Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2017, 19:14   #74
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Uwaga, post 18+ ;)

Półelfka w końcu zaś postanowiła podejść do faktu śledzenia dosyć nietypowo. Za kolejnym zakrętem zatrzymała się bowiem, oparła o pobliską ścianę, i najzwyczajniej w świecie czekała na śledzącą ją osobę z założonymi rękami.
- Witam, o co chodzi? - Zagadnęła w końcu Orczycę wyjątkowo bezczelnie, z uśmieszkiem na ustach.

Orczyca zatrzymała unosząc lewą brew.- O to ja powinnam spytać. Nie widziałam cię tutaj. A zdążyłam się już dobrze rozeznać w tym mieście. Jak to więc możliwe, że widzę cię po raz pierwszy i…
Przybliżyła się do Jentrany. -I co to za ton? Nie powinnaś spuścić głowy w dół i odzywać się pokornie jako i reszta? Za mniejsze drobiazgi można tu trafić do loszku, zwłaszcza z taką krwią.
- Ja… ja nie jestem z miasta - Zaczęła się jąkać Jen, udając zakłopotanie - Znaczy się… czasem tu mieszkam… poluję na zające... - Uśmiechnęła się tym razem o wiele, wiele skromniej.
- Doprawdy… i nie zauważyłaś tych wszystkich zielonych orków przy bramie? Albo oni ciebie?- spytała z ironią półorczyca zaplatając ramiona na piersiach, przez co je bardziej eksponując.- Jak ci na imię?

Wzrok Półelfki wbił się w dekolt Orczycy nieco dłużej niż powinien… w końcu stały blisko siebie, zielona go eksponowała, a i do tego była wyższa niż Jen, wszystko to doprowadziło właśnie więc do gapienia się na dwie półkule…
- Takim bękartem jak ja Zdobywcy się nie przejmują… jestem niegroźna, i niewiele mnie wiąże z ludźmi. Przywykłam do wyzwisk i szturchańców... - Jen wzruszyła ramionami - Zwę się Tamara pani - W końcu odpowiedziała, przenosząc swój wzrok powyżej dekoltu Orczycy.
- Niegroźna… ale… niewątpliwie… słodziutkie z ciebie jabłuszko. Nie każdy potężny ork gardzi elfią krwią.- uśmiechnęła się łakomie półorczyca - Choć większość to mało finezyjne ćwoki. Co powinnam zrobić z tobą Tamaro. Już wiem… wziąć cię w areszt.
- Och… ojej, pani… ja... - Jen cofnęła się o mały kroczek w tył, przylegając plecami do ściany. Niby nerwowo zaczesała kosmyk włosów za ucho - ... proszę mnie nie aresztować, nie zrobiłam nic złego, zające… kto będzie na nie polował… armia duża, wiele gęb do wykarmienia... - W oczach grającej jak z nut Półelfki pojawiły się łezki.
- A dlaczego miałabym tego nie robić ? - zapytała zaciekawiona półorczyca nachylając się ku Jen i opierając dłonią o mur.- Jesteś sama samiuteńka… nikt się za tobą nie wstawi. Nikogo nie obchodzisz.. wyzwiska jeno słyszysz. Dlaczego ja bym nie miała cię wziąć na własność?
- Może… może jakaś przysługa pani? Coś w zamian za… Twoją opiekę? A ja w oczach miejscowych i może bękart, ale mi bardziej zaufają niż Zdobywcom? Byłabym… na Twych usługach pani... - I nagle dłoń Półelfki znalazła się na biodrze zielonej kobiety, a palce dotknęły jej skóry, delikatnie po niej wodząc opuszkami. Sama “Tamara” spojrzała zaś Półorczycy z milutkim uśmiechem w oczy.
- Moooże…- druga dłoń półorczycy drapieżnie chwyciła za pierś półelfki ściskając ją zachłannie przez strój “Tamary”. Jej oczy zwęziły się w szparki, acz widać było przez nie lubieżne błyski.-... ale i tak ci nie ufają za bardzo skoro… cię tak przezywają. A i ja mam ochotę cię… przesłuchać.

Półelfka oblała się rumieńcem, po czym stając na palcach stóp, skierowała w milczeniu swe usta ku ustom zielonej kobiety....
Półorczyca przycisnęła swe usta, do jej warg całując namiętnie i władczo. Jej dłoń z wprawą ugniatała pierś Tamary, choć było w tym wiele brutalności. Z pewnością nie była delikatną kochanką. Po pocałunku uśmiechnęła się zaś z wyraźnym zdziwieniem i zadowoleniem.- Nie należysz do nieśmiałych dziewczątek. Nie spotkałam podobnych tobie w tej zatęchłej dziurze Tamaro.
- Bo ludzkie dziewki są nudne? - Uśmiechnęła się ponownie Jen - Jakbyś chciała pani... - Dłoń Półelfki, wciąż znajdująca się na ciele zielonej kobiety, przesunęła się w górę, po jej boku, w kierunku piersi Półorczycy - ... parę kroków stąd jest stajnia. Mogłybyśmy tam dokończyć “przesłuchanie”?
- Możemy…- odparła orczyca z drapieżnym uśmieszkiem, przesuwając dłoń z piersi Jen, na brzuch, a potem niżej do kroku i jej spodni i wodząc po tym obszarze ciała Jentrany powoli.- I będę… musiała cię przeszukać… dokładnie… rozebrać… do naga.
- Ojej... - Półelfka przygryzła swe usta, po czym złapała w końcu za pierś zielonej, lekko ją ugniatając w dłoni - A ja też będę mogła? Ja też? - Spytała, prawie podskakując w miejscu, podekscytowana wizją czekającą w stajni.
- Zobaczymy… jak zwinne są twoje paluszki.- uśmiechnęła się półorczyca nachylając się i znów całując usta Jen. Jej palce stanowczo pocierały obszar między udami półelfki nie pozwalając uciec jej przen doznaniami. -Jesteś inna niż te wsiowe… nie boisz się takiej kobiety jak ja ?

Półelfka odwzajemniła kolejny namiętny pocałunek, powoli zaczynając już nawet cichutko pojękiwać od pocierania krocza. Gdy w końcu mogła, zaczerpnęła powietrza.
- Ufam pani, że mnie nie skrzywdzisz... - Powiedziała nagle całkiem poważnym tonem, zarzucając ramiona na szyję Półorczycy, po czym złożyła na jej ustach jeszcze jeden, tym razem już delikatny pocałunek.
- Arna… jestem. Komendant Arna… mój ojciec obsadził mnie tu na straży. A ty Tamaro będziesz pod moją protekcją.- odparła półorczyca odrywając w usta od warg półelfki. Zmrużyła oczy zastanawiając się.- Nie mam ochoty wypuszczać cię z moich… rąk, ale… znajdź nam jakiś wygodny kącik w tej stajni.
- Miło Cię poznać Arno, nawet w takich nietypowych okolicznościach - Jen uśmiechnęła się, po czym niepewnie sięgnęła po dłoń zielonej, by zaprowadzić ją do owej stajni… no chyba, że Półorczyca nie chciała być tak prowadzona ulicą, w końcu różnie to bywało.
Arna właściwie… nie wiedziała czemu Tamara ją prowadzi, ale pozwoliła się ciągnąć ku drzwiom stajni. Na jej widok przebywający tam ludzie struchleli, ale wystarczyło jedno jej sarknięcie.- Won!
I wszyscy pouciekali.

Półelfka rozejrzała się po wnętrzu stajni. Nic niezwykłego, kilka koni, parę drobiazgów z nimi związanymi, dosyć jasno wewnątrz, sianko zaś na górze, gdzie trzeba było wejść po drabinie… na której wzrok Jen się zatrzymał nieco na dłużej. Spojrzała również na Arnę, zamykającą za nimi drzwi, Arnę z wygłodniałym, nieco drapieżnym spojrzeniem.

Jen przeciągnęła się zalotnie, niby to przy okazji lekko ziewając, jednocześnie jeszcze raz lustrując otoczenie w poszukiwaniu przydatnych w tej nietypowej sytuacji przedmiotów.


Było kilka… takich… ale nie nadawały się na pierwszy raz z nową kochanką. Zresztą półorczyca nie należała ani do subtelnych, ani do cierpliwych. Zaszła Jen od tyłu, chwytając jedną dłonią za piersi i sięgając drugą niżej. Palce zielonoskórej kochanki zaczęły pieścić ciało Jen nadal uwięzione w ubraniach w sposób gwałtowny i namiętny. Przyciśnięta do jej ciała półelfka zdawała sobie sprawę, że obdarzona całkiem sporą siłą kochanka, w końcu dosłownie zedrze z niej ubrania.
Przynajmniej jej pocałunki na szyi były subtelnie, choć… kiełki Arny dodawały pocałunkom odrobiny pikanterii.



- Och… Ty moja… pani komendant - Wymruczała Półelfka w trakcie pieszczotek. Nie było to złe, wręcz przeciwnie, choć Arna była odrobinkę zbyt ostra jak na jej gust, Jen zaczęła się więc odrobinkę obawiać o stan swojego ubioru.
- Chodźmy na sianko - Powiedziała w końcu, odrobinę odwracając się w stronę zielonej, dłonią wodząc po jej szyi, a następnie składając kolejny, namiętny pocałunek, tym razem i do zabaw włączając języczek.
- Ty pierwsza... - Arna wypuściła Jen ze swych rąk pozwalając półelfce na zachowanie inicjatywy. “Tamara” ruszyła więc drabiną w górę, kręcąc przy tym wyjątkowo mocno pupcią opiętą skórzanymi spodniami.
Półorczyca zaś nie… Arna przyglądała się wchodzącej Jen z lubieżnym uśmiechem rozkoszując się widokami. I dopiero gdy Jen znalazła się na górze, usłyszała skrzypienie dowodzące że Arna wreszcie za nią podążyła. Te 2 sekundy, te 2 cenne sekundy pozwoliły Jen zdjąć błyskawicznie płaszcz i odpiąć od pasa miecz, który owinęła w owy płaszcz, rzucając go na sianko, na którym sama w końcu wylądowała, niby to oczekując spokojnie na Arnę… jakby bowiem na to nie patrzeć, najeźdźcy mogli przymknąć oko na łuk, na sztylet, ale mieczem mogli się już niezdrowo zainteresować…

Zielonoskóra weszła na górę i uśmiechając się podeszła do Jen i dodała z uśmiechem.- Nie powinnaś być naga?
- Myślałam, że mi pomożesz... - Na ustach Półelfki pojawił się zalotny uśmieszek, a ona sama zaczęła powoli rozpinać skórznię, powolutku odsłaniając piersi - Tylko proszę spokojnie, ja mam tylko jedne spodnie na dobytku - Cichutko zachichotała.

Półorczyca kucnęła i zabrała się za zdejmowanie butów półelfki, dłońmi niemal na oślep, bowiem spojrzenie jej było skupione na biuście Jen.- A gdzie ty pomieszkujesz Tamaro?
- Znasz kuźnię w północnej części miasta? - Powiedziała dziewczyna, rozpinając kolejny guzik.
- Nieee… ale znajdę.- odparła sięgając do zapięć swojej kamizelki. Rozpięła je szybko i rozchyliła je odsłaniając duże krągłe piersi.- Podobają ci się? Pokaż usteczkami jak bardzo.
- Ojej, są… piękne - Zamruczała Jen, po czym skończyła rozpinać skórznię, odsłaniając i swoje piersi. Zsunęła z siebie kurtkę, która opadła na siano, sama z kolei pośpiesznie niemal rzuciła się w stronę Półorczycy, przyssawając się do jej prawej piersi. Pieściła ją ustami i języczkiem, trzymając mocno w dłoni. Drugą zaś masowała kolejną pierś Arny, co pewien czas opuszkami palców drażniąc coraz bardziej sztywniejący sutek.
- Moja… duma…- jęknęła półorczyca poddając się pieszczocie, sama sięgając dłonią niżej i chwytając na oślep pierś półelfki by pieścić ją namiętnie i to bardzo, bo Arna nie panowała nad swoimi pragnieniami.
- Mmmhhhhmmm - Odpowiedziała Jen, na chwilę przestając ssać, i dla odmiany lizała mokry suteczek - Och… kochanie, bo mi je urwiesz! - Skorciła nagle zielonoskórą, choć z uśmiechem, po czym wodząc ustami i językiem po ciele Arny ruszyła w dół, po jej brzuchu, jednocześnie ześlizgując i tam dłonie, które dobrały się do pasa Półorczycy, rozpinając go.
-Kto tu jest potężną… półorczycą.. a kto tu delikatną słabą półelfką? Kto tu wydaje rozkazy?- mruknęła groźnie Arna… choć bez przekonania w głosie. Pod opadającą spódniczką, kryły się jeszcze spodnie. Prezent dla Jen był wyraźnie bardzo dokładnie zapakowany.
- Wybacz pani... - Jen złożyła pocałunek nieco poniżej pępka zielonoskórej, jednocześnie pocierając palcami jej krocze przez materiał spodni - Wybacz słabej Półelfce... - Kolejny pocałunek, jeszcze odrobinkę niżej, tuż przy samym rąbku materiału. I do tego język, próbujący się od góry w ową szczelinę spodni wepchnąć, wijący się po skórze Arny niczym jakiś wąż. I dłoń wciąż masująca jej kobiecość przez materiał, wśród przyspieszonego oddechu…
-Mocniej…- wymruczała półorczyca sama rozpinając swoje spodnie i szybko zabierając się do zsuwania ich z siebie wraz z bielizną. I w ten sposób odsłaniając wszelkie intymne sekrety przed oczami Jentrany.

