziwny, skałowaty przedmiot wielkości głowy psa.

- Nawała artyleryjska. Za godzinę. No nieźle. To pewnie “fala” idzie. - policjant potarł skroń przyjmując do wiadomości informacje przekazane przez brunetkę. - I jeszcze trzeba zdążyć na ten twój Checkpoint przed tą nawałą. - spojrzał na idącą obok kobietę. Usiadł na krześle za konsolą sterowniczą. - Chłopaki, ogarnijcie tą pandę. Zobaczcie co się da zrobić. To ta sama co nas mijała rano. - gliniarz doprecyzował wytyczne dla pozostałych dwóch mundurowych i usłyszał krótkie potwierdzenia.

- Jasne, zobaczymy co z tą piwnicą. Ale jak będzie czas dobra? - powiedział zwracając się do Vinogradovej i zaczynając uruchamiać sprzęt dzięki któremu powinno się chyba dać nawiązać łączność ze światem zewnętrznym.

- Trzeba znaleźć doktorowi bezpieczne schronienie - Maya usiadła przy wolnym komputerze, uruchamiając przy okazji panel hakerski. Jeśli szczęście się do niej uśmiechnie, może znajdzie coś co pozwoli otworzyć puszkę na dole szybko i bezproblemowo - Z nami nie będzie bezpieczny, idziemy tam gdzie gorąco. - podłączyła się do systemu, wzięła głęboki wdech i zaczęła zabawę. Momentalnie odszedł cały strach, pozostawiając skupienie na twarzy i dziesiątki linijek szybko przelatujących po ekranie panelu. Ten od komputera zafalował, zaśnieżył. Zrobił się niebieski, potem zgasł, a następnie wyświetlił ciąg białych liter i cyfr. Dziewczyna mówiła, nie odrywając oczu od komputera, a jej ręce żyły własnym życiem.
- Skoro teren zostanie zrównany z ziemią, albo zalany przez potwory, wypada znaleźć schronienie odpowiednio zabezpieczone. To w piwnicy wydaje się odpowiednie. Mają tam dużo miejsca, jeszcze jedna osoba w środku ich nie zbawi. Przy nas doktor może zginąć, tak nie będzie mu nic groziło, przynajmniej chwilowo. Tam coś siedzi, Hektor wspominał dużą gnidę - tym się trzeba zająć. Przeprowadzić bezpiecznie pod wrota - wzruszyła ramionami, a na jej twarzy zagościł tryumfalny uśmiech. Sieć posiadała standardowe zabezpieczenia, które obeszłoby nawet dziecko. Wystarczyło pół minuty i już siedziała w profilu administratora, przegrzebując hasła, grafiki, rozliczenia, korespondencje i kody dostępu. Kiwała się na krześle jak owładnięta chorobą sierocą.
- Pójdziemy i poprosimy aby otworzyli. Jeżeli tego nie zrobią… ustawianie jako hasła administratora “misiaczek4576” jest dość dziecinne. Bardziej dziecinne jest tylko podpinanie wszystkiego pod jeden profil. - pokręciła z żywą naganą głową - mam nawet hasła bankowe. - oderwała wzrok od monitora i posłała policjantowi szeroki uśmiech. - I kombinację do wrót na dole.

- Tak to by było rozsądne. - zgodził się siedzący na krześle obok gliniarz patrząc skupionym wzrokiem bardziej na przełączniki i wskaźniki a tylko przelotnie zerkając na siedzącą obok kobietę. Za to bardzo ciekawie zerkał na nią doktor.

- Umiesz liczyć? Znaczy takie rzeczy, kody, hasła i takie podobne rzeczy? - zapytał z wyraźnym zaciekawieniem starszy naukowiec patrząc jak kobieta w Obroży płynnie przeszukuje zasoby komputera wyłuskując kolejne wzory, dane i prawidłowości.

- Ha! Mamy go! - w uszach zabrzmiał wesoły głos Johana. - Zaraz go sprawdzę wygląda w porządku. - dodał z wyraźnym zniecierpliwieniem marynarz z floty.

- O rany. Ale go dorwały. To chyba ten co go rano wieźli. Mało z niego zostało. - głos Elenio dla odmiany wydawał się bardzo wymownie ilustrujący jakąś niechęć do tego co pewnie widział właśnie przed sobą.

- Wywali się. Zobacz radio, chyba działa. - marine wydawał się nadal podekscytowany i wydawał się spieszyć.

- No dobra. Hej, a wiecie, że Latynosi są najlepszymi DJ-ami? Patrzcie na to. - Latynosowi wróciła zwyczajowa werwa i na słuch brzmiało jakby majstrował coś faktycznie przy radio próbując wywołać coś czy kogoś po drugiej stronie. Pierwsze próby spełzły jednak na niczym.

- Dawaj, dawaj mały zobaczymy kto się pierwszy dodzwoni. - Karl prychnął z lekkim rozbawieniem dalej walcząc z oporną klawiaturą swojej konsoli.

- Ciekawe w czym Latynosi nie są najlepsi - Maya parsknęła w monitor słysząc następny tekst Elenio zachwalający najlepszą nację na świecie. Odwróciła się do doktora i pokiwała na znak potwierdzenia - Coś tam kojarzę i umiem. Pracowałam jako analityk rządowy przy dekryptażu. Potrzebuje pan czegoś?

- No sam dokładnie nie wiem.
- zaczął niepewnie naukowiec ale widać było, że nad czymś intensywnie myśli. Przerwał na chwilę gdy usłyszał wesołe prychnięcie policjanta na kontr uwagę Vinogradovej o Latynosach. Dalej jednak walczył ze swoją konsolą. - Ale chodzi o to. - astroarcheolog wskazał mniej więcej na skałę w walizce i wykresy jakie wyświetlały się na jego holo. - Pod względem lingwistycznym przeanalizowaliśmy chyba wszystkie języki jakimi włada czy kiedykolwiek władała ludzkość. Nawet te wymyślone. - rozłożył obydwa ramiona w geście bezradności i ciążącego mu brzemienia niewiedzy. - Nie mamy spójnych wniosków. - przyznał zmartwionym głosem. - Zależy jakie podstawi się dane czy język to coś wychodzi albo nie. Wszystko się rozmywa. Nie możemy znaleźć czegoś charakterystycznego. - westchnął ciężko spoglądając równie ciężko na mało interesująco wyglądający kawałek skały. - Ale może ty spróbujesz? Analiza matematyczna została przeprowadzona ale przyznam, że stanowiła dość marginalne pole naszych badań. Może więc ty znalazłabyś jakiś klucz albo chociaż prawidłowość która by chociaż wskazała na jakiś trop w tym chaosie przypadkowości. - spojrzał pytająco na Vinogradovą wskazując dłonią na skałę i wyświetlane holo.

Brown 0 speszyła się, wyłamała nerwowo palce i próbowała się uśmiechnąć, ale wyszło mało naturalnie.
- Skoro z problemem nie poradził sobie ktoś, kto posiada nieporównywalnie większą wiedzę w danym zakresie od mojej… sądzi pan że coś to da? - spytała, a powątpiewanie w minie i głosie było aż nadto wyraźnie. Mimo tego przykmnęła oczy i wstała z krzesła - Skoro to dla pana takie ważne, spróbuję. Może uda się wyłapać schemat. Języki są jak matematyka. Ciągi symboli odpowiadających liczbom. Spróbujmy - wysiliła się na optymizm, pokazując na walizkę i skamielinę.

- No to proszę weź zerknij na to. - naukowiec wstał i zrobił miejsce dla Vinogradovej przed swoimi skarbami. Teraz gdy siadła mogła z bliska obejrzeć tą dziwną skałę. Wyglądała jak mniej więcej owalna i regularna bryła co trochę rzucało się w oczy. Barwą czy fakturą już niezbyt, gdyby wrzucić ją w jakieś rumowisko pewnie niezbyt rzucałaby się w oczy. Za to już bardziej rowki i pęknięcia na jej powierzchni.Te rzucały się w oczy i od razu przywodziły na myśl dawne pisma klinowe czy podobne. Ale. Ale też mogły być zwykłymi choć mało typowymi pęknięciami i deformacjami które akurat się układały w takie rowki. Nie były one tak czytelne i regularne jak ludzkie pismo tylko właśnie taka wzrokowa mozaika. Jednym słowem ktoś by się uparł widzieć w tym pismo pewnie by zobaczył a chciałby zobaczyć nietypowe ale jednak dzieło natury to też by pewnie mógł udowadniać swoje racje.

Dla Mayi bardziej znajomy świat rozciągał się na hologramie. Tam od razu rozpoznała próby podstawiania wszelakich znaków i liter bo to było dość podstawowym krokiem we wszelkich szyfrowanych przekazach i ich deszyfrowaniu. Widziała jak w holo wyświetla się dokładny skan zbadanego artefaktu. Wszelkie możliwe ujęcia, obrót bryły w 3d, zmierzone długości, i kształty poszczególnych wgłębień, przy każdym zestaw propozycji znaków i symboli znanych z ludzkiego pisma. Nie było nawet wiadomo czy poszczególne rowki i kreski traktować jak jakieś pojedyncze litery czy całe słowa albo i zdania. Nawet pobieżne przejrzenie tych danych pozwalało się zorientować, że chyba wszystkie te możliwości były brane pod uwagę.

Jedno natomiast było niezmienne czy w jakimkolwiek języku czy przekazie informacji o ile był odpowiednio długi. Musiała się pojawić jakaś regularność i powtarzalność. Tę można było wyłapać nawet jeśli sam tekst jeszcze nie był zrozumiały. Znalezienie takiego wzoru z chaosu danych pozwalało odcedzić chaos kosmosu od zapisanej informacji.

- Hej Karl, tu jest ładowarka. - słuchawki rozbrzmiały głosem Elenio.

- No to zarąbiście. Ale ja zaraz skończę a jak skończę pierwszy to wygrywam. - Karl uśmiechnął się pod nosem słysząc uwagę Latynosa.

- Ja też zaraz skończę. Nie jest źle, będzie nasz samochodzik zaraz brykał. - do głosów dołączył trzeci, należący do Johana.

Maya ich nie słyszała, skupiona na skale. Klęczała nad nią, przeglądając dziesiątki danych i szukając klucza. Był tam, musiał być... a i tak czekali na Zoe, więc jeszcze parę minut mogła temu poświęcić.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Everyone will come to my funeral,
To make sure that I stay dead.
Czarna jest offline