Bernhardt przełknął ślinę, gdy zobaczył szczątki szaleńca. - No tośmy się dowiedzieli, że mieliśmy rację. Jesteśmy na tropie, Szkiełko. Czegoś ważnego. Ktoś odciął luźny koniec, kapujesz? - wskazał na ciało nieszczęśnika.
Ignorując smród podszedł bliżej i począł badać truposza. Nie wiedzieć czemu wyjął nóż i przyłożył do gardła trupa. - Rana od noża. Majcher był ostry, bo cięcie tylko jedno. Ktoś zadał sobie trudu, żeby zarżnąć wariata w jego norze. Ciekawe po co? i Dlaczego teraz? Przecie ludzi mówili w Bogenhafen, że od lat szalone rzeczy wykrzykiwał...
- Rozejrzyj się po swojemu. Niczego tu nie brakuje? Gdzie żebracy chowają fanty? - rozejrzał się szukając jakiejś skrytki biedaka. |