Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2017, 21:16   #99
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Jak ojczulek chciał, tak w drodze wyjątku (hu-hu) Parchata05 postąpiła… a czekając na rozwój wydarzeń, z Pussy Wagon mruczącym na luzie, zapaliła kolejnego fajka. Jej wzrok na moment zatrzymał się na obu posiadanych, przeładowanych plecakach. Heh, sprzętu tyle, jakby na wojnę się wybierali, podobnie zresztą u pozostałych… no ale w sumie, czy nie byli już w środku wojny z obcą rasą? Co prawda prymitywną, bez żadnej technologii i broni oprócz kłów i pazurów i ciul wie czego jeszcze, ale było to jak z obrazka. Prawdziwa inwazja obcych, a oni, Ostatnie Szumowiny Galaktyki, stanowili jedyną, istniejącą jeszcze linię obrony.

Wstała z fotela kierowcy, po czym spojrzała po towarzystwie w busie.
- Wiecie co? Nie jesteśmy już żadne Parchy, jesteśmy OSG-Black 08! Ostatnie Szumowiny Galaktyki! - Palnęła nagle, uśmiechając się półgębkiem, z fajką w kącikach ust, po czym nie czekając na reakcje (a miała nadzieję, że nie polecą w jej stronę żadne śmieci i puste butelki) ukłoniła się wielce wylewnie do przodu, z jedną ręką na pasie, a drugą odchyloną mocno w bok, parodiując jakieś wielce eleganckie zachowanie.
- Dziękuję, dziękuję! - Powiedziała.

- Uch, zlituj się, Padre. - jęknął Owain. - Jak tylko widzę te pizdy z Federacji, to świerzbi mnie spust. Bierzmy tę lalkę, a z nimi chuj.

- No, nie wiem - przekrzywił głowę, patrząc na Krunt. - W końcu są jeszcze poborcy podatków. To niedościgniony ideał, jakby mnie kto pytał.
Następnie zaczął wypakowywać i segregować zabrane z kapsuły materiały wybuchowe.

- Mogą się przydać, nie dość, że mają naszego drona to i mogę dać się zamiast nas zagryźć - Powiedział Padre na kanale czarnych.

- Co z ludźmi z bunkra? - po kanale ogólnym przyszła wiadomość od Brown 0 - Mają tam zapasy, nie tylko cywili. Trzeba go otworzyć, zajmę się tym ale potrzebuję paru minut. Na razie nie ma pośpiechu skoro zaliczyliście swój CH, a zaplecze się przyda. Lepiej je mieć niż nie mieć. Potem pojedziemy dalej. - przekaz się skończył.

- Jeśli chcesz ich śmierci to ich wyjmij z bunkra. - Odparł Padre - Za niecałą godziną artyleria zrówna z ziemią nasze checkpointy, bo zbliża się kurewsko wielkie stado. Krótka piłka, jedziesz albo nie. My mamy SOS do uratowania. Jak zginą to koniec pieśni. Nie mamy czasu na otwieranie puszki. Decyduj!

- Też mam informacje o stadzie na Obroży
- Brown 0 wydawała się spokojna, ale fonia mogła odkształcać rzeczywisty stan rzeczy - Hiperbola. Sytuacja nie wygląda aż tak tragicznie, aby musieć ruszać w tej właśnie chwili. Parę minut, poza tym nie wyjąć, a wsadzić. Ten doktor który z wami przyszedł nie przetrwa tu, nie umie obsługiwać broni. Zginie jeśli pojedzie dalej z nami. Jedyne rozsądne rozwiązanie to zostawić go tutaj, pod ziemią. Może i jesteśmy Parchami, ale to nie oznacza że za sobą mamy pozostawiać tylko śmierć i zniszczenie.

- Ale to właśnie za sobą zostawimy, takie jest życie
- Odparł Black 0 - Decyduj. Jedziesz czy nie. Nie mamy czasu na zabawy. Jak wykończą nam ocaleńców to idziemy do piachu. Nie planuje nadstawiać głowy za jednego, gdy kilkoro może w tym czasie zginąć.

Black 8 przysłuchiwała się wymianie zdań, kręcąc powoli głową. Rana od robala wydawała się… normalna - nie babrała się. Trochę krwawiła, lecz nie odbiegało to od zwyczajowego ugryzienia pijawki, bądź innego badziewia podobnego kalibru. Nie czuła drętwienia, mrowienia, ani nic jej nie puchło, istniała więc spora szansa, że cholerstwo nie było jadowite. W pewnym momencie westchnęła ciężko, podnosząc się do pionu. Przeszła te parę kroków, zgarniając po drodze plecak i załadowawszy parę rzeczy do środka, przerzuciła go przez ramię. Krakała przy tym pod nosem, spluwając co parę “zdań” i prychając wybitnie niezadowolona. Humanitaryzmu się młodej zachciało, kurwa jej mać. W bydłowozie wciąż pozostawali Krunt, Terrance i reszta skazańców. Ze wsparciem Ortegi poradzą sobie, co innego druga grupa. Nash nienawidziła zostawiać za sobą niedokończonych spraw.
- Daj po garach Isa - Obroża zaszczekała syntetycznie, gdy jej właścicielka wysiadała z busa, poprawiając plecak - Dogonimy was.
Nim złapała karabin, wystukała krótką wiadomość do Brown:
“Sprężaj się. Znajdźcie furę. Idę do was.”
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline