Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2017, 21:03   #17
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
- No my to akurat zaproszeni. Tylko olani po chamsku - skomentowała sycząco Amelia, która wyszła z wozu jako ostatnia. Nie to, żeby jej się nie spieszyło, choć to też prawda, ale po prostu była nieco oszołomiona i kręciło jej się w głowie. Dopiero teraz stwierdziła, że ta cała akcja to był pomysł co najmniej głupi. Mogła teraz siedzieć w barze i grzecznie czekać, a jakby żaden z Synów się nie pojawił, to już by była otwarta wojna między gangami i ona miałaby to bardziej w dupie, bo nie była od bitki. Pozszywałaby najwyżej więcej gości niż zazwyczaj i tyle, nic wielkiego.
Kiedy się prostowała westchnęła głośno, gdyż do jej uszów doszły odgłosy wątpliwości laski, do której strzelała. Nie miała jednak zamiaru się do tego przyznawać.
- Ja? Od razu strzelać, próbowałam tylko ci zagrozić, żebyś poczekała. Nie wiem kto wypalił - uniosła czarne brwi do góry, a jej chuda i ponura postawa jakby zaprzeczała takim snajperskim umiejętnością.
- Jestem medykiem, na pewno kojarzysz. Strzelec ze mnie kiepski - kolejne wstchnięcie spowodowane tym razem utratą tchu. Spojrzała na Maczetę i Petardę, kiwnęła im porozumiewawczo głową, że mają być grzeczni.
- Panowie, w gościach jesteśmy. Jeśli umiecie pomóc w zapobiegnięciu topienia, to do dzieła. - rozkazała zimnym i przeszywającym tonem głosu, a jej mimika nawet nie drgnęła w geście sympatycznego uśmiechu czy przyjemnej zachęty. Była obojętna do bólu.
- Jeśli ktoś został ranny, to mogę udzielić pomocy, potraktujcie to jako zadośćuczynienie. Nie mniej jednak nie zmienia to faktu, że jakbyś nie spieprzała lub gdyby ktoś z umówionych z nami Synów Kaina pojawił się na miejscu spotkania, do tej sytuacji w ogóle by nie doszło. A stało się co się stało, bo znowu ciśniecie Huntera w chuja. On tego baaaardzo nie lubi - nie drgnęła, akcentując najważniejsze według niej słowo. Patrzyła czarnymi, wyłupiastymi oczami po zebranych, szczególną uwagę poświęcając Melody, a nie jakimś tam gościom, którzy mogliby ją zabić, choć i na nich zerknęła. Miło by było przejść do konkretów i mieć to już z głowy.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline