Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2017, 00:18   #100
Cohen
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Post wspólny - Cohen, Buka, Mike, MG, Zombianna, Leminkainen

- Ej, ale ona to chyba zwędziła Obrożę jakiemuś trupowi. - stwierdził Owain, mający kłopot z uwierzeniem w to, co usłyszał. - Serio, co taka naiwna idiotka mogła zrobić, żeby wyhaczyć wyrok dający opcję służby w tej szlachetnej formacji?
- Z innej beczki, warto by zaplanować wycofanie, gdyby nasi władcy postanowili zostawić nas na lodzie po całej hecy.
- dodał po chwili.

- Gdzie ty leziesz?? - Fuknęła Black05 do wychodzącej z busa Black08 - No ej, Nash… kurwa mać - Dodała nieco ciszej Isabell - Pussy Wagon by trzeba trochę wyklepać, bo długo nie pociągnie, to zajmie kilka minut, to wtedy można te cipy z piwnicy wyciągnąć… no kurde, nie mamy kilku minut?

- A ilu ludzi można zabić w minutę?
- powiedział Black 0 - Wyklepiemy jak ogarniemy cywilów.

- Cipy z piwnicy?
- Diaz podchwyciła jeden ze wspomnianych z wątków. - Zaraz, zaraz tam jest ten ciołek z Red Ball co ma odstawić Promyczka na orbitę! Czekaj Nash, my idziemy z tobą! - krzyknęła Latynoska i zachęcająco pociągnęła za sobą blondynkę. Po chwili obie przebiegły przez bus do wyjścia i stanęły obok Black 8.

- Pierdolę to. Nie wiem co nas czeka ale ja chcę wcześniej coś zaliczyć. A te cipki w kurwiej dziurze brzmią zachęcająco. - po chwili ważenia sprawy Black 7 ruszył swoje pancerne cielsko i zgrzytając serwomotorami wytoczył się na zewnątrz pojazdu. W międzyczasie Black 8 miała okazję obejrzeć pojazd z zewnątrz. To, że był cały usyfiony błotem, wyrwanymi źdźbłami trawy, liśćmi, gałęziami to właściwie wyglądał tak jak należało się spodziewać po takiej jeździe. Ale tej cichutko syczącej wypalonej dziury w masce co zżerała ją jakimś kwasem to prawie na pewno nie mieli gdy wsiadali do maszyny po powrocie z CH.

“Coś nam nasrało kwasem na maskę i dymi. Uważajcie na łby i patrzcie do góry” - Ósemka wystukała szybką informację do zebranych wokół busa, a przez piegowatą mordę przeszedł cień uśmiechu, gdy patrzyła na parę Latynosów. Posłała Krunt buziaka, machając ręką na bar.

Owain wyskoczył z autobusu, obrócił się i przyjrzał dachowi pojazdu, a za jego spojrzeniem podążała lufa karabinu.
W związku z tym, że nic tam nie zobaczył, ani nic z góry się na niego nie rzuciło, szybko obszedł wehikuł.
- Chyba coś po drodze rozjebaliśmy, po prostu. - oznajmił, przyglądając się uszkodzeniu maski, rozpryskowi ciągnącemu się od przodu do boku Parchobusa.
- No, Padre, lalka, to co robimy, jak wycieczka jest bardziej zainteresowana złapaniem syfa, niż przetrwaniem? - rzucił, odpalając mapę okolicy i ześrodkowując ją na okolicy szpitala, zaznajamiając się z terenem i szukając możliwych dróg w głąb krateru.

- Ruszamy dalej. - odparł Padre.

- Trzeba przyznać że mają jakąś wyjątkowo paskudną odmianę gołębi na tej planecie… - mruknął Black 6

- To jazda, dwa kliki chyba nie zrobią różnicy temu wrakowi. - powiedział Black 4.

W międzyczasie, Isabell wyłączyła w końcu busa, po czym idąc za przykładem Owaina, zrobiła obchód Pussy Wagon z karabinem w łapkach, oglądając stan maszyny. Co chwilę zdziwiona mrugała ślipkami, widząc jak co moment opuszcza ich kolejny Parch lub Parchata, lecąc na piechotę do baru, by pomóc Brązowej00, mundurowym, i cywilnym palantom, chowającym się w bunkrze.
- Eeee… - Odezwała się w końcu wielce elokwentnie - Znaczy się, jak “ruszamy dalej” i “jazda”?? Chcecie wszystkich zostawić w pizdu? Nie poczekamy na nich nawet 5 minut? - Spojrzała na obu mężczyzn jakoś tak “z ukosa”.*

- W przeciwieństwie do tych cywilów co to wołają o pomoc, oni dadzą sobie radę - powiedział Black 0 - Im dłużej czekamy tym więcej ich może zginąć. A cywilów mamy ich ograniczoną liczbę. 7 i 8 wiedzą co ryzykują.

- Tak jak oni zaczekali na ciebie, uprzednio grzecznie zapytawszy, co ty byś chciała zrobić? - zadrwił Owain. - Cóż, nie ma co ronić łez, trzeba pogodzić się z tym, że więcej dla nich znaczą typy znalezione w kanałach i kurwy, niż przetrwanie z kumplami spod celi.

- Nie, nie rozumiem - Odpowiedziała Isabell, przekładając kciukiem zabezpieczenie karabinu, z “safe” na “full auto” - Przecież w barze nikt nie odjechał, reszta czekała na spóźnialskich? Sami nie damy rady obronić cywili, serio nie macie czasu, nie macie pieprzonych 5 minut dla pozostałych, wśród dwóch godzin, jakie mamy do dyspozycji? Może centrala nam naliczy jakiś bonus, za uratowanie dodatkowych cywili? Nie bądźcie tacy pesymistyczni panowie... - Trzymała karabin niby zwyczajnie, zwrócony gdzieś w bok względem jej tułowia, ot zwyczajna sytuacja…

- Ta, poprzednio były trzy godziny, a i tak ledwo zdążyliśmy przez te wasze dobroczynne zapędy. - uśmiechnął się drwiąco Owain - Teraz się wracają żeby co, dopingować tych pierdolców przy tym, co oni tam robią? Chica chce szukać jakiegoś typa, żeby jej wywiózł na orbitę tę jej kurwę. Jak myślisz, jak to się skończy? Ortega poszedł poruchać, co akurat wyjątkowo może się udać. I gdy oni wszyscy skończą z tym swoimi niedojebanymi aktywnościami rekreacyjnymi i łaskawie zgodzą się udać zrobić to, co musimy, to ile zostanie nam czasu? O ile te pierdolce ze szpitala w ogóle dotrwają do tego momentu. Także nie mędrkuj, lalka, tylko siadaj za kółkiem i jedziemy. Na miejscu się zobaczy, co i jak.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline