Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2017, 16:44   #78
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Pauline postanowiła spędzić czas wolny zanurzając się w paryskiej kulturze. Wiedziała, że wszędzie wokół są grajkowie uliczni, kawiarnio-księgarnie z wieczorkami poetyckimi i piękne widoki, ale zdecydowała, że chce pójść na całość – w końcu była w Paryżu! Tak więc następnego dnia udała się żwawym krokiem (w każdym razie na tyle na ile pozwalał śnieg i lód) w stronę Luwru.

Cieszyła się z tego, że odwiedziła Paryż w zimie. Lezący wszędzie śnieg czynił wszystko bajkowym, błyszczał w słońcu i okalał puchatą pierzyną urocze budynki, parki i rzeźby. Wszechobecny chłód także dobrze robił na jej ranę na szyi, działając niczym opatrunek i kojąc ból którego panna MacMoor doświadczała ostatnio.

Po drodze do Luwru natrafiła na piękny park Tuileries, gdzie w samym jego centrum szczęśliwi ludzie bawili się, jeżdżąc na łyżwach. Pauline wiele dałaby, by móc do nich dołączyć, choć brak odpowiedniego sprzętu nie był tu największym problemem. Po wydarzeniach w upiornym pociągu i zniszczeniu domu profesora Smitha na jej duszy kładł się wielki cień. Obserwowanie ludzi żyjących w błogiej nieświadomości niebezpieczeństw które nad nimi wisiało było uspokajające, ale doktor historii była pewna, że już nigdy do nich nie dołączy. Wiedzieć znaczy bać się. Z tą smutną myślą Pauline odwróciła się od łyżwiarzy i pospieszyła ku muzeum.

Luwr zachwycał, być może nawet bardziej niż British Muzeum. O ile to drugie miało masę kolonialnych eksponatów z egzotycznych miejsc – najsłynniejszym eksponatem był chyba sarkofag Tutenchamona – o tyle Luwr wręcz krzyczał „Europa!”. Były tu obrazy, rzeźby, wystawy prezentujące życie w różnych zakątkach Starego Kontynentu w różnych epokach. Antyk, średniowiecze, renesans, barok, północ, południe, zachód, wschód – przechadzanie się po salach Luwru było jak podróżowanie po całej Europie w czasie i przestrzeni. Dopiero tu Pauline mogła się naprawdę odprężyć i choć na chwilę zapomnieć o traumatycznych doświadczeniach. Tyle piękna potrafiło doskonale przykryć niebezpieczeństwa i niepewną przyszłość, które miały stać się udziałem kobiety.

Niestety, zimny kosmos po raz kolejny udowodnił, że za nic ma sobie ludzką wrażliwość i uderzył w Pauline wtedy, gdy ta była najbardziej zrelaksowana, wystawiona na atak i trwająca w fałszywym poczuciu bezpieczeństwa.

Kiedy zauważyła szkic, pomyślała, że jest ładny, przede wszystkim jednak uderzyła ją jego tajemniczość. Kim był człowiek który został na nim uwieczniony? Jakie życie wiódł? Co go zdefiniowało? Miała wrażenie, że w jego sercu czaił się mrok i ciemność, ale czy miała prawo ferować wyrok tylko na bazie jego wyglądu?

Wtedy w sali rozległ się okrutny, zimny, złowieszczy śmiech. Pauline zdała sobie sprawę z tego, że ten ktoś – czyżby demon z piekieł? A może niespokoiny duch nie mogący znaleźć światła i spokoju? - naśmiewa się z niej. Odwróciła się od portretu czując na sobie jego lodowaty wzrok i uciekła czym prędzej z muzeum.

~*~

Poniedziałkowy poranek przyniósł przede wszystkim wieści o tym, że – najprawdopodobniej – Hrabia Maurycy stracił kontakt z rzeczywistością i jest na wolności. Mógł być niebezpieczny tak dla siebie, jak i dla innych. Pauline pomyślała o gigantycznym potworze z morskich głębin który był pod promem i zastanowiła się, czy biedny starzec nie miał czasem z nim bliższego kontaktu. Wykonała znak krzyża i zmówiła krótkie Zdrowaś Mario w jego intencji. Miała nadzieję, że to wszystko to tylko zbieg okoliczności i prawdziwemu hrabiemu nic nie jest.

Po śniadaniu Pauline udała się z Ritą do Biblioteki Narodowej, gdzie kontynuowały swe poszukiwania. Były one dosyć owocne, a to głównie za sprawą znalezionego dziennika i planów wilii Fenalika. Niestety, Pauline zaczynała wątpić czy kiedykolwiek odnajdą Sedefkar Simulacrum – minęło tak wiele czasu, a wszystko co należało do mężczyzny zostało spalone lub skonfiskowane. Czy mieli jakąkolwiek możliwość osiągnięcia sukcesu?

Po wizycie w bibliotece kobiety udały się do kamienicy, by spotkać się zresztą swoich przyjaciół i podzielić swoimi nowymi odkryciami.

- Hm... – powiedziała MacMoor, gdy wysłuchała co inni mają do powiedzenia - Myślę, że powinniśmy ruszyć do Włoch i poszukać owego „manekinu”. To chyba jedyny trop jaki nam obecnie pozostaje. Początkowo miałam wątpliwości czy uda nam się wszystko zrobić w odpowiednim czasie, teraz jednak widzę, że to zaleta, a nie wada. Nasi przeciwnicy pewnie mają równie wielkie problemy z odnalezieniem posążka. Po prawdzie, złączenie go po tylu latach i z tak wielu różnych części rozsypanych po całym świecie może być niemożliwe. To jedyna myśl, która mnie pociesza w całym tym chaosie i oceanie smutku. Choć oczywiście powinniśmy dalej kontynuować nasze prace i starać się z całych sił. – dodała szybko, patrząc na swoich przyjaciół.

- W każdym razie, następnym naszym przystankiem powinien być Mediolan, sądzę, że nasza misja w Paryżu już się zakończyła. Czy ktoś ma inny pomysł? – spytała, gotowa życzliwie wysłuchać tego, co mają do powiedzenia jej sprzymierzeńcy.
 
Kaworu jest offline