Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2017, 01:30   #16
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Czekać długo nie musiała, chociaż takiego obrotu spraw to się akurat nie spodziewała. Ledwie zdołała złapać oddech po tym przesłuchaniu i rzucić chłopakom pełny zadowolenia uśmieszek, a tu nagle… Zaskoczona nawet nie zdążyła zaprotestować, dając się porwać Lesterowi. Ogarnęła się jednak na tyle by rzucić za siebie nieme przeprosiny w kierunku Simona. Nie chciała go tak zostawiać, ale kąpiel… No kąpieli się kurczę nie odmawia. Tym bardziej ciepłej. Towarzystwo też jej niemiłym nie było, więc marudzić nie zamierzała. Gdyby jej tylko serce nie biło w trybie przyspieszonym jak na widok Five-SeveN, to by nieco lepiej było, no ale… Rzut oka na Lestera poszerzył jej uśmiech. W sumie to miała gdzieś wszystkie te ale i inne głupoty. Zapowiadała się całkiem ciekawa kąpiel i tak jakoś nie mogła się jej doczekać idąc za starszym braciszkiem i ich przewodniczką.


Przewodniczka poprowadziła ich korytarzem oświetlonym przez oliwiaka. Lester dalej nie puszczał dłoni Jess i torował jej drogę przez korytarz wpatrzony w to rusznikarkę to w tylne wdzięki idącej przed nimi dziewczyny. Ta zaś zaprowadziła ich do jednych z bocznych drzwi na parterze. Weszła i gdy ich dwójka też weszła ze środka od razu uderzyło ich przyjemnie wilgotne i ciepłe powietrze. Dziewczyna poprowadziła ich za parawan za którym na królewskim miejscu stała balia z parującą wodą. W pobliżu stały standardowe rekwizyty kąpielowe w lokalach z taką kąpielową usługą. Kilka wiader czystej wody do spłukania, mydło, nawet jakaś butelka jakiegoś czyścidła w płynie, przygotowane ręczniki, gąbki i parę tego typu podobnych drobiazgów.

Lester oderwał wzrok od obydwu kobiet gdy na chwilę uwagę skoncetrował na balii z czystą gorącą wodą. Po tak długim i tak gorącym dniu taka ilość czystej wody często działała na ludzi jak widok gorącego dania dla wygłodniałego człowieka. Barmanka dała im się na chwilę nasycić spojrzeniem nim odezwała się ponownie. - Wszystko jest przygotowane. - wskazała na balię i resztę łazienkowego szpeja. - Będzie za taką kąpiel pół paczki fajek. Za drugie pół zostanę z wami i was obsłużę. - wyjaśniła zasady cenowe korzystania z tych wodnych dobrodziejstw. Lester przygryzł wargi i ewidentnie oszacował i balię, i barmankę, i Jess robiąc w głowie rachunek zysków i strat.

Jess także przez dobrą chwilę patrzyła się na wodę. Ciepłą wodę. Czystą wodę. Na ręczniki, mydło i tą całą resztę. Aż się jej wyrwało westchnięcie z ust, które dobitnie świadczyło o tym, że widok jaki miała przed oczami sprawił jej nie lada przyjemność. Zmyć z siebie ten piach, kuch i pot… Znowu poczuć się jak cżłowiek. Raaany… Niemal udało się jej przegapić spojrzenie jakim Lester obrzucił barmankę i ją samą. Zmarszczyła brwi, wyraźnie niezadowolona, po czym korzystając z niewielkiej odległości jaka dzieliła ją od braciszka, walnęła go pięścią w ramię, tak dla opamiętania.
- Dzięki - zwróciła się do barmanki, starając nie sprawiać przy tym wrażenia fochniętej laski Lestera, co raczej marnie się jej udało. - Poradzimy sobie.
Jak sobie chciał korzystać z balii z panienką to mógł jej ze sobą nie ciągnąć, a że ją przyciągnął to Jess zamierzała z tej cholernej wody skorzystać bez bycia zmuszaną do oglądania igraszek Lestera i tej laski. Jemu się chyba coś poprzestawiało od tego upału…

- Oczywiście. - zgodziła się dziewczyna i wyciągnęła dłoń po zapłatę. Gdy Jess położyła na jej dłoni kilka “dziewiątek” uśmiechnęła się i zamknęła dłoń na ołowiowym złocie. - Życzę przyjemnej kąpieli. - skinęła głową i wyszła z pomieszczenia zostawiając dwójkę gości samych.

Starszy z braci Thorne obserwował kobietę póki nie wyszła, obserwował złote naboje znikajace w jej dłoni a w końcu gdy zostali sami popatrzył w dół na niezbyt wysoką brunetkę przed nim. - To co? Ty będziesz robić za łaziebną? - zapytał zdejmując kurtkę i niedbale rzucając ją gdzie mu się tam rzuciła.

