Vex z przerażeniem patrzyła jak auto wjeżdża w Spika. Czas jakby stanął, a jej serce uderzyło tak, że myślała, że zaraz będzie musiała go szukać na pokładzie. Do oczu napłynęły łzy przerażenia, które szybko przerodziły się w łzy nienawiści, gdy ruszyła w stronę wyłażących z auta typków.
-
Wy skurwie… - Nie zdążyła skończyć nim pojawił się facet ze spluwą. Zatrzymała się unosząc dłonie lekko w górę. W ciszy słuchała wymiany zdań. Musi przeżyć… inaczej nie pomoże Spikowi. Wzięła głębszy oddech i spokojniej odezwała się do faceta ze spluwą.
-
Jestem mechanikiem, bez szału, ale może pomogę?
-
Pod ścianę! - facet z obrzynem krzyknął nadal rozzłoszczony całą sytuacją. Dodał do tego zachęcające machnięcię lufy w kierunku jednej z burt.
-
Daj spokój Jayson! Ja sam silnika i burty nie obrobię na raz! Albo albo! - z dołu rozległ się ten sam głos co poprzednio. Jayson chwilę głowił się jakby czy ma przeważyć złość czy rozsądek.
-
Dobra, to zasuwaj na dół. - westchnął w końcu w stronę dziewczyny z Det. Znowu zachęcająco machnął lufą ale tym razem w dół gdzie za postawionym pod skosem kombi przez które trzeba było się jakoś przefikać było otwarte wejście do nadbudówki.
-
Tylko zgarnę narzędzie, ok? - Vex podeszła do Spika i obejrzała w jakim stanie jest jej najlepszy kumpel. Najchętniej zajęłaby się nim, a nie tą cholerną łajbą… Zgarnęła plecak, w którym miała kilka narzędzi, a także przesyłkę dla Puzzla. Teraz pozostawało mieć tylko nadzieję, że nikt nie ruszy jej kumpla, pod jej nieobecność.
Zerknęła jeszcze na ekipę, która raczyła uszkodzić jej najlepszego przyjaciela i dopiero wtedy ruszyła we wskazanym kierunku. Bez pośpiechu wdrapała się na kombi by przez nie przejść i przeskoczyła na drugą stronę.
Spike na pierwszy rzut oka nie wyszedł tragicznie z tego wypadku. Główny impet uderzenia pochłonęła opona i kierownica które wyginając się w chwili uderzenia w bok nieco zamortyzowały siłę uderzenia. Teraz motocykl miał kilka dodatkowych rys, poszła szybka w reflektorze przednim ale poza tym wydawał się chyba w porządku. Chociaż pewność by się miało gdyby go na spokojnie obejrzeć i w lepszym świetle.
Po przefikaniu przez maskę błękitnego kombi wbitego w róg burty i nadbudówki mogła zeskoczyć po drugiej stronie samochodu i wejść przez drzwi. Tam świeciło się już światło i dostrzegła ludzkie sylwetki w drelichach. Jedna większa, grubsza i starsza i druga młodsza. Teraz z wnętrza widziała uszkodzenia. Róg samochodu przebił przez burtę i teraz woda naprawdę przeciekała do środka. Nie przypominało to impetu wody z sikawki strażackiej ale jednak już jak z węża ogrodowego to nawet tak. Nie trzeba było zbytnio wysilać wyobraźni by wieddzieć, że mimo wszystko róg samochodu w tej nieprojektowanej dziurze jednak działał też jak korek. Choć nie mógł zostać na stałe a woda sama z siebie nie przestanie płynąć.
Przy dziurze dotąd uwijała się ta drobniejsza postać. Jakiś młodzik. Od samej rufy widać było też dwa spore silniki spalinowe. Z czego pracował jeden. Drugi był cichy a i tak trzeba było krzyczeć by się usłyszeć przes te głuche dudnienie. Przy tym cichym silniku pochylał się jakiś starszy, grubszy facet. Podniósł głowę widząc gościa, spojrzał na trzymaną torbę i krzyknął do niej. -
Znasz się na dieslach? - wskazał brodą na bryłę silnika przy której dotąd grzebał.
-
Motor mam w benzynie, ale kiedyś grzebałam, przy różnych rzeczach. - Vex uśmiechnęła się do faceta. -
Jak dasz zerknąć to ocenię, czy dam radę pomóc.
Vex też pochyliła się nad sporym dieslem. Był większy nawet niż te w ciężarówkach czy maszynach budowlanych. Ale jednak diesel więc podstawowe zasady działały jak i w samochodowych dieslach. Facet pewnie zwyczajem wszystkich chyba mechaników sprawdzał jak zareaguje i czy praktykologię jakąś ma bo się nie odzywał dając jej się napatrzeć. Napatrzyła się i właściwie była już pewna co jest grane. Pękł przewód z olejem. Gorący wrzątek zarzygał sporą część silnika. Ten pracował dalej więc zassał i rozgrzany olej po swoim wnętrzu i gdyby popracował dalej pewnie by się zapiekł albo i nawet zapalił. Już na węch to balansował na granicy pojawienia się ognia póki go w ostatniej chwili ktoś nie wyłączył. Bez oleju jednak silnik nie mógł ruszyć czyli trzeba było jakoś naprawi ten przewód. Najlepiej znaleźć inny i wymienić albo jakoś spróbować załatać ten dziurawy. Obie wersje były dość prowizoryczne choć powinny wytrzymać chociaż by gdzieś sensownie dopłynąć.
-
Nie macie pewnie tutaj wolnych przewodów? - Spytała, jednak w myślach już analizowała, jaki silnik mogło mieć kombi. Niby benzyniak, też ma przewód wtrysku paliwa, ale... Rozejrzała się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś co mogłoby ewentualnie załatać dziurę. Życie za silvertape!
-
Tam czegoś poszukaj. - facet wskazał usmarowaną ręką jakiś kufer czy skrzynie pod ścianą. Sam zostawił silnik i podszedł do tego młokosa który czym się dało próbował zapchać dziurę jaką wybił samochód. Ten starszy przystanął patrząc z zastanowieniem na te efekty a młodszy zaczął nerwowo co chwila zerkać na niego. W skrzyni okazał się typowy, monterski miszmasz pt. “Do niczego mi to niepotrzebne ale może się przyda. ” Był tam różne zawory, rury, brzeszczoty, zwoje różnych drutów, kawałki blach i tego typu półprodukty i materiały dla przeciętnego zjadacza gambli z Pustkowi traktowane jako bezużyteczny złom.
Vex przejrzała rurki szukając czegoś o podobnej średnicy. Może jak wepchnie przewód do środka i czymś zapcha szczeliny to pójdzie… jak nie to najwyżej rozmontuje kombi. A niech ich wszystkich cholera, zrobili krzywdę Spikowi.