Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2017, 21:31   #18
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Jasne, proszę bardzo. George, idziesz z nami?
George westchnął
- Zaprawdę, trudna jest dola kamerzysty. - wstał i poszli z Jill. Zagajnik z “tajemniczą jaskinią” znajdował się się na granicy parku narodowego, w pobliżu opuszczonej farmy niejakiego Dytcha. Było to dosyć odludne miejsce, nie chodziły tam nawet dzieciaki się “spotykać” W gruncie rzeczy po za zdziczałymi kartoflami nie było nic ciekawego. Staw był mały i mulisty… W końcu stanęli przed jaskinią.

-[¡] I jak się podoba? [/¡] -spytała Indianka.
- Daleko - mruknął George.
- Ładnie tu! Gdzie Kaczniny? - Lloyd łaził wszędzie w trybie małego Skauta.
-[¡] Ekhm... w tym miejscu -[/i] wskazała na jedną ze ścian jaskini wypełnionej malunkami prezentujących dziwaczne stwory z ni to rogami ni hełmami. Wzrok zaraz skierowała na bok. Z tego wszystkiego zaczęła mieć paranoję, że jak na filmie zaraz wyskoczy zza rogu zły wilkołak i zje Lloyda. I to zanim ona mu powie, że jest wilkołakiem. O ironio, widząc jak się cieszy z tej wycieczki zaczęła mieć wyrzuty sumienia, że zaraz mu zepsuje tą radość
Lloyd wszedł do środka i zakrzyknął.

- To wspaniałe! - gdy wszedł zobaczyli go z nosem przy malunkach. Niektóre wyglądały na starożytne, choć tu i tam widać było dodatki zrobione przez znudzoną młodźeż. Lloyd podskakiwał z radości, a George majstrował przy kamerze zastanawiając się jak uzyskać najlepszy obraz. Po chwili Lloyd odwrócił się w stronę Jill:
- Dziękuję ci. Nawet nie wiesz jak bardzo. Mam jedną prośbę… Czy zechciałabyś… Wiem, że twoja rodzina może tego nie pochwalać… Ale czy udzielisz mi wywiadu?
-[¡] No, ale czemu ja? [/¡].
- Bo jesteś jedyną mieszkanką tego miasta i w ogóle rdzenną Amerykanką jaką znam. Choć jeśli twój dziadek mógłby udzielić wywiadu…
- No cóż mogę. Mogę najpierw na próbę z tobą... sam na sam?Bez kamery
- E no tak, jak wolisz. - rzekł nieco zaskoczony. Na jego znak, George wyszedł ze sprzętem.

Rozmowa prywatna i bez kamerzysty
- Wiesz Lloyd nieraz się poprztykaliśmy, ale bardzo ceniłam w tobie... otwartość umysłu -powiedziała grzebiąc stopą po gruncie. Czy jest jakikolwiek sposób, ale zacząć te rozmowę normalnie? Bo sytuacja bije po głowie normalność i dobija ciosem w krocze.
- Twój dziadek namówił cię, żebyś została szamanem? Mito nie przeszkadza! - rzekł.
-Pamiętasz naszą rozmowę telefoniczną?
- Powiedziałaś wtedy, że jesteś wilkołakiem. To takie określenie na szamana, prawda? - zapytał niepewnie.
- Nie...
- Jill, to nie brzmi dobrze. Ja będę przy tobie, ale powi nnaś o tym z kimś innym porozmawiać. Od kiedy uważasz, że jesteś wilkołakiem?
- Hmm... Od wczoraj
- Jill, na pewno nawdychałaś się gazu przy wczorajszym wybuchu i wtedy mogłaś mieć halucynacje - przemawiał łagodnie - Teraz udamy się do doktora i tam mu wszystko opowiesz.
- Chciałabym... uwierzyłbyś jakbym ci powiedziała, że jestem kosmitom?
- Istoty pozaziemskie istnieją, to fakt naukowo udowodniony, Wilkołaki są jedynie uosobieniem naszego strachu przed naturą. Ludzie wierzyli, że są wilkołakami, aby poczuć się ślniejszym. Ty jesteś silna, więc nie musisz szukać takiego wzmocnienia - rzekł jak do dziecka.
- A nie chciałbyś, żeby magia istniała? - spytała przekręcając głowę na bok.
- Od czasu gdy mój kolega miał rozprawę karną za upolowanie sowy, nie nie chciałbym. Oczywiście, nie mówimy o psionice. To też naukowo udowodnione!
- Czyli byś chciał...
- Zaczynam się o ciebie bać
- Możesz odejść i zapomnieć o sprawie... I uznać mnie za wariatkę
- Jestem twoim przyjacielem i zostanę przy tobie!
- Ja... też uważam cię za przyjaciela, dlatego wolałabym tego przed tobą nie ukrywać...
- Przecież powiedziałaś, że jesteś… że uważasz, że jesteś…

- Poczekaj moment... - cofnęła się o krok. Policzyła w myślach do 10. Uznała, że lepszej metody nie będzie niż przybranie wilczej formy. Uznała, że najmniej straszny będzie wilk. W końcu wilki nie różnią się tak bardzo z wyglądu od wilczura, psa. A nadal przemiana powinna być na tyle efektowna, by Lloyd uwierzył. No i... Nie będzie musiała się przy nim rozbierać. A nie chwila! Dziadek mówił, że przez te jego magiczne sztuki, to jej ubranie "wtopi się" przy przemianie z futrem.

Ubranie na szczęście się było przywiązane, więc się wtopiło w jej ciało. Przed Lloydem stanął wilki. Młody mężczyzna patrzył na nią, a potem bezceremonialnie osunął się na ziemię.
- Lloyd! - Jillian wróciła do ludzkiej postaci by do niego podbiec
Gdy podeszła doń zobaczyła, że ciężko dyszał…
- Lloyd... - zaczęła go klepać po policzkach na pobudzenie krążenia. - Lloyd, nie rób mi tego! Zabiorę cię do dziadka!!

Otworzył oczy i uśmiechnął się szeroko.
- Och, Jil...l - popatrzył uśmiechając się szeroko i nieprzytomnie
- Jill! - odsunął się od niej - Jill… Ty się spsiłaś!
-[¡] Teraz mi wierzysz? [/¡]- zmarszczyła lekko brwi.
- To da się racjonalnie wyjaśnić… Wytłumacz mi jak to zrobiłaś i jak się tego naumniałś!
-[¡] Powiedzmy, że mam to we krwi tak jak twoja rodzina jasne włosy [/¡]
- Czyli jest was więcej? Cała twoja rodzina się zmienia? To wiekopomne odkrycie! Zdobędę… Nie! Nikomu o tym nie mów! wiesz, co rząd by wam zrobił. Uspokójmy się i przeanalizujmy cała sytuację.

-[¡] Nie cała, kwestia co się trafi w genach. Jakbym wczoraj się nie przemieniła, to by mi nigdy nie powiedzieli. Ech... Sama próbuję się w tym wszystkim połapać, a wilkołaki to tylko czubek góry lodowej... Zrozumiem jeśli nie chcesz się w to mieszać.. [/¡]
- Teraz to dziwnie byłoby się nie mieszać… Choć nie wiem co teraz powinienem robić - usiadł ze skrzyżowanymi nogami.
- Jill, jeśli wyrwałaś Lloydowi serce w mrocznym rytuale lub jesteś kosmitą i składasz w nim jaja to powiedz, pójdę pograć w Farm Friends. Chyba, że chcesz mnie też zjeśść - zawołał z Oddali znudzony George.
- Ale po kolei, ten wybuch sprawił, że się przemieniłaś?
-[¡] Niewiele z tego pamiętam ... Możliwe, że był jej skutkiem ubocznym. [/¡]
- ponownie zmarszczyła brwi.
- Czyli uprowadzenie nadal wchodzi w grę. Albo eksperyment rządowy?
- E... Nie!
- No… Ale coś się wtedy stało.. - nie ustępował.
- Niewiele pamiętam, ale chyba inny klan próbuje nam wykopać topór wojenny... A ja będę musiła trafić jeszcze do drużyny z jedną dziewczyną która zatruwała mi dzieciństwo.
-[] To jest was więcej? Nie tylko w tym miasteczku? Nie tylko twoja rodzina? To brzmi niepokojąco… [/i] - powiedział pobladły
- Na razie to wiem, że są u nas, więc domyślam się, że jacyś są i po za miasteczkiem. I raczej nie dostajemy młodej dziewicy na pożarcie po pierwszej przemianie, więc nie bój nic!
- Znaczy się… Ja nie jestem… No w każdym razie, czy reszta wie, że ja wiem - Lloyd zaczerwienił się
- Nie wiedzą. Nadal możesz odejść
- A jak się dowiedzą? - zapytał ostrożnie.
- Nie dowiedzą... Dlatego ci opowiadam a odludziu... Wiedzą tylko, że jesteście przejazdem
- A czy ta miła pani opowiadając o Krampusie nie czyniła żadnych Aluzji? - zapytał nieśmiało.
- To filmujemy? Bo tu internetu nie ma i się nudzę. Zjadłem już batonika, a jestem na diecie! - odparł George.
- To poczytaj książkę! -- zawołała Jill.
- I nic nie wiem o prawdziwości Krampusa... - przyznała już ciszej.
- Nie lubię książek, Głowa mnie od nich bol,i - wyjęczał z daleka George.
- Ja to mam na co dzień. To jak mogę mogę ci ee pomóc - zapytał Lloyd.
- Skoro już wysłuchałeś mojej łzawej historii, to... zrozumiem jak będziesz chciał o wszystkim zapomnieć, uznać mnie za wariatkę i tym bardziej zapomnieć -odparła ze wzrokiem wbitym w buty Lloyda
- Co? Nie żartuj! Zawsze chciałem spotkać coś niezwykłego! coś co pokazałoby mi, że świat nie jest jak spod szkiełka naukowca czy coś… Wszyscy zawsze ze mnie szydzili, albo się śmiali. Teraz przynajmniej wiem, że moja droga była słuszna! To kręcimy teraz jakiś dokument czy coś. - podał jej niepewnie rękę.

-[¡] Nie popieram dokumentu o czymś takim i nie wiem. .. Lloyd mój słodki. .. pogięło cię?! [/¡] - Jill nie myślała, że dojdzie do tego po raz kolejny. I Na Pewno Nie W Ciągu 24 Godzin! Bo jak inaczej okreslic ti uczucie niż że - kopara jej opadła?! I to bardziej niż kiedy dowiedziała się, że jest wilkołakiem! Lloyd stwierdza, że jemu się to podoba! Może nie jej wilkołactwo, ale fakt,że świat. .. nie jest logicznie naukowy? Normalny?!
- No wiesz, skoro tu jesteśmy, to czemu nie? Może nawet zacznę to opisywać w dzienniku? Taki dokument mogłabyś na przykład pokazać swym dzieciom. Żeby nie były zaskoczone
- Gdzie w dziczy są Toalety? zawołał George.
-[¡] Idź w krzaki! [/¡] zawołała Jill. Dla Lloyd'a zeszła do szeptu: -[¡] Chociaż dla spokoju mojego sumienia się z tym prześpij... Albo... myślałam, że powiem coś takiego dopiero po tym jak zrobię z co najmniej doktorat. .. najpierw poznaj mojego dziadka! Zanim podejmiesz TAKĄ decyzję [/¡]
- TYM Dziadkiem… No nie wiem… On był nieco niepokojący ZANIM okazał się wilkołakiem… Nie znasz może jakiegoś wilkołaka listonosza, mleczarza, zakonnicy. - rzekł niepewnie.
-[¡] Spoza rodziny to znam tylko jednego menela.... Resztę miejscowych mam dopiero poznać [/¡]
[¡] Mój cioteczny brat Elijah jes5 też miejscową złotą rączką, to może wam załatwić też coś ze sprzętu [/¡]
- Ale że jak? To można być wilkołakiem i menrlem? Albo wilkołakiem, sytrpitserką? To prawie jak wampir cukiernik, albo wróżka kulturystka… Chyba za dużo gadam z otaku… Więc co teraz? Może coś pokamerujemy? Dla niepoznaki?
-[¡] Naturalnego koloru włosów też sobie nie wybierasz, to ci się po prostu trafia [/¡] -dziewczynę zaś zastanawiało jak to możliwe, że nim minęły 24 godziny potrafi określić swoje parszywe wilkołactwo jako coś, co się po prostu trafia. A przede wszystkim dać o tym krótką metafore?
-[¡] Chcesz zobaczyć psiarnie mojego wujka? -[/i] -zaproponowała po namyśle.
- Eee trochę boję się psów… Może nie od zawsze, ale jakoś tak teraz już wzbudzają u mnie niepokój - rzekł drapiąc się po głowie.
Nagle Jill usłyszała ciężkie człapanie.
-[¡] George, to ty?! -[/¡] zawołała. Napięta czekała na odpowiedź. Gotowa, by w każdej chwili się przemienić. I tow coś wiekszego od wilczka.

U wylotu jaskini nagle pojawił się George z zrozpaczoną miną.
- Chciałem do toalety, ale na liściu było COŚ i mi się odechciało. To coś dokumentujemy czy co?
-[¡] Ech... macie gdzie nocować? [/¡] -dziewczyna coraz bardziej utwierdzala się w przekonaniu, że opieka nad miastowymi nie będzie łatwa. Pytanie tylko, który z tych dwóch będzie trudniejszym przypadkiem?!
- U pani Marry. Zapłaciliśmy za siedem dni. Ze śniadaniem - rzekł Lloyd

- To nie wiem... Zależy jak się czujecie na siłach z miejscową Grotą Dziwów, moim i dziadkiem i psiarnią wujka - niektóre z jego psów, to pół wilki... Osobiście to główne atrakcje jakie tutaj znam po za kasynem, lasem i salonem gier
- Macie Salon Gier? Ale taki z moon patrolem i Missle comand ? - zapytał George.
- Lasy też nam się podabają , poszukamy czerwonego Wulfa...
- Krampus znajdzie nas. - dodał George.
- Twojego dziadka poznam, jak będzie w dobrym humorze, najedzony.
- Ze starymi grami, tak starymi, że ponoć niektóre są nawiedzone. A dziadek ostatnio jest w aż nadto dobrym humorze. Myślę, że z mojego powodu.... - Indianka wzniosła oczy ku niebu.
- Nigdy nie przeszedłem Donkey konga… Ostatnia komnata przenosi cię w świat czarów. A Contry się bałem. Ostatnia komnata jest straszna. - rzekł George
- Duchy to tylko parapsychiczna emanacja naszych lęków - wytłumaczył Lloyd
- Mój dziadek może ci dać wykład o duchach... Jak chcecie to możecie do nas wpaść na kolację - zaoferowała.
- A kto… co będzie na kolacj? Wiesz, na razie chcielibyśmy poznać twoją rodzinę w publicznym, pełnym świadków miejscu! - rzekł Loyd, George w tym czasie zaczynał Kamerować.
- Ach tak rozumiem... Dziadek jest zbyt... rozpasany jak jest na swoim terenie. No wiesz, mój dom, to moja twierdza - przyznała.
- Mój też tak miał. Strzelał do ludzi co deptali trawnik. Wprawdzie ślepakami, ale policja była raz na tydzień - rzekł ze zrozumieniem George, Lloyd przełknął ślinę.
- No to rozumiesz o co mi chodzi... W każdym razie jakby co, to macie mój numer?
- Mamy, a ty masz mi znaleźć ostatni odcinek agentów NCIS! Ominął mnie. Czuję się okropnie - rzekł George, Lloyd przewrócił oczyma.

Kręcenie dokumentu
- To robimy ten reportaż, to będzie hit! - rzekł Lloyd.
-[¡] A gdzie chcesz przeprowadzić ten wywiad? [/¡]
- Tuuuuu! - - zawołał Lloyd

-[¡]A! Żeby było widać malunki? [/¡]
- Dokładnie! Kamera, Akcja - twarz Jill zalało jasne światło z lampy.
- Ekhm... No dobrze, to o czym mam mowić? - spojrzała na boki.
- Rozmawiamy z Jill Waterson z plemienia Chinoków, która jako pierwsza postanowiła nam zdradzić tajemnicę od wieków skrywaną przez jej plemię
- Bez przesady po prostu nie każdy pyta i nie każdy wierzy....
- Cięcie! - zawołał Lloyd - Trochę więcej dramatyzmu. To będzie na Youtube
- Yyh?!!?! Youtube od razu?!! -- Jill wiedziała od dawna, że źle reaguje na kamerę. Teraz to już skoczył, zatańczyło w jej żołądku i całkowicie wyszło na wierz w postaci zimnego potu.
- Oczywiście, niech miliony użytkowników zobaczą ciebie i te palunki
- O czym w gadaliście podczas tego czasu gdy jadłem batonika, choć obiecałem sobie, że trzy na dzień starczą - powiedział George.
O nienie.... rzadnego Youtuba! Przynajmniej nie bez mojej zgody i ustalenia o czym mowa! George, wyłącz kamerę -poleciła.
- No, ale przecież przed chwilą się zgodziłaś na to, że opowiesz o wszystkim przed kamerą. Nie bój się, obrobimy materiał i zostaniesz gwiazdą Youtube! - oczy Lloyda błyszczały obłońkańczo
-[¡] Najpierw zdejmij ten maniakalny wyraz z tearzy [/i]
- Wyobrażasz sobie jaką sławę zdobędziesz? Może pomyśl o pisaniu bloga? Takiego komercyjnego - Lloyd odpływał.
- Albo równie dobrze ty i George będziecie jedynymi odwiedzającymi...Dobra to zadawaj pytania, żeby było łatwiej...
- Nooo dobra to zaczynamy! - i rozpoczął wywiad.
- Witam z tej strony Jill Waterson z plemienia Chinoków. Stoimy przed starodawnym malunkiem mojego plemienia prezentującego Kaczina - legendarnych pośredników między ludźmi, a bogami. - Jill znów się wyprostowała jak struna. Czekała aż jej głos się supokoi, by nie przejść znów w mówienie jak robot.
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh
Guren jest offline