Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2017, 11:14   #1
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
[Conan BRP] Nadejście Hanumana


Po szybkiej ucieczce z Numalii, gdzie awanturnicy w bezczelny sposób ograbili jednego z najbogatszych ludzi w mieście, kupca Thedipidesa, bohaterowie przez jakiś czas przebywali w sąsiedniej Corinthii, potem gdy i tam stało się dla nich za gorąco podążyli dalej na południowy-wschód, przez Zamorę i Khauran do potężnego i bogatego Imperium Turanu.
Gdy zrabowane Thedipidesowi złoto było już tylko wspomnieniem, trzeba było rozejrzeć się za nowym źródłem dochodu. Okazja nadażyła się wkrótce i awanturnicy stali się najemnikami w służbie króle Yezdigerda, służąc pod generałem Mahath Agą, zwanym Jastrzębiem z Aghrapuru.


Kolejny dzień awanturnicy podróżowali po pustynnych bezdrożach na granicy Shemu i Turanu. Nikt nie twierdził, że służba w turańskiej armii w charakterze zwiadowców będzie miłym zajęciem. Bohaterowie nie mieli też złudzeń, że uda im się szybko odnaleźć buntowniczych Zuagirów, szczególnie w głębi ich własnego terytorium. Słońce wypalało mózgi, pot lał się strumieniami po ciałach i spływał po bokach wymęczonych wierzchowców - otoczenie nie dawało ani odrobiny cienia, wszędzie jak okiem sięgnąć rozciągała się pofalowana, poznaczona głazami i kamieniami pustynia. Tak, były to terytoria gdzie władzę sprawował Turan, ale jedynie nominalnie, gdyż mieszkańcy tych terenów nie dażyli okupanta miłością. I to właśnie był powód, dla którego oddział znajdował się właśnie w tym miejscu, na wypalonym słońcem podnóżu Gór Kezankiańskich. Odnaleźć buntowników i wgnieść ich w proch ich własnej ziemii - za posiłki i dwie sztuki srebra tygodniowo. Zdecydowanie nie była to miła i przyjemna wycieczka!

Ponure rozmyślania nad własnym losem przerwały nagłe krzyki oficerów i granie rogów sygnałowych.
- Zuagirowie!
- Alarm!
- Na stanowiska, psy! Czas zapracować na waszą gównianą dniówkę!
- Na nich! Tam są!
- Za króla Yezdigerda! Szybciej, bękarty! Naprzóóóóód!
- W szyku, obszczani wielbłądzi synowie!


Gdy oddział starał się wykonać chociaż część z poleceń wydawanych przez oficerów, od głównej masy wojska oderwał się mały oddziałek i w szyku bitewnym pognał na spotkanie wroga. Na jego czele pędził pod buńczukiem sam Mahath Aga. Reszta oddziału wśród krzyków i obelg skierowała się ku wrogowi.
 
xeper jest offline