Oczom Złodziejki ukazał się mały krzaczek, a wraz ze ściąganymi coraz niżej spodniami tatuaż na udzie, prowadzący właśnie prosto do owego zakątka. Dziewczyna uśmiechnęła się, po czym sama ściągając jeszcze niżej i niżej spodnie Arny, przejechała noskiem przez owłosienie zielonoskórej…
- Słodko pachniesz - Szepnęła, przeciągając chwilę, podczas gdy dłonie Półelfki znalazły się na butach zielonej komendant, szybko je ściągając, a następnie i spodnie. Usta Jen zaczęły z kolei wraz z dłońmi wędrówkę w górę, po nogach Arny, składając co pewien czas pocałunek, liznięcie językiem, i samym dotykiem przesuwających się rąk wywołując sporą pieszczotę. Wkrótce tą wędrówkę Jen ponownie zakończyła tuż przy krzaczku, a Półorczyca wyczuła na swej kobiecości ciepły oddech znajdujących się blisko ust.

- No.. powal mnie na kolana tym językiem… chyba że nie starczy ci sił… czy umiejętności. - prowokowała zmysłowym tonem Arna głaszcząc kochankę po włosach.
- Jak sobie życzysz - Szepnęła Jen, wpychając nos w jej gniazdko. Zaczęła jednak wyjątkowo delikatnie, od pocałunków i wolnych, naprawdę wolnych ruchów języczka wokoło, jednocześnie dłońmi pocierając uda zielonoskórej. Sprawnie jednak przyspieszyła ruchy, i wkrótce ześliznęła się z obwodu, skupiając na tym, co najsmaczniejsze. Usta i język zagłębiły się w mokry cel, odnajdując po chwili magiczny guziczek… Coraz głośniejsze pomruki rozkoszy, świadczyły o efektach starań Jen. Kochanka dociskała do niej biodra dysząc coraz głośniej, i nerwowo głaszcząc ją po włosach. W końcu chwyciła za nie i docisnęła twarz Jen do swego podbrzusza, pojękując całkiem swobodnie i bezwstydnie, oraz drżąc na całym ciele.

“Tamara” przystąpiła więc do finałowego ataku, skupiając się już tylko i wyłącznie na lizaniu najbardziej wrażliwego miejsca Arny, samej czując, iż długo tak nie wytrzyma wciśnięta w jej kobiecość z braku powietrza. Ciągnięcie za włosy zignorowała, znając już takie odruchy w swym bujnym życiu… nagle w mokrą, Półorczą norkę, wśliznął się i paluszek, również dołączając do coraz mocniejszych i gwałtowniejszych pieszczot. Język przyspieszył na ile to było możliwe, paluszek wnikał i wychodził z norki z coraz większym chlupotem, Arna jęczała na całego, drżała na całym ciele niczym w febrze, a Jen powoli ciemniało przed oczami…
Na szczęście półorczyca doszła do szczytu, zanim “Tamarę” zemdliło, więc półelfka mogła odetchnąć głęboko i zerknąć z satysfakcją na leżącą przed nią kochankę łapiącą powietrze równie łapczywie.

Następne kilka długich chwil zajęło obu dojście do siebie. Półelfka leżała policzkiem na łonie Półorczycy, od czasu do czasu leniwie wodząc opuszkami palców po zielonym udzie. Oddechy obu w końcu się uspokoiły, a Jen… pocałowała krzaczek Arny, po czym położyła się obok niej, obejmując ją w pasie. Spojrzała w jej twarz z uśmiechem.
- Rozbieraj się... masz być golutka. - mruknęła półorczyca przeciągając się leniwie, Jen więc, wciąż leżąc obok niej, ściągnęła w końcu spodnie, i była już kompletnie naga.
- I co teraz? - Spytała, leżąc na boku i podpierając głowę na ręce.
-Teraz… ja się bawię…- Arna popchnęła półelfkę na plecy i sięgnęła dłonią między jej uda wodząc palcami po jednym z nich. Ustami przylgnęła do piersi dziewczyny, całując i kąsając delikatnie ciało półelfki wystającymi kiełkami. Palce na oślep podążały w górę, do cieplutkiego intymnego zakątka Jentrany. Arna była stanowczą i władczą kochanką, ale i wiedziała gdzie dotykać ciało kochanki… i jak to robić.
- Och... - Mruknęła Półelfka, gdy usta, język, a nawet kiełki zajęły się jej piersiami.
- Ooooch... - Jęknęła i drugi raz, pod wpływem palców badających mokre zakamarki jej ciała. Ochoczo mocniej rozchyliła nogi, dając całkowity dostęp do swych stęsknionych za pieszczotami rejonów.
Palce półorczycy sięgnęła głęboko i wypełniły tą dotkliwą pustkę Jen. Ruchy dłoni orczycy były władcze stanowcze i silne. Arna nie znała słowa delikatność, za to namiętność było jej znane aż za dobrze. Przykładała się do pieszczot ciała swej kochanki z oddaniem liżąc poruszające się w gwałtownym oddechu piersi Jen, jak energicznie poruszając dłonią pomiędzy jej udami, nie dając jej chwili wytchnienia… za to spełnienie nadeszło wyjątkowo szybko. W pewnym momencie, coraz bardziej jęcząca Półelfka, pochwyciła dłońmi za kark Arnę, mocno ją przyciskając do swej piersi, po czym prawie zawyła niczym jakiś wilk, jednocześnie mocno poruszając biodrami. Doszła wyjątkowo szybko i mocno, będąc chyba nieźle wyposzczoną.
- O… ojej... - Szepnęła w końcu, znów ciężko dysząc.
-Nie skończyłam jeszcze…- zamruczała Arna nie przerywając ruchu dłoni między udami Jentrany i nie dając jej ochłonąć. Schodziła z pocałunkami coraz niżej i niżej, aż jej język zahaczył o punkcik rozkoszy i zaczął go przyjemnie drażnić. Szybko ponownie rozpalona Półelfka, zaczęła znów pojękiwać wśród pieszczot, zarzucając nogi na ciało zielonoskórej. Sama przez dłuższą chwilę drażniła palcami swoje suteczki, rozkoszując się pieszczotami języka Arny, by w końcu dłońmi ześliznąć się w dół, aby rozchylić jeszcze bardziej swój skarb, dając więcej dostępu. Kolejne fale ekstazy nadchodziły sporymi krokami…
Półorczyca bawiła się jej ciałem wzbudzając fale przyjemności wzbierające do coraz bliższego spełnienia. Z premedytacją i stanowczością, acz… bez subtelności, była trochę jak nieoszlifowany kamień szlachetny. I doprowadzała Jen do granicy wytrzymałości… do przyjemnej granicy.


Spocona i spełniona “Tamara” leżała na plecach, głaszcząc przez chwilę łysą głowę Arny. Przez ciało Półelfki wciąż od czasu do czasu rozchodziło się przyjemne drżenie, czy też mrowienie.
- Chodź tu proszę... - Szepnęła w końcu, wyciągając dłoń do swojej kochanki.
Półorczyca wpierw uklękła i dość długo się wahała przyglądając się golutkiej Jen. W końcu jednak położyła się przy dziewczynie przytulając się do niej. -Mogłabym zrobić cię moją służką, uroczo wyglądałabyś w fartuszku.

Półelfka na taką nowinę jedynie się lekko uśmiechnęła, po czym złożyła na ustach Arny pocałunek.
- To było wspaniałe... - Powiedziała cicho - Ty byłaś… jesteś wspaniała - Pocałowała ją kolejny raz, gładząc dłonią zielony policzek.
- To uzgodnione. Zabiorę cię do mojego mieszkania i ustanowię moją służką. I zobaczę cię w fartuszku i tylko w nim.- dodała żartobliwie Arna całując usta, a potem szyję i obojczyk Jentrany.
- Kochana… wszystko w swoim czasie - Uśmiechnęła się do zielonej Jen, dla odmiany gładząc jej dosyć muskularne ramię - Ale nie skończę na łańcuchu? - Dodała, wpatrując się jej prosto w oczy - No chyba, że sama poproszę? - Mrugnęła do niej wymownie.
- No daj spokój…- zamarudziła Arna kciukiem masując szczyt piersi Jentrany.- Wiesz jak tu jest nudno… chyba wiesz? Swoją drogą… czemu nie masz jakiegoś chłopaka? Ładniutka jesteś.
Spojrzała w górę.- Nesme to dziura… z potencjałem ale nadal dziura. Gdzie widzisz siebie w tym mieście ? Za rok za dwa?
- Nie mam chłopaka… no bo nie mam, jakoś tak wyszło - Jen uśmiechnęła się rozbrajająco, po czym dodała wymownie - A zresztą, musi to zaraz być chłopak?

Dłoń Półelfki prześliznęła się z ramienia Arny na jej szyję, a później w górę. Przez krótką chwilę delikatnie masowała palcami szpiczaste ucho Półorczycy.
- Za rok? Za dwa? Nie wiem tak po szczerości… może bardzo daleko stąd? - Powiedziała, lekko wzruszając ramionami, ale szybko dodała - Byleby jednak blisko Ciebie! - Uśmiechnęła się słodko.
- Zobaczymy…- zaśmiała się ironicznie Arna przyglądając obliczu Jentrany.- Musisz się bardzo nudzić w tym miejscu, tak jak ja.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo - Odpowiedziała “Tamara”, po czym podniosła się nieco w górę, i podpierając na łokciach, odszukała swymi ustami ust Arny. Złożyła na nich tym razem mocny, namiętny pocałunek, nie szczędząc przy tym i języczka.
- Mmmm… więc polujesz na króliczki, co jeszcze robisz? Rozejrzysz się po wzgórzach, opiszesz co tam wypatrzysz? Opłaci ci się to na kilka sposobów.- zaproponowała Arna. -Jeden z orczych oddziałów został ostatnio napadnięty przez bandę rebeliantów. Jego dowódca uszedł z życiem bohatersko uciekając, acz coś kręcił opowiadając o tym.

Półelfka kilka razy energicznie przytaknęła głową, po czym… objęła swymi nogami leżącą na niej Arny w pasie. Zarzuciła jej oba ramiona na szyję, uśmiechając się przy tym dosyć tajemniczo.
- Bardzo chętnie.. - Mruknęła - A potrafisz się teraz przewrócić na plecy? - Dodała figlarnym tonem.
Półorczyca położyła się posłusznie i dodała.- Nie wspomniałaś o swej cenie… za tą przysługę.
- A Ty nie wyjaśniłaś, co znaczy, iż opłaci mi się to na kilka sposobów... - Leżąca okrakiem na zielonej kobiecie Jen przytuliła się do niej mocno, napierając swymi piersiami na piersi Półorczycy… raz czy dwa nawet nimi wymownie poruszając, ocierając się jednymi półkulami o drugie. Zaczęła również swoją kochankę całować. Po policzkach, w czoło, nos, w usta, delikatnie, ulotnie. Dłońmi, palcami dłoni, opuszkami samymi, wodziła po głowie Arny, uśmiechając się do niej niezwykle czarująco.
- Wolę.. pokazać…- wymruczała Arna odpowiadając na pocałunki zachłannie. I równie zachłannie chwytając za pośladki Jen, by masować jej i ugniatać.. czasem znacząco wodzić palcem pomiędzy nimi. Tym razem “Tamara” oparła obie ręce przy głowie zielonoskórej, lekko podnosząc się w górę, po czym zaczęła już z całą premedytacją ocierać swymi piersiami o piersi Półorczycy, a gdy od czasu do czasu spotkały się tam ich suteczki, zamruczała z zadowolenia.
- Na początek 100 złociszy? - Szepnęła w końcu Jen.
-Duuużo… co mam zrobić byś spuściła z ceny taaak o połowę.- pomrukiwała Arna z uśmiechem, wodząc palcami po pośladkach, a potem po udach Jentrany. Tą przeszedł jakiś dreszcz, aż cała zadygotała… chyba ją to zagilgotało?
- Nie ruszaj się - Powiedziała z tajemniczym uśmieszkiem, po czym wstała, stojąc w rozkroku nad Półorczycą. Odwróciła się, po czym znowu położyła na niej. Tym razem każda z nich miała blisko do intymności drugiej… Jen pochyliła się wymownie jeszcze niżej, pakując swój skarb prosto na nos kochanicy. Sama zaś, leżąc na Arny piersiami na jej brzuchu, i czując zielone piersi na swym, spojrzała między nogi pani komendant. Pogładziła krzaczki dłonią.
- Możemy ponegocjować - Powiedziała, perfidnie pocierając swą intymnością o nos zielonej.
-Więc…- język półorczycy zaczął zataczać kółeczka podbrzuszu Jentrany, jakby wyznaczał sobie cele do podboju. Najbardziej wrażliwe obszary półelfki.




.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline