Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2017, 10:24   #76
Lunatyczka
 
Lunatyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputację
Lady Howard obdarzyła przyjaciółkę ciepłym uśmiechem, ale w jej oczach kryła się niepewność. Ona nigdy nie lekceważyła podobnych słów. Ktoś jej kiedyś powiedział, że losowi nie da się uciec, że jest jak wszechogarniająca mgła, zbyt rzadka by ją pochwycić, a jednocześnie zbyt gęsta by się z niej wyswobodzić. Tak było z przepowiedniami, tak było z podobnymi słowami jakie okropna kobieta wypowiedziała w kierunku Rity. Miała nadzieję uniknąć tematu, zignorować go, pozwolić przyjaciółce żyć w słodkiej niewiedzy i dać jej to wrażenie, kontrolowania własnego życia, które ona, Eleonor, już dawno porzuciła.
Z pomiędzy rozchylonych warg, muśniętych wiśniową szminką uleciało westchnięcie.
- Myślę, że.. - zaczęła, ale przerwała, a jej spojrzenie an chwilę uciekło ku Franzowi. Nie może tego zrobić przyjaciółce, wystarczy, że profesor Smith wciągnął ich w metafizyczny świat i nie dał i tak naprawdę wyboru.
- ...myślę, że nie powinnaś się przejmować - uśmiechnęła się ciepło, zaraz znikając w taksówce, która miała ich zabrać z powrotem do jej posiadłości.


Gdy wzrok Eleonor skrzyżował się ze oczami Bafometa z witrażu, poczuła ona nagle kujący ból w obu skroniach.
- Otwórz swe serce na sąd - usłyszała głos Benneta.
Jej ciało przeszedł zimny dreszcz, choć wokół do sufitu strzelały płomienie.
Oddychała szybko, głęboko, jakby bała się, że zabraknie jej powietrza. Uniosła dłonie o smukłych palcach do skroni, a twarz wykrzywił grymas skrywanego bólu. Nie wiedziała czego okultysta od niej oczekuje, jak miała się otworzyć na sąd, ale nie miała zamiaru walczyć z rytuałem. Mówiła prawdę i nie bała się być osadzoną.
Ból w skroniach nie ustępował. Płomienie nadal strzelały pod sufit, ale jedynie dawały mocne ciepło. Eleonor czuła dziwny niepokój. Nie wiedziała co ją czeka. Spojrzenie z witrażu zdawało się ją przewiercać na wylot. Przez ułamek sekundy zdawało jej się, że kozi pysk Bafometa zmienia się w twarz Benneta.


Po wydarzeniach z siedziby Hermetycznego Zakonu Białego Brzasku, Eleonor, jedyne na co miała ochotę to kąpiel. Ciepła kąpiel, w wannie pełnej piany, pachnącej kwiatami magnolii. Dlatego gdy tylko Dominuque przygotowała jej kąpiel, pospiesznie ściągnęła z siebie cichy, na których wciąż czuła zapach Benetta, a chciała się go z siebie pozbyć, z włosów, z ubrania, z myśli.
Zanurzyła się w wodzie, nabierając powietrza, nim również i jej głowa znalazła się pod wodą. Nie otwierała oczu, wyciszała się, myślami błądząc w przyjemniejsze rejony, gdzie wciąż świeciły się światła, grała muzyka, a śmiechy odbijały się echem od ścian. Gdy zabrakło jej powietrza wynurzyła się, zaczesując palcami ciemne włosy za uszy. Odprezyła się w wannie, przymykając oczy, a błogi uśmiech wykwitł na jej wargach, gdy chwila spokoju przedłużała się.
Franz rozmawiał na dole z kimś z Anglii, jak się domyśliła dzwonił do swojej matki, Paulina przeglądała jakieś książki, a może już udała się na spoczynek, nie byłą pewna. Rita najprawdopodobniej odpalała kolejnego papierosa, gdziekolwiek by nie była a George.. on pewnie nalewał sobie burbona. Tego wieczora byli bezpieczni i mogli odetchnąć spokojnie, tak jak teraz robiła to zupełnie rozluźniona pani domu. Jeden wieczór spokoju, to nie była wygórowana prośba, prawda?


Siedziała przed gustowną toaletką, spoglądając w wypolerowane lustro, kiedy to Rita ją nawiedziła. Jej prośba była.. bezpośrednia, ale czego w zasadzie mogła spodziewać się po angielce? Czy za to właśnie nie polubiła Rity, za beztroskę, lekkie stąpanie po ziemi i całkowitą ignorancję pewnych spraw, które mogłyby zaburzyć lekkość jej ducha?
Eleonor posłała uśmiech przyjaciółce i przez dłuższą chwilę nie mówiła nic, obserwując dym, tlący się z końcówki papierosa Rity zamyślona.
- Nie ma o czym mówić - powiedziała bez cienia wahania w głosie.
- Ale może powinnyśmy zaplanować kolejne kroki? Franz próbował się czegoś dowiedzieć, ale niestety nie wiem jak się zabrać za dalsze poszukiwania, jedyne co mi przychodzi do głowy to poszukać w archiwach miejskich tytułu nadania ziemi dla naszego tajemniczego francuza i casanovy, takie dane raczej nie zostały wykreślone z rejestrów. Znalezienie jego posiadłości może być kluczowe - powiedziała wcierając w nadgarstki i dłonie olejek pachnący intensywnie magnolią.
- Poza tym, gazety i rubryki towarzyskie. Jeśli był takim bawidamkiem, jak opowiedział nam Benett to na pewno będą o nim jakieś wzmianki. Podejrzewam, że zejdzie nam an tym cały dzień, dlatego lepiej byś poszła spać. - nie chciała by to zabrzmiało chłodno, ale najwyraźniej po przeżyciach z dzisiejszego dnia wcale nie miała ochoty na zwierzenia, czy publiczne wylewanie łez. Cały spokój jaki odzyskała podczas kąpieli został zaburzony przez przybycie przyjaciółki. Nie mogła jej winić, toteż tego nie robiła, ale ostatnim na co miała ochotę dzisiejszego wieczora to uzewnętrznianie się dlatego gdy tylko Rita opuściła jej pokój, po uprzednich zapewnieniach Eleonor, ze ta czuje się wyśmienicie i jest najzwyczajniej w świecie zmęczona, Lady Howard położyła się spać, acz długo nie mogła zasnąć przewracając się z boku na bok.
 
Lunatyczka jest offline