Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2017, 01:04   #264
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Do wnętrza budynku można było wejść bez żadnego problemu. Petenci, gońcy i urzędnicy Steinhagera robili to bez przerwy, więc Wolfgang po prostu wmieszał się w ten tłumek i spokojnie wkroczył za bramę. Znalazł się na dziedzińcu, na którego środku zamontowano zmyślną fontannę z wodą wytryskującą z wyrzeźbionych z białego kamienia rybek. Wkoło dziedzińca znajdowało się wiele drzwi, mniej lub bardziej uczęszczanych. Te najbliżej bramy należały do stróżówki, w której drzemał odźwierny. Dalej były dwie poczekalnie, każda z osobnym wejściem i biura. Czarodziej przeszedł się po budynku, zauważając zbytek i bogactwo, ale nigdzie nie dostrzegł żadnej podobizny na ścianie. Informacje odnośnie wyglądu Steinhagera trzeba było zdobyć gdzie indziej.


Przeprawa przez rzekę, promem kosztowała Bernhardta siedem pensów. Podróż na drugi brzeg spędził w towarzystwie raczej niezbyt pachnącym i pozbawionym dobrych manier. Od razu widać było czemu Jama zawdzięcza swoją nazwę. Tylko front rzeki wyglądał w miarę dobrze - znajdował się tu rząd magazynów. Za nimi stało mrowie rozpadających się ruder, połamanych płotów, zarośniętych podwórek i zagnojonych ulic. Ludzie tu mieszkający należeli do najpodlejszego gatunku, dlatego Bern nie wahał się wydać pieniędzy, aby szybko uzyskać informacje o miejscu pobytu szaleńca i jeszcze szybciej wrócić na brzeg, z którego przybył.

Gdy stanął przed jakimś rozlatującym się barakiem, którego odnalezienie kosztowało go całą złotą koronę, nie mógł uwierzyć, że ktoś może w nim mieszkać. W ruinie panowała cisza, przerywana tylko donośnym miauczeniem jakiegoś kocura. Zingger odsłonił z obrzydzeniem zasłaniającą wejście, oblepioną brudem kotarę i rozejrzał się po wnętrzu. Mimo półmroku od razu dostrzegł leżącego trupa mężczyzny w potarganych, zniszczonych szatach i z długimi włosami unurzanymi w kałuży krwi z rozciętego gardła.


W tym samym czasie pozostali zmierzali do namiotów zajmowanych przez Sąd Festiwalowy. Niestety radny Richter był zajęty. Siedząca w antyszambrze głównego namiotu asystentka sędziego, bez względu na pilność sprawy oznajmiła, że Richter dostępny będzie za co najmniej kwadrans. Ze środka dobiegały wykrzykiwania dwóch mężczyzn, którzy nawzajem oskarżali się o wywołanie bójki.


Lothar chwilę wolnego czasu wykorzystał dowiadując się o świątynie Vereny. Wedle uzyskanych informacji znajdowała się ona między ratuszem a Świątynią Sigmara. Posiadała bogatą bibliotekę, w której przechowywano między innymi kroniki miejskie. Przełożoną świątyni była niejaka Gretta Harbockel, która mogła poszczycić się niemal taką samą wiedzą, jak powierzone jej pieczy annały.


Po wyznaczonym czasie bohaterowie znów udali się do namiotów Sądu. Sprawa bójki się zakończyła i radny Richter, jak poinformowała asystentka oczekiwał awanturników.
- Tak mi przykro, że zmarnowaliście swój czas - oznajmił w momencie, w którym weszli do namiotu. Brzmiało to bardzo autentycznie i szczerze. - Nasza zielona zguba szybko się odnalazła. Niestety martwa. Niedługo po tym jak sami udaliście się na poszukiwania, goblina zmiażdżyła skrzynia w magazynie na Ostendamm...
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 03-05-2017 o 13:15.
xeper jest offline