Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2017, 21:46   #78
Asuryan
 
Reputacja: 1 Asuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputację
Wraz z natłokiem czarnej mocy, postać wampirzycy została zakryta, powoli ukazując ją w pełnym rynsztunku.

Zbroja zapewne była zapieczętowana w amulecie którego użyła.
Eldarskie runy zaczęły delikatnie migotać, świadcząc o demonicznym pochodzeniu mocy
- Od kogo by tu zacząć? - zapytała raczej formalnym głosem, stłumionym przez hełm - Może... - wzrok spoczął na Jenny.
Uczucie jakby ktoś mocno chwycił ją za gardło i próbował udusić, lub nawet złamać kark. Tak... to właśnie był instynkt zabójcy.
Jenny próbowała zaczerpnąć oddech, ale szło jej to mizernie. W rozpaczliwej akcji ratowania swojej inicjatywy zagrała pokrzepiającą melodię. Jej dźwięki złagodziły efekt. Pozostawiły jednak dziewczynę w defensywie.
Linie wzroku wolnym krokiem zakłócił eldar, zasłaniajac sobą piosenkarkę.
- Najpierw musisz zmierzyć się ze mną. Zanim przejdziemy do rękoczynów wyjdę jednak z propozycją. Odstap. Porzuć służbę dla Mortresa, a może uda Ci się ocalić życie.
Chwila ciszy...
... dłuższa chwila ciszy...
- {{ Ty tak serio? }} - zapytały obie wampirzyce.
- No to jesteśmy w d... - mruknęła pod nosem Nevan.
Pierwsza do boju ruszyła... Akashi. Korzystając z dziwnej konsternacji, która zapanowała, przeszła w tryb demonicznej dłoni. Scena walki była krótka. Czarnowłosa wzięła zamach i uderzyła, z całej siły jaką dawała jej demoniczna moc. Nim jednak cios dotarł do celu, została uderzona sztychem miecza. Pacnięta jak zwykła mucha. Praktycznie natychmiast zniknęła, rujnując na swej drodze napotkane kwiaty winorośli.
Anthrilien szybko upewnił się w jej stanie. Była cała, choć nieprzytomna, dotarła do ściany tego poziomu jaskini.
- No więc tak... - zamruczała wampirzyca w demonicznej zbroi - Spodziewała się czegoś większego. Prawdopodobnie to ty grasz tu pierwsze skrzypce. Więc i ja wyjdę z podobną propozycją. Udacie się teraz, wraz ze mną do Oliviera. A on zadecyduje co dalej. Możecie też zaczekać tutaj, po tym jak pozbawię was kończyn. Oli... Olivier dał mi pełną wolność decyzji w wykonywaniu jego rozkazów. Więc moje słowo, jest także jego wolą. -rzekła w stronę Anthriliena.
Jenny westchnęła czując się przytłoczona.
- Anthrilienie. Możesz nas połączyć tak abyś to ty odbierał nie? Mogę jej słuchać. Będziesz wiedział co zamierza - powiedziała szeptem zza eldara. - Wspomogę cię leczeniem w razie czego.
-Otwórz umysł, utrzymamy kontakt psychiczny. Pomóż Akashi, możemy jej potrzebować.
- Ok - Jenny pozwoliła aby eldar macnął jej umysł swoim mimo, że było to dla niej mało przyjemne. Ruszyła do akashi aby uzdrowić ją za pomocą swojej muzyki. Gdy to już zrobiła skoncentrowałą się na wampirzycy.
Wampirzyca ewidentnie pozwoliła Jenny dotrzeć i uzdrowić zamaskowaną, tak jakby nie przykładała do nich większej uwagi. Jednak gdy tylko Akashi stanęła na równe nogi, Eliza spojrzała na nie kątem oka.
- Nasze pertraktacje raczej nie dojdą do skutku. W każdym razie próbowałam. Teraz przejdę do waszej eliminacji. - Czarną zbroję otoczyła równie czarna łuna. Postać rycerza przez chwilę się rozmyła by pojawić się zamachu przed Jenny i Akashi. Dla anthriliena będącego w spowolnionej przestrzeni, każdy jej ruch był dostatecznie widoczny. Choć musiał przyznać, że bez tej mocy byłaby od niego zdecydowanie szybsza.
Jenny, nim zdążyła zrozumieć co się stało poczuła silne uderzenie. Znalazła się 2 metry dalej leżąc przy nogach małej czarodziejki. W powietrzu unosiły się resztki rycerskiej zbroi. Lancelot Nemu był najbliżej nich i z polecenia mistrzyni stanął w ich obronie niestety ulegając poświęceniu.
- Nic wam nie jest? - zapytała wystraszona, gestami dłoni składając kolejne zaklęcie.
Jenny pokręciła głową żałując, że nie ma przy niej Su i Lucila. Ale musiała sobie jakoś poradzić z tym co się działo przed nimi.
- Nie pokonamy jej. Ale możemy zniszczyć rośliny - dziewczyna zarzuciła impuls do Anthriliena czy byłby w stanie ją przytrzymać aż one sobie z tym poradzą.
Gdy wampirzyca znów zamachnęła się do ciosu, eldar gwałtownie ruszył z miejsca, jego sylwetka rozmyła się w pędzie. Ze szczękiem broni zablokował uderzenie i napierając na miecz, zmusił Elizę do cofnięcia się. Wbił kostur w ziemię i oburącz ujął rękojeść. Zamachnął się prowokująco i przyjął postawę.
Choć zamach wampirzycy był tym razem lekki, samo uderzenie było niezwykle ciężkie. Do tego, praktycznie od razu Eldar wykrył dziwne fluktuacje wokół broni i zbroi wampirzycy. Prawdopodobnie deadryt. Jenny ma rację, nie będzie łatwo. Choć... gdyby powtórzyć tamtą błyskawicę... z pewnością kupiłaby im trochę więcej czasu.
- Zademonstruję się prawdziwą grozę demonów. E’rnge [dem.].
Dwie najbliższe krwawe bestie rozpadły się tworząc krwawe włócznie. Zawisłe w powietrzu szpikulce wycelowane były w dziewczęta.
- Rozwalajcie korzenie! Osłonię was! - krzyknęła Jenny do reszty samej wciągając powietrze w płuca. Struna w gitarze zadrżała pobudzając peluneum zarówno w instrumencie jak i dziewczynie. Tym razem nie było to FusRoDah. Jenny wrzasnęła w stronę nadlatujacych włóczni, chcąc mieć lepszą kontrolę nad tym jak długo utrzymuje atak. Okrzyk w smoczym języku był wyjątkowo krótki. Było to tylko pojedyncza fala mimo tęgiej siły.
Włócznie pod wpływem drgań utraciły swoją ostrą formę, jednak nadal utrzymywały się w powietrzu. Skończyło się na mocnym uderzeniu, ale nie przebiciu. Aura piosenkarki ulegała zabarwieniu różnymi kolorami.
Akashi zmienia tryb na królika, przygotowując się do walki na miecze. Nemu skandowała nowe zaklęcie przywołania rycerza, przynajmniej w stopniu unoszących się nad nią ramion.
- Teraz moja kolej. - Zakrzyknęła Nevan z uśmiechem wystrzeliwując wiązkę fioletowych błyskawic...
...która rykoszetem od ostrza Elizy poleciał w stronę Jenny.
Nevan dość zabawnym gestem wskazała, że to nie jej wina.
Anthrilien wykorzystał moment odsłonięcia, błyskawicznie tnąc w łączenia zbroi wampirzycy.
Szybkość zderzenia była niezwykła, pewnie tylko nieliczni z tej grupy zdołali uchwycić co się stało.
Ostrze Eldara przebiło się przez ramię powyżej łokcia i weszło w ciało pod pachą. Niestety pęd został zatrzymany ostrzem wampirzycy. Celowało ono, tak samo jak Athrilien, w przerwę między zbroją, a dokładniej w szyję pod hełmem. Na szczęście, eldar był w tej chwili czujniejszy i szybszy, zdążył uskoczyć nim ostrze zdołało go dosięgnąć. Z jego ostrza kapały krople ciemnej krwi. Krew skapująca z ramienia wampirzycy powoli się wycofywała pozostając jedynie śladem. Tak to właśnie kontrola krwi wampirów.
Wojownik miał wrażenie że wampirzycy pod swoim hełmem, uśmiechała się szeroko. Kolejny zamach posłała w stronę Eldara strumień skompresowanego cięcia. Wolną ręką celując w pozostałą grupę. Kilka centymetrów od zbrojnego ramienia pojawiła się kula czarnych płomieni.
Jenny dopiero zebrałą się z ziemi po ponownym obaleniu przez włócznie i pioruny. Posłała Nevan niezadowolone spojrzenie. Obiecała eldarowi pomóc ale nie sądziłą aby przy tej szybkości jej słuch na wiele by się zdał, bo ona sama zwyczajnie za wolno reagowała.
- Dobra, która czuje się najlepsza w obronie?
Nemu nieśmiało podniosła dłoń. Spektakl w postaci rozpadającej się zbroi był ledwie kilka chwil wcześniej.
- To osłaniaj nas, Akashi atakuj to coś, Raisheele do korzenia. Ja nas skoordynuje i wesprę leczeniem i sporadycznie atakiem. Nie pozwólmy aby zajęło nam to zbyt długo - piosenkarka nie powiedziała co ma robić Nevan sądząc, że i tak jej się nie posłucha. Gitara i łączący rytm poszły w ruch, a do tego dołączyła ognista determinacja utrzymująca wolę walki w dziewczynach.
Anthrilien z taneczną gracją zszedł z toru cięcia. Uaktywnił runy ochronne w pancerzu, tworząc w okół siebie tarczę. Nim Wampirzyca zdążyła wysłać płomienie w stronę grupy, arcyprorok wykonał gwałtowny ruch wolną dłonią i impulsem telekinetycznym posłał ją w stronę pobliskiej ściany.
Oba ataki zostały przerwane, a czarnym płomieniem zapłonęła sama wampirzyca. Gdy płomień się wypalił ona zniknęła. Oczywiście to było złudzenie. Musiała użyć płomienia jako portalu, czy coś podobnego. W następnej chwili, zadziałało wzmocneinei Jenny - odgłos mięśni spod zbroi i w identycznym czasie pojawienie się obecności wampirzycy. Znalazła się za anthem wykonując dość niezgrabne ale bardzo potężne kopnięcie z półobrotu. Teraz Anthrilen znalazł się na ścianie. Eliza, wykorzystując pęd posłała kamień w stronę Jenny. Zwykły kamień, z prędkością która sięgnęła bariery dźwięku. Mała czarodziejka zwarła oba stalowe ramiona do ochrony. Jedno z nich pękło. Wykorzystując jednak zamieszanie, w bój ruszyła Akashi, zapominając o zajęciu się krwawymi bestiamii.
Zdołała jakimś cudem zatrzymać działania wampirzycy, za pomocą szybkiej i zwinnej szermierki. Nie była jednak w stanie wykorzystać żadnej z mocy grawitacyjnych ostrza. Po chwili zastanowienie... to mogła być sprawka Deadrytu. Dlatego pewnie atak kinetyczny okazał się słabszy.
Arcyprorok upadł na ziemię, podpierając się na rękach. Wzniesiona chwilę wcześniej tarcza uratowała go przed bezpośrednimi obrażeniami, być może śmiertelnymi. Gdy podnosił się opierając na mieczu, poczuł stłumiony ból w boku, sugerujący pęknięte żebro. Z pomocą Wojennej Maski odepchnął go na bok i skupił się na sytuacji. Przelewając moc osnowy powtórzył proces zamrorzenia krwawych bestii, kupując nieco czasu.
Jenny nieprzerwanie grała samej czując efekty swojej muzyki.
- Akashi tył! Nemu obrona! - piosenkarka starała się jakoś zapanować nad tym co się dzieje. Zaśpiewała Leczącą melodię zostawiając na moment jednoczący rytm. Eldar wyglądał jakby potrzebował pomocy leczącej. Zaraz po tym znów wróciła do rytmu.
Jedna z krwawych bestii będąca najbliżej Elizy rozpuściła się i wleciała pod jej hełm. Chwilę później moc wojowniczki wzrosła. Jednym machnięciem zdołała przedrzeć się przez paradę Akashi i wysłać ją na ścianę. Czarnowłosa będąc jeszcze w locie przybrała postać pożeracza (psia paszcza z cienia). Jednak jej atak został natychmiast rozproszony prawym sierpowym w brzuch. Wampirzyca znalazła się w powierz w jednej chwili dobijając wojowniczkę. Można przypuszczać że otrzymała niemałe obrażenia.
- Hagragon!
W przestrzeni pojawił się niewielkie 6-cio ramienne krzyże z czerwonego światła. (dużo małych pierdółek)
Anthrilien skupił się i rozproszył krzyże z dala od wampirzycy. W jego wolnej dłoni znalazł się kostur, który do tej pory stał wbity w ziemię.
“Stwórz błyskawicę, przytrzymam ją i uderzymy razem” Usłyszała Jenny. Arcyprorok przygotował się by telekinetycznie pochwycić wampirzycę, z zamiarem porażenia ją połączonymi piorunami.
Pstryknięcie. Anthrilen wykonał mimowolny, nadwyrężając mięśnie unik. Krzyże dookoła niego zamieniły się w szpikulce celujące odpowiednio w oczy i kończyny.
- FUS RO DAH! - Ryknęła piosenkarka aby odrzucić szpikulce i ochronić eldara. Powoli zaczynała nie nadążać za tym co się działo. Nie potrafiła wolą podtrzymać swojej muzyki. Musiała grać aby miałą działanie. To, że mieszała dwa różne efekty i tak było więcej niż to co robili inni muzycy z jej świata. Musiała jednak decydować o rzeczach w ułamkach sekund. Porzuciła jednoczący rytm i ognistą determinację. Przestawiła się na leczniczą muzykę dodatkowo zbierając ładunek elektryczny na swojej gitarze.
- Chcesz się dołączyć Nevan? - zarzuciła do wampirzycy kiedy łuki elektryczności zaczęły przeskakiwać po gitarze. Posłała eldarowi tylko przytaknięcie w odpowiedzi na jego plan.
- Czemu nie - odparła wampirzyca od, mogłoby się wydawać, dłuższej chwili nie podejmująca żadnych akcji.
Wokół jej ciała zaczynały przeskakiwać łuki elektryczne
Eliza jakby w odpowiedzi na zbliżający się atak, zaczęła gromadzić przed sobą czarny ładunek elektryczny.
[media] http://www.youtube.com/watch?v=hC-T0rC6m7I [/media]
Jenny wpadła w trans zapowiadając, że wcale nie mają zamiaru się łatwo poddać. Jeszcze nie był na to czas.
Na znak eldara obie dziewczyny rzuciły swoje błyskawice w wampirzycę.
Demonica wystrzeliła swój ładunek energetyczny. Będąc w objęciach mocy telekinetycznej nie mogła, tak łatwo uciec. Dwie/Trzy połączone wiązki elektryczne uderzyły w czarny piorun kulisty. Wybuch nastąpił bliżej demonicy. Podmuch zmiótł kilka z węzłów krwawej winorośli, wysuszają większość kwiatów znajdujących się na tym poziomie. Pozostawała jednak jeszcze część stanowiąca zapewne dodatkowe obejście głównej odnogi korzenia.
Z opadającej kurzawy dało się słychać niezadowolone cmoknięcie czarnego rycerza. Całość zbroi była osmolona, czego nie dało się zauważyć po jej czarnym kolorze.
- Czas to zakończyć. - orzekła.
Jej wampiryczne spojrzenie wyglądające spod przyłbicy przeszywało zebranych.
-Zgadzam się- rozbrzmiał odbijający się echem głos. Wszystkie źródła światła przygasły, a do korytarza wlała się fala nieprzeniknionej ciemności. Smolista masa pokryła wszystkie powierzchnie. Towarzyszyły jej zawodzenia ludzi i zwierząt, które wspólnie tworzyły istną kakofonię głosów. Nagle czerń wypełniła się żarzącymi się czerwienią punktami.

W ciemności kłębiły się i przemykały sylwetki o nieokreślonych kształtach, szczękając na zebranych paszczami pełnymi zębów, czasami ludzkich, czasami zwierzęcych.

W centrum masy, kilkanaście metrów od wampirzycy, zamajaczyła postać- wyraźniejsza niż reszta cieni. Ciemność przybrała kształt sylwetki Sorena, otoczonego mackami utkanymi z czerni.
[media] https://i.makeagif.com/media/7-31-2015/cle9y6.gif[/media]
Pod nogi Elizy potoczył się owalny przedmiot. Głowa Hernandeza.
Jenny może normalnie by się ucieszyła widząc Sorena. To co jednak zobaczyła zmroziło jej krew w żyłach do tego stopnia, że słabo jej się zrobiło. Zachwiało nią i usiadła tracąc siłę w nogach.
Identyczny odgłos pojawił się nieopodal piosenkarki. Czarodziejka nemu również padła na kolana. Jej twarz wyrażała głęboki szok. Twarz miała bladą jak ściana. Pewnie też nia miała wiele styczności z takim spektaklem.
Przytłaczająca aura znika równie nagle.
Wampirzyca spoglądała z... nie z przerażeniem, ani strachem. Było temu bliżej do niedowierzania i zaskoczenia, a to za sprawą samej formy Sorena. Dopiero potem spostrzegła, a raczej pojęła sens tego co znalazło się pod jej nogami. Zaczęła uwalniać czystą żądzę mordu, przyjmując jednak pozycję defensywną. Pozostali, a raczej Soren i Anthrilien również się przygotowali.
- Zginiesz... - wysyczała, aż czuć było namacalny gniew.
Wampirzyca już miała rzuci się w bój, gdyby nie, pewien niepasujący do okoliczności głos.
Wpierw odczuto zimno, lecz nie z powodu spadku temperatury... choć wszystkim mogło się tak wydawać.
- Naj naj. Może i ja się dołączę. - rzekł przbsz któr pojawił się równie nagle, siedząc na jednym z kwiatów winorośli.
Jego aura pojawiła się tak samo niespodziewanie jak jej właściciel.

Jego aparycja była uboga, bardziej uboga niż wampirzycy w pełnej zbroi. Wszyscy, z jednym wyjątkiem, czuli strach, a powodem była sama jego obecność. Jedynie Anthrilien nie miał na tyle swobody by zwrócić na niego większa uwagę. Pieczęć Slaanesha pulsowała przeszywającym bólem. Tak. Nowy przybysz nie był wampirem, należała do sławiennej demonicznej rasy. Odgłos dzwoniących zębów wyrwał Jenny z konsternacji. Dolna warga nemu drżała, jej oczy zalewały się łzami. Pod nią wyrosła kałuża. To dziewczę popadło w paniczny strach.
- Co tu robisz Rahakielu?! Winieneś być w celi. - rzekła wrogo Eliza, nie spuszczając gardy
- Wyszedłem. - odparł z uśmiechem pojawiając się tuż przy niej.
Zeskoczył z siedliska, tak płynnie i szybko że trudno było spostrzec jak i kiedy.
- Wyczułem coś interesującego więc postanowiłem wyjść na moment. Poza tym nie jestem więźniem. Słyszałaś słowa swego pana. - Prowadził rozmowę jakby było to towarzyskie spotkanie gdzieś na mieście. Nie przykładał uwagi na otoczenie czy wrogów... a mimo to. Nikt nie ośmielił się ruszyć.
Z kolei od wampirzycy dało się wyczuć niepewność...
Wraz z pojawieniem się mężczyzny, Arcyprorok mimowolnie złapał się za klatkę piersiową, a jego twarz wykrzywił grymas bólu. Cieszył się, z faktu że hełm zasłaniał ten widok przed oczami zebranych. Czując jak uginają się pod nim kolana, oparł się na kosturze. Najbliższe z wypełniających jaskinię oczu zwróciły się w jego stronę. Eldar uniósł wzrok na Castella, który przyglądał mu się bacznie.
Wampir przeniósł wzrok z towarzysza na nowo przybyłego, zastanawiając się co wpłyneło na stan długouchego. Aura roztaczana przez Rahakiela nieco ostudziła jego emocje. Macki, które miały przerwać niedoszłą szarżę, przyjęły luźniejsze pozycję.
Dla piosenkarki sytuacja z momentu na moment była coraz dziwniejsza.
- Co się dzieje? - szepnęła widząc, że pojawienie wielookiego stwora nie skończyło się wielką rzeźnią z ich udziałem. - Rasheree… - dodała poszukując spojrzeniem czy może dostrzec mysiouchą.
Odgłosy walki w głębi jaskini już ucichły. Cóż to mogło znaczyć?
O plecy elfa oparło się coś zimnego. Miało metalowa powierzchnię i dośc nietypowy kształt.
[img] https://s-media-cache-ak0.pinimg.com...e17667d78c.jpg [/img]
Swoją drogą... nevan nagle zniknęła.
Mimo bólu, eldarowi udało zmusić się do działania. Zauważyszy dziwny instrument, przypominający gitarę Jenny, zarzucił go na plecy. Nie mogli tutaj zostać, na tą chwile żadne z nich nie nadawało się do dalszej walki. Szybko ocenił stan towarzyszek. Złapał wyglądająca gorzej Nemu i przerzucił ją przez ramię. Wolną dłonią chwycił piosenkarkę i pociągnął zmuszając do wstania, obok nich w powietrzu dryfowala Akashi. Mogły być jeszcze potrzebne. Nie mógł ich zostawić. Idąc mimo bólu w klatce piersiowej, skierował się w stronę w która udała się Raisheele. Ciemność na moment rozstąpiła się, odsłaniając drogę.
-czekaj! - jęknęła Jenny do eldara gdy do jej głowy dotarła jedna rzecz. - Rahakielu… to ciebie szuka Lucil?
Demon spojrzał na oddalającą się dziewczynę, lecz jego twarz nie wyrażała zupełnie niczego.
Nie był chętny by ich ścigać, a raczej swoją uwagę skupił na Sorenie.
- Tamta dziewczyna... intrygująco pachnie. - rzekł nie wiedzieć czy do siebie czy do pozostałych osób.
- Chcą zniszczyć korzeń. - orzekła wampirzyca - Zostań tutaj, a ja ich złapię.
- Nai nai. Nie ma pośpiechu. Może najpierw nim się zajmiesz? - wskazał na wampira
Cień będący Castellem poruszył się nieznacznie. Wszechobecne szepty nasiliły się, a z sylwetki wyłoniły się ręce rozkładając się na boki w prowokującym geście.
- To wszystko zaczyna mnie już.... WK***AĆ! - Wykrzyczała ruszając sprowokowana, wzięła głęboki zamach mieczem.
Demon oparł się wygodnie o jeden z kwiatów, obserwując pokaz.
Sylwetka Sorena nie poruszyła się. Zupełnie inaczej sprawa miała się z pomieszczeniem. Gdy wampirzyca postawiła kolejny krok jej noga zapadła się w ciemnej masie, a z każdej strony wystrzeliły w nią czarne pale. Szepty i pokrzykiwania zamieniły się we wrzaski i wycie, a paszcze czekały w rozwarciu, czekając by pochwycić ofiarę.
Pale uderzyły o czarną zbroję, lecz nie zdołały jej przebić. Sytuacja wymusiła na wampirzycy wcześniejszy zamach który rozdarł czarną powierzchnię i oczyścił teren wokół niej. Ostrze z deadrytu i demoniczna moc wspaniale ze sobą współgrały. Demonica wyciągnęła dłoń w stronę Sorena.
- Qui Ardorem Irmedia. [dem. ten który stoi pośród żaru ]
Z powierzchni aż po strop,dookoła sorena, wyrosły grube filary ognia. Dośc szybko zacieśniające się.
Sylwetka zapadła się i rozpłynęła na boki, wymijając filary. W tej samej chwili z sufitu, niczym smoła, ściekła masa czerni, zalewając wampirzycę i krępując ruchy. Za nią z ziemi, bezszelestnie wynurzyła się sylwetka Sorena, z włosami przypominającymi macki i oczami jarzącymi się czerwienią. Jego ręka pogrubiła się od mięśni, a na palcach dłoni zalśniły szpony. Pchnął z całej siły, otwartą ręką, celując w łączenie zbroi na plecach przeciwniczki.
Forma jaką przyjęła ręka rozpadła się w kontakcie ze zbroją, na szczęście dłoń zdołała się przedostać. Między palcami zaczęła płynąć krew.
Lecz nie trwało to długo. Soren na moment zamarł w bezruchu. Dookoła głowy z mackami w efekcie podobnym do przytulenia, pojawił się demon. Oparł się ciałem o plecy wampira w czarnej formie. I delikatnym głosem, niczym kochanek zaczął mu szeptać do ucha.
- Nie ładnie tak. Przecież wiesz że Olivier będzie zły.
Tak Mortres będzie zły jeśli wampirzyca zginie, choć i na nią będzie zły za korzeń.
- Nie wolno ci. Jej skrzywdzić. To wina elfa. To jego wina, że z nami walczysz.
Słowa demona trafiały do Castella, ale nie był tak słaby by im ulec. Choć nie zauważył lśniącego lampionu w rękach demona. Obaj stanęli w błękitnych płomieniach. Płomienie pochłaniały duszę wampira, zmieniając jego ciało w popiół. (Śmierć sorena -1 życie)
Eliza wyrwała się z objęcia, gdy ciało wampira zaczynało się rozpadać.
- A ty powinnaś uważać. - oznajmił demon gdy płomienie zaczynały powracać do lampionu. - Nie ważne kto jest wrogiem i co potrafi. Nadana ci moc jest wystarczająca by go zlikwidować.
- Arrr. Zamknij się! Wiem. Wiem! WIEM! Ach. Oliv będzie zły. Ogłowa Elfa. Muszę ją wyrwać!
 
__________________
Once the choice is made, the rest is mere consequence
Asuryan jest offline