- A co? Sam sobie nie poradzisz? - Jess prychnęła na niego. Łaziebna, jeszcze czego, jak nic urojenia dostał i to ostrego. Zaraz jednak jej usta wygięły się w wesołym uśmiechu. Idąc w ślady Lestera zdjęła płaszcz, jednak w przeciwieństwie do niego, potraktowała tą część garderoby z uwagą i oddaniem. W końcu krył całkiem sporą część jej skarbów. Nie patrząc na starszego braciszka, zrzuciła z siebie podkoszulek, odkładając go na kupkę, której podstawą był jej jakże cenny płaszcz. Następnie podeszła do chybotliwego stolika przy balii, na którym leżały przybory toaletowe i zgarnęła z niego mydło. Takie prawdziwe, z dawnych czasów chyba bo pachniało tak, że miała ochotę potrzeć o nie nosem. Powstrzymała się jednak i sięgnęła po butelkę z, jak się okazało, szamponem. I kolejną, z czymś do wody, też zapachowym. Nabrała trochę na palce i roztarła, delektując się przyjemnym, delikatnym wrażeniem. O cholera, warto było zabulić za tą kąpiel. Zachichotała rozbawiona, odstawiła te wszystkie cudeńka i zabrała się za pozbywanie reszty ciuchów, poczynając od butów, a kończąc na staniku. Nie chciała żeby woda wystygła zanim ona się w niej zacznie pławić.


Woda jeszcze nie ostygła. Nadal była przyjemnie ciepła w tych mniejszych i większych drobinach jakie ochlapały jej nagą skórę więc tam, wewnątrz balii nadal musiały być gorące. Wraz z rozchlapanymi kroplami i strugami jakie ochlapały nie tylko jej skórę ale i podłogę na dole dotarł do niej głośny chlupot wodnej fali. Lester który przez chwilę intensywnie wpatrywał się w milczeniu obserwując jak pozbywa się swojej garderoby w końcu zaczął się też rozbierać. Ale znacznie szybciej i bardziej chaotycznie jakby robił to na wyścigi. Nie zawracał sobie też głowy podziwianiem pachnących czy nie kosmetyków. Więc uporał się pierwszy z tym zadaniem i wskoczył do wnętrza balii rozchlapując właśnie gorącą wodę dookoła. Od razu zanurzył się cały, posiedział z kilka sekund pod wodą aż wynurzył się z powrotem wycierając twarz ze ściekającej po niej wody. Wreszcie leniwie oparł się wygodnie o brzeg balii rozwalając po pańsku swoje wytatuowane ramiona po jej krawędzi. - I co teraz zrobisz? Jak sobie poradzisz? - Thorne pozwolił sobie na nonszalancki i bezczelny uśmieszek patrząc na Jess ze zmrużonych powiek.

W odpowiedzi przewróciła oczami. Jakby to pierwszy raz w życiu kąpiel brała… Najpierw jednak odłożyła ciuchy, co to je właśnie zdjęła, na resztę. Piramida wyglądała nieco niestabilnie ale Jess zbytnio się spieszyło by sobie zawracać głowę jej poprawianiem. Po powrocie do balii chwyciła jej brzegi i ostrożnie, żeby nie wyrżnąć na mokrej podłodze, przełożyła najpierw jedną, a następnie drugą nogę, a następnie zaczęła się mościć po przeciwnej stronie niż Lester. Pewnie z czystej złośliwości mogłaby spróbować umościć się na nim…
Zmarszczyła czoło, po czym nadludzkim wysiłkiem woli odgoniła głupie myśli, nakierowując je na ten płyn, który tak ładnie pachniał i był przyjemny w dotyku.
- Nie wiem po co w ogóle łaziebne - mruknęła, przekręcając się nieco w balii by sięgnąć po butelkę.

Lester jednak chyba nie był tak do końca przekonany o poprawności układu panującego obecnie w balii i postanowił zrobić przemeblowanie. Wyczekał prawie w bezruchu gdy brunetka wpakowała się do balii, aż się zanurzyła, odwróciła się co nieco by sięgnąć po butelkę i gdy właśnie ją złapała wyczuła i usłyszała chlupot fali uderzeniowej i prawie od razu złapały jej nagi tors Lesterowe dłonie. Od razu też oboje już znowu przeorali wzburzoną już i tak wodę aż plecy mężczyzny nie chlupnęły o burtę balii. Ale tym razem trzymana przez niego kobieta była tuż obok niego, pod ręką i to tak dosłownie pod jego ręką. - Gdzie tam cię niesie? Tam to nic ciekawego nie umyjesz. - mruknął patrząc z bliska na jej twarz i chwytając drugą dłonią jej brodę jakby chciał się dokładniej przyjrzeć jej twarzy. Chwilę czegoś szukał po czym wpił się chciwie ustami w jej usta.

Jessice wszystkie, odpowiednie na taką chwilę teksty, nagle zwiały z głowy, chociaż miała ich tam kilka już gotowych. Złość na Lestera też czmychnęła, najwyraźniej wystraszona chaosem, który zapanował w myślach. Dlaczego? Wreszcie! Co na to Simon. Kogo to teraz obchodzi… Te i inne przewalały się z siłą huraganu, jedna niszcząc kolejną i nie pozwalając na osiągnięcie żadnego ładu i składu. Gdy zaś umysł swoje wojny toczył, ciało nie marnowało czasu, reagując na, bynajmniej nie delikatny, dotyk ust starszego braciszka. Wargi Jess rozchyliły się wypuszczając skryty za nimi jęk i otwierając przed Lesterem kolejne rejony, gotowe i chętne do badania. Dłoń, której znudziło się trzymanie, na wpół już zapomnianej butelki, zajęła się włosami braciszka wsuwając w nie palce i przyciągając go bliżej. Ciało Jess chciało więcej i dopominało się tego, korzystając z chwilowej niemocy umysłu, który nadal próbował rozstrzygnąć jak w owej sytuacji powinna postąpić by nie spieprzyć idealnych stosunków jakie panowały w ich zgranej trójce. No tak… Pieprzyć stosunki, stosunkiem. No, to nawet miało sens. Gdzieś we wnętrzu jej gardła zaczął rodzić się cichy wciąż, szatański z brzmienia, chichot.

I Lester bardzo chętnie zaczął badać dostępne mu rejony. Jeszcze gdy całował Jess zaczął dłońmi badać jej błyszczące od wody wdzięki ugniatając je tak samo łapczywie jak się wpijał w usta. W końcu jednak zrobiło mu się chyba niewygodnie na dłużsża metę albo zwyciężyła niecierpliwość bo złapał ją za biodra i po prostu przesunął z boku na swoje uda tak, że znalazła się na nim i wreszcie co nieco górowała nad nim wzrostem. Woda spieniła i skotłowała się od tych figlów i rusznikarz czuła jak przy okazji jej nagą skórę ochlapują kolejne fale i strugi ciepłej wody. Po tej chwili przerwy potrzebnej na przemeblowanie starszy Thorne znów zaczął korzystać z dłoni i ust by zapoznać się z wdziękami siostrzyczki. Mokre od gorącej wody kobiece ciało było jak najbardziej wdzięcznym obiektem do badania. Tak przynajmniej można było sądzić z chciwych ruchów i mruknięć jakie wydawał z siebie siedzący w balii mężczyzna.

Jessice z ust wyrwał się pisk, gdy niespodziewanie dla niej, zmieniła pozycję. Jej dłonie zacisnęły się na ramionach Lestera, szukając w nim oparcia, które to oczywiście znalazły. Jak zawsze zresztą. Owa chwila przerwy pozwoliła na ułożenie chaosu, który panował w jej głowie, w miarę sensowny porządek. Tylko czy można było mówić o porządku, skoro wciąż na dobrą sprawę nie była pewna co takiego wyprawia. Jasne, zbierało się już od jakiegoś czasu i nawet tak niedoświadczona osoba jak ona, zauważyła że wszystkie znaki na ziemi i niebie prowadziły do tej chwili. No, może nie do tej konkretnie ale do podobnego końca tego całego iskrzenia, spojrzeń, rzucanych komentarzy i dotyków. Nawet tego, że to starszy z braci jako pierwszy podejmie konkretne kroki, mogła się domyślić. Nie brała tylko pod uwagę tego całego zamieszania w głowie, tej fali odczuć, których dostarczały jej dłonie i usta Lestera. Tych bodźców których doświadczała dzięki falom ciepłej wody obmywającym jej ciało. Nie wiedziała jak sobie z nimi poradzić, tego nikt jej jakoś do tej pory nie nauczył. Zrobiła więc jedyną rzecz, jaka wydawałą się jej sensowna, czyli uciszyła rozsądek, przegoniła sumienie i ponownie oddała się przyjemności, która płynęła z połączenia ich ust, z dotyku ich ciał. Nie chcąc pozostać dłużną, przeniosła swoje dłonie na ramiona braciszka, obmywając je wodą, gładząc i ciesząc się dotykiem jego mokrej skóry. Wciąż jednak było jej mało. To co dostawała nie gasiło potrzeby, która w niej narastała. Uniosła się nieco wyżej, oplatając udami braciszka i przyciskając swoje ciało do jego.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline