Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2017, 13:33   #112
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Kilka dni wcześniej.
Quin przeczyścił i zabezpieczył swoją broń, zrobił to samo z karabinem szturmowym Barrusa, który następnie trafił do wspólnej zbrojowni. Szybki raport do mocodawców o tym co się wydarzyło i już miał wolne. Zamierzał spędzić ten czas jak najproduktywniej.

Quin: Debriefing za pół godziny w operacyjnej.
Nadał do Liri i Jahleeda.

Kiedy wszyscy byli już razem zaczął odprawę.

Quin: Jak wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, to co się działo na akcji było niedopuszczalne. Brak odprawy, brak rozpoznania, danych wywiadowczych, brak rozdzielenia funkcji i tak dalej. Wymieniał nie będę, byliśmy tam w końcu razem. Złożyłem w tej sprawie stosowny raport, do przejrzenia w sekcji dokumentacji operacyjnej.
Ale do rzeczy. Walczyliśmy i działaliśmy jak zgraja popaprańców, nie jak zgrany oddział. Trzeba to jak najszybciej zmienić, bo następnym razem przeciwnik może być bardziej wymagający, a wtedy może się to skończyć czyimś zgonem, czego byśmy nie chcieli.
Musimy ustalić standardowe procedury operacyjne. Taka niezbędna wiedza: Gdzie kto nosi mediżel, gdzie pochłaniacze ciepła. Czy pasują one do broni innych członków teamu? Kto jest lewo a kto praworęczny i jak preferuje trzymać broń. Jak jedziemy na akcję, to kto zabiera wyposażenie dodatkowe i w jakim zakresie? Palniki do cięcia drzwi, detonatory, diody sygnalizacyjne żółte i czerwone, tactical beacon czy co tam nam będzie potrzebne.

Quin zrobił pauzę i spojrzał na pozostałych oczekując aprobaty. Lub dezaprobaty popartej uwagami.
Jahleed zgodził się nad wyraz chętnie. Liri nic nie powiedziała a Quin wziął jej milczenie za zgodę.

Quin: Każdy musi wiedzieć z jaką szybkością ma się poruszać podczas walki. Tak, żeby móc strzelać i nie oddalać się za bardzo od pozostałych. Nie da się tego wyćwiczyć w sali spotkań, więc będziemy musieli zrobić trening taktyczny. Weźcie broń i spotkajmy się za kwadrans w hangarze.

Quin zaczął od zaprawy fizycznej, która trwała mniej więcej sześćdziesiąt minut. Kiedy wszyscy byli już rozgrzani, wyjaśnił co będą robić podczas następnych kilku godzin.
Trzymanie sektorów, krojenie narożników, pokonywanie skrzyżowań korytarzy, ubezpieczone wchodzenie i schodzenie po schodach. Poruszanie się szykiem w wąskim korytarzu a także w szerokim – zarówno w gładkim, jak i z filarami i drzwiami umieszczonymi na ścianach. Działania w sytuacjach, gdy ktoś odniósł rany i nie może iść – kto kogo niesie, kto osłania, w jaki sposób się wycofują. Gdy podstawy były opanowane, przyszła kolej na relaks podczas godzinnej zaprawy fizycznej. A następnie znów do roboty - kilkugodzinne zajęcia ze wspólnego czyszczenia pomieszczeń na różne sposoby. Metoda hakowa, hakowo-krzyżowa, krzyżowa, wejście Delty. System komunikacji werbalnej, posługiwanie się znakami migowymi, ustalenie stref ostrzału w taki sposób, aby każdy mógł prowadzić wymianę ognia bez ryzyka trafienie sojusznika. Dużo do opanowania, a czasu było niewiele. Dlatego też turianin postawił na intensywność.
Kolejna godzinna przerwa na zaprawę fizyczną. Następnie pozorowane akcje z użyciem broni ćwiczebnej strzelającej wiązkami świetlnymi. Podczas kilku godzin team strzelał do pojawiających się w hangarze hologramów przeciwników, starając się nie trafić w hologramy zakładników czy ustalonych sojuszników. Obejmowało to prowadzenie ognia zza zasłony, podczas ruchu, zmienianie miejsc, przejmowanie terenu wroga zgodnie z doktryną rapid dominancie i wiele innych technik.
Godzinna przerwa na zaprawę fizyczną.
I trening łączący wszystko, co do tej pory robili – odbijanie zakładnika z wrogiej placówki. Quin zaprosił jednego z młodszych nawigatorów – Jamesa, aby pomógł im jako pozorant. Całość była celowa i układała się w logiczny sprawdzian – zmęczeni, po ponad 20 godzinach trenowania w końcu zaczęli robić błędy. Drobnostki, ale od tych drobnostek mogło zależeć nie tylko powodzenie misji, ale także ich życie i zdrowie. Quin postępował według starej zasady – im więcej potu na ćwiczeniach, tym mniej krwi w boju. Poza tym, sam był bardzo ciekaw, jak jego nowi kompani działają kiedy są zmęczeni, głodni i rozdrażnieni. Czyli w podobnej sytuacji, jak będą podczas prawdziwych działań. Do tego wszystkiego dochodził realny, a nie holograficzny zakładnik, którego ktoś musiał prowadzić albo nieść, ubezpieczany przez pozostałą dwójkę.
Po 24 godzinach spędzonych razem z teamem na treningu Quin był zmęczony. Nie oszczędzał, się, działał na 100% swoich możliwości. Pokazywał realnie to, co towarzysze mogą zobaczyć i czego się spodziewać w boju.
 
Azrael1022 jest offline