Balkazar wciągnął gwałtowniej powietrze gdy czar Walkirii przypiekł mu dłoń. Trzymał jednak ciało goblina do końca, a gdy przestał wyczuwać działanie magii wyżył się na zwłokach ciskając je z całej siły w pobliski stragan.
Spojrzał na lewą rękę i na próbę kilkukrotnie rozprostował i zgiął palce - najważniejsze że dłoń była nadal w pełni sprawna, do bólu był przyzwyczajony.
Następnie podniósł wzrok na Arnsun, leżącą jeszcze w objęciach Jarnara.
Jej piersi unosiły się płynniej, nie widać było efektów spazmów bólu.
Brązowy ork poczuł ulgę gdy Walkiria zaczęła się podnosić o własnych siłach.
- Na szczęście zadziałało - pomyślał.
Balkazar rozejrzał się i sprawdził sytuację. Wroga praktycznie nie było w okolicy, ale po jaką cholerę połowa ich grupy oddalała się w przeciwnym kierunku. Nagle zauważył Harpię przysiadającą na dachu.
- Ryfui! Widzisz tam jeszcze kogoś?! - krzyknął
Następnie ruszył w kierunku bramy. Bliskość muru tworzyła martwą strefę i ochronę przed łucznikami na blankch.
Przebiegając koło Walkirii krzyknął do niej.
- Arnsun! Nie wiem jak reszta, ale ja ruszam w kierunku bramy.
- Sprawdzę czy ta pierwsza linia, do której jesteś stworzona, jest wystarczająco bezpieczna - gdyby Sybill nie posiadała swoich zdolności to mogłaby to odebrać jako złośliwość. Ale aura jaką emanował ork gdy to wypowiadał mówiła coś zupełnie przeciwnego.
Ruch: 4x nw
Ostatnio edytowane przez Raga : 02-05-2017 o 10:53.
|