Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2017, 18:29   #96
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Grecja, Stymfalia, brzeg jeziora stymfalijskiego, 1 lutego 2017 roku, 17.11 czasu lokalnego
W biurze nie zabawali długo. Kalipso miała bardzo napięty terminarz i jej skrzynka pocztowa na służbowym telefonie zdążyła się przez te kilka godzin zapchać. Zresztą jej ochroniarz też wymownie spoglądała na swój zegarek.
[media]http://www.indiewire.com/wp-content/uploads/2016/11/sicario.jpg[/media]
Ukrywająca swoją tożsamość pod kryptonimem Nuke kobieta nie odzywała się praktycznie w ogóle, będąc zawsze w odległości maksymalnie kilku kroków od swojej szefowej.

- Dziękuję ponownie za pomoc - Edgar ujął dłoń Kalipso kiedy się żegnali i uścisnął. - Prześlę pani wszystkie nasze wnioski i opracowania. Liczę na owocną współpracę.
Kilkanaście minut później nadzorca Światła na Europę wsiadła do samochodu, który zawiózł ją na lot do Niemiec. Profesor i Theo zostali sami na ganku.
- Pora brać się do pracy - podsumował starszy mężczyzna. - Zorganizuję ekipę, a w te kilka dni w międzyczasie wykorzystamy na sprawdzenie tych piramid.

Węgry, Budapeszt, 18 stycznia 2017 roku, 21.12 czasu lokalnego
William pochwycił ją za dłoń zatrzymując w miejscu. Patrzył na nią z wielką czułością. Na jej słowa przymknął oczy i głęboko odetchnął.
- Ty jesteś jeszcze wspanialsza - odparł w końcu gdy podniósł powieki.
Po tych słowach poprowadził ją do salonu gdzie usiedli na kanapie. Różne myśli mogły Erice teraz przyjść do głowy, ale on chciałby po prostu usiedli razem, blisko siebie. Nadal trzymał ją za rękę, jakby bał się, że jak ją puści, to kobieta okaże się tylko majakiem jego umysłu.
Siedzieli przez chwilę w milczeniu patrząc się na siebie.

W końcu mężczyzna po raz kolejny głęboko odetchnął i zaczął:
- Bardzo chciałbym ci podziękować za wczoraj i dzisiaj. Dawno tak miło czasu nie spędzałem. I masz świetnego dzieciaka - uśmiechnął się. - I… - zaciął się na chwilę. Przełknął jednak ślinę i kontynuował. - Byłoby świetnie móc częściej spędzać czas razem. Jednak do tego… do stworzenia… - po raz kolejny się zaciął. Bardzo się stresował. - Do stworzenia związku potrzebna jest szczerość. I chciałbym zacząć od siebie.
Ręce mu się trzęsły, kiedy ją puścił i sięgnął ku swojej koszuli. Rozpiął ją prawie wyrywając guziki. Następnie podciągnął koszulkę do brody, odsłaniając nagą klatę.
- Jestem Obdarzonym.
Erika zobaczyła trójkątny, fioletowy kryształ o wyraźnie jasnym odcieniu.

Argentyna, Buenos Aires, 4 lutego 2017 roku, 19.10 czasu lokalnego
Dwie sypialnie, salon z aneksem kuchennym i niewielki taras. Mieszkanie było umeblowane i posiadało pełne AGD i RTV. Beckett z miejsca się na nie zdecydowała. Jedynym minusem było 11 piętro. Poza tym osiedle było ogrodzone i na zadbanym terenie posiadało kort tenisowy oraz basen. Trzeba było przyznać, że jej aplikacja była bardzo skuteczna. W międzyczasie David odpisał na jej wiadomość krótkie, ale zwięzłe "OK".
Cena za wynajem była co prawda wysoka, ale Isa, podpisując umowę najmu, tłumaczyła to Jack jak również i sobie tym, że w sumie to i tak nie ma na co wydawać pieniędzy, bo wszystko czego jej potrzeba już ma. Agent nieruchomości zgodził się by jeszcze tego samego dnia Beckett wprowadziła się, więc po odebraniu kluczy obie panie wyszły z mieszkania i wsiadły razem do taksówki.
- Ale jestem szczęśliwa, że tak szybko udało się to załatwić! - stwierdziła z ulgą blondynka.

Taksówką dojechały pod mieszkanie Lovana. Beckett bardzo entuzjastycznie podziękowała Dove za pomoc i poświęcony jej czas. Obiecała, że w rewanżu zabierze ją na obiad, jak tylko dowie się, w której knajpie warto się pojawić. Jack po pożegnaniu zostawiła Isobel, która jechała do hotelu po swoje rzeczy i weszła do budynku.
Przekręciła klucz w zamku, nacisnęła klamkę i od samego progu mieszkania przywitał ją przyjemny zapach czegoś pichconego w kuchni oraz radosny pisk, który nabierał na sile, aż na korytarz wpadła stęskniona spanielka wskakując na swoją panią, chcąc na raz dać jej wszystkie buziaki.

- Jack? - odezwał się David z głębi mieszkania, by zaraz w ślad za suczką pojawić się przy drzwiach wyjściowych. - I co w końcu chodzi z tą blondyną? - zapytał wycierając ręce w ścierkę.

Polska, Trzciany, 14 lutego 2017 roku, 9.16 czasu lokalnego
- Fox, wstawaj - mruknął dresiarz zaglądając do pokoju, gdzie spał Lisicki. W willi szefa byli nad ranem. Maciek zakwaterował się w domku gościnnym, gdzie były cztery dwójki dla gości i zajmował jedno z nich.
Pozostałe również były okupowane, przez pozostałych ludzi Drwala. Widać coś grubszego się szykowało, skoro cała wierszółka jego bandy była na miejscu.
Na śniadanie dostał michę jajecznicy z skwarkami i do godziny jedenastej miał spokój. Później zebrali się w salonie i czekali na szefa, który pojawił się kilka minut później.
Prawą rękę miał zabandażowaną i nienaturalnie podkurczoną. Widząc kierowane na nią spojrzenia podniósł ją na wysokość twarzy i powiedział:
- Ból ma związek tylko z wolą i rodzi się, gdy coś hamuje, utrudnia, krzyżuje realizację jej zamierzeń: niezbędne jest jednak, by temu hamowaniu woli towarzyszyło poznanie. Dlatego nie przejmujcie się swoimi ranami, ale wyciągajcie z nich wnioski. Ale nie o tym teraz… - rozsiadł się w swoim fotelu. - Wszystko co doskonałe, dojrzewa powoli. Nasz czas nadszedł właśnie teraz. Zbierzecie swoje ekipy i ruszycie pod podane adresy. Przejmujemy kontrolę nad stolicą - rozdał każdemu z siedzących kopertę. - Bez litości, ale też bez sadyzmu. Nie niszczmy tego co już nasze.
Lisicki otworzył swoją kopertę i przeczytał. Adres wskazywał na Pruszków.

Grecja, Ateny, 25 luty 2017 roku, 21.59 czasu lokalnego
Barman postawił przed nimi kolejne dwa piwa. Mężczyźni podnieśli je, stuknęli się i wypili.
Minął prawie cały miesiąc od kiedy przy pomocy Światła odnaleźli kolejny fragment układanki w jaką składały się ich odkrycia. Za każdym razem pojawiało się jednak więcej pytań niż odpowiedzi.
Podczas tych czterech tygodni profesor wraz ze swoimi studentami bardzo dokładnie przebadał płaskorzeźbę. Potwierdził w ten sposób swoje pierwsze przypuszczenia, że ta kamienna płyta została umieszczona pod warstwami mułu i wody raptem piętnaście lat wcześniej. Kamień pochodził z okolicznych kopalni kruszcu, jednak nie sposób było dowiedzieć się z której.
Theo natomiast miał jeden tydzień wyjęty na rejestrację przez Światło. Na szczęście agent Venom był bardzo zaradny i całość poszła w miarę sprawnie. Opisano moce Obdarzonego z jasnozłotym kryształem, oraz wyrobiono mu paszport. Jako narodowość podano Grecję, natomiast nazwisko otrzymał po profesorze. W ten dziwny sposób stali się w pewnym sensie spokrewnieni.
Przejazd po greckich piramidach był natomiast zupełnie bezowocny. Przejrzeli dobrą setkę z nich, lecz wszystkie były zupełnie splądrowane. Nawet przemiany Theo i użycie jego mocy by cofnąć czas nic nie dawało. Ślepa uliczka.
- Czyli pozostaje nam Ameryka Południowa - westchnął Edgar. - Co sądzisz o Świetle? Może powinniśmy im powiedzieć więcej? - zapytał.

Kambodża, prowincja Siem Reab, Angkor Wat, 27 lutego 2017 roku, 23.02 czasu lokalnego
- Już myślałam, że skrewiłeś - mruknęła Azza podnosząc prawą dłoń ku swojej twarzy. Nadal miała zamienioną nią w ostrze, na które nadziane były w tej chwili ludzkie zwłoki pustelnika. Rozerwane prawie na dwie części z przekręconą nienaturalnie głową. Kobieta machnęła ręką strzepując trupa na ziemię. - Wziąłeś te rośliny? Mam nadzieję, że tak, zresztą to ty się będziesz w razie czego tłumaczyć.
Jej podejrzenia wobec niego nie były zupełnie bezpodstawne. W porównaniu z kontrolą zwierząt dwie pozostałe moce zabitego przed chwilą były znacznie bardziej przydatne w walce z innym Obdarzonym.
- Zbierajmy się stąd - zarządziła wreszcie.
Wybiegli z świątyni jeszcze w postaciach zbroi, do ludzkich powrócili dopiero przy kamieniu pod którym schowali swoje zapasowe ubrania i dokumenty. W godzinę później jechali wynajętym jeepem w kierunku lotniska w Siem Reap.

Po drodze zatrzymali się w całkiem przyjemnym hotelu, gdzie odpoczęli po trudach poprzedniej doby i na miejscu byli dopiero po południu następnego dnia. Bez problemu przeszli odprawę paszportową i teraz siedzieli na terminalu czekając na swój lot.
- Idę po fajki - Elamri wstała przeciągając się i ruszyła w kierunku sklepów bezcłowych.
Elliot został sam. Przymknął oczy. Emocje powoli wygasały. Tym razem było zupełnie inaczej niż w Londynie. Wracał w glorii zwycięstwa, bogatszy o kolejną moc. Mógł się tylko zastanawiać jak bardzo zmieni się teraz jego zbroja.
Azza przez dłuższy czas nie wracała, pewnie szukała swoich ulubionych szlugów.
Tymczasem w połowie terminalu powstało jakieś zamieszanie.
Szóstka policjantów w towarzystwie dwóch funkcjonariuszy SPdO przeprowadzało rewizję osobistą oczekujących pasażerów. White szybko się zorientował, że ich celem są jedynie osoby rasy kaukaskiej. Zupełnie pomijano azjatów.
Szło im bardzo szybko, a spojrzenie jednego z policjantów już spoczęło na Brytyjczyku.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.

Ostatnio edytowane przez Turin Turambar : 06-05-2017 o 00:56.
Turin Turambar jest offline