Kawa po wiedeńsku to było to, co Franza trzymało przy życiu. Łyk tego cudownego napoju pozwalał orzeźwić umysł i odegnać czający się w nim mrok.
Patrząc na twarze swoich przyjaciół nie mógł się pozbyć wspomnień, czy raczej niejasnych, lecz okropnych wizji. Potrząsnął głową, by pozbyć się nieprzyjemnych myśli. Zbyt okropnych by o nich rozmyślać. Ucieczka w pracę, to było to czego im było potrzeba. Nie wspominać, nie wracać pamięcią do przeszłości. - Nie zgodzę się z Tobą Paulino. – powiedział odstawiając filiżankę i sięgając po papierosa. - Wiemy, że Fenalik trafił do przytułku obłąkanych w Charenton, jednak nie wiemy co się z nim dalej działo. Nie ma aktu zgonu, więc może zbiegł. Wiemy także, że jego zamek mieścił się w Poissy. Nie jestem biegły w geografii, ale wydaje mi się, że ta miejscowość powinna być gdzieś niedaleko Paryża, a być może Wersalu. Często arystokraci mieli swe posiadłości w pobliżu dworu królewskiego. Wymieniał z pozoru beznamiętnie Franz. - Założę się, że u miejscowej ludności krążą legendy o jakimś przeklętym miejscu, które należy unikać. Co prawda posiadłość spłonęła, ale piwnice pewnie ocalały. Warto zrobić mały rekonesans. Mamy plany budynku i to nam pomoże odnaleźć wejście do podziemi.
Franz na chwilę się zastanowił i ponownie sięgnął po kawę. Kofeina wspomagała jego małe, szare komórki. Boski napój. - Co prawda mamy jeszcze jeden trop, ale najsłabszy. Pamiętacie jak mówiłem Wam o spotkaniu z Pierrem Salvagem? Odkryłem, że większość rzeczy z willi hrabiego Fenalika spłonęła w pożarze wywołanym przez żołnierzy. Z pożogi ocalało jedynie kilka obrazów i kufer podróżny. Problem w tym, że nie wiadomo co się stało z tym kufrem. Być może, ale to bardzo słaba poszlaka, jako własność Fenalika trafiły razem z nim do Bastylii, bądź nawet do Charenton. Von Meran oparł się wygodnie o fotel i złożył ręce stykając palce. - Załóżmy, że skoro Paulina zobaczyła obraz nieznanego szlachcica w Luwrze, a może to być Fenalik, to do Luwru mógł trafić i kufer. Chyba powinienem kupić sobie deerstalker a’la Sherlock Holmes.
Franz uśmiechnął się po raz pierwszy od dłuższego czasu. - Zatem zostaje nam sprawdzić Charenton, Poissy i Luwr. Osobiście zamierzam kupić dobrą latarkę, linę, łopatę, może łom i udać się do Poissy. Pomoc do kopania mile widziana moi drodzy. W opinii Franza misja w Paryżu zdecydowanie jeszcze się nie zakończyła. |