Oswald nie zwlekał ani chwili i jak tylko na drabinie zrobiło się wystarczająco dużo miejsca, ruszył za kompanem. Nie mogli go zostawić zbyt długo sam na sam z bestią. Może i Otwin miał zbroje i tarcze, ale bestia miała trzy łby i obrona przed wszystkimi nie mogła być niczym łatwym, dodatkowo biorąc pod uwagę rozmiar potwora.
Wychodząc przez otwartą klapę, Bosch wyciągnął miecz i ruszył aby zająć się jednym z uzbrojonych w wielkie kły i ociekających śliną czerepów. Dobrze że jego broń miała nieco większy zasięg, a potwór będzie musiał dzielić swoją uwagę pomiędzy ich wszystkich. Nieznacznie zwiększało to ich szanse, choć dalej Oswald nie był pewny jak żywotny okaże się przeciwnik.